Straszliwa Wojna Światowa zwana drugą dobiegła końca. Wśród zgliszcz po niej pozostałych zaczęli się pojawiać ludzie bez broni i bez mundurów. Cywile. To oni w efekcie pojałtańskich ustaleń "Wielkiej Trójki" ponieśli największe ciężary przemieszczeń całych narodów na terenie Europy - pisze Mieczysław Drzewica Popławski w kolejnym odcinku wspomnień z cyklu "Mój rodzinny straszny dwór"
I tak Niemcy z Pomorza, Wielkopolski, Górnego i Dolnego Śląska zostali przesiedleni na ziemie rdzennie germańskie (czyli wówczas pod okupacją czterech mocarstw), a na ich miejsce sprowadzili się usunięci przez ZSRR z wielosetletniej Ojcowizny tzw. "ludzie zza Buga" - czyli Polacy z Kresów Wschodnich dawnej Rzeczpospolitej. W tym gronie znaleźli się też członkowie mojej rodziny. Byli to: ziemianie, ex-oficerowie, artyści, naukowcy, profesorowie i studenci. W większości wykształceni za granicą, mówiący wieloma językami i posiadający znakomite obycie towarzyskie. A więc Europejczycy całą gębą, ale o korzeniach kresowych. Na tzw. "Ziemie Odzyskane" przyjechała również cała masa inteligentów, mieszczan i chłopów ze Lwowa i okolic, z Wilna i okolic, z Grodzieńszczyzny, a nawet z Mińszczyzny. Przez te ziemie przetaczali się także dość długo powracający do swoich krajów byli przymusowi robotnicy III Rzeszy. Świat stanął na głowie. Na ulicach sły