„Berek, czyli upiór w moherze” na podstawie książki Marcina Szczygielskiego pt. „Berek” w reż. Ewy Kasprzyk z Teatru Gudejko na Scenie Spektaklove w Małej Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w „Przeglądzie”.
Kilkanaście lat temu „Berek" Marcina Szczygielskiego w Teatrze Kwadrat w reżyserii Andrzeja Rozhina (2009) tchnął nowością. Pomysł, aby zderzyć ze sobą jako sąsiadów w kamienicy słuchaczkę Radia Maryja i geja, a potem w wyniku zawiłych zabiegów sprawić, że zamiast pałać do siebie nienawiścią, zaczną trochę się lubić, tchnął nowością. Budził nie tylko wesołość, ale i pewną nadzieję. Wiadomo: utopia. Ale teraz „Berka" w reżyserii Ewy Kasprzyk oglądamy po liftingu. Autor dopisał to i owo, aby osadzić akcję w naszym tu i teraz, dzięki czemu tekst nabrał aktualności, choć główny motyw pozostał bez zmian. W rolach sąsiadów złośników, a potem coraz bliższych sobie ludzi Ewa Kasprzyk i Antoni Pawlicki. Trochę zabawny, ale trochę poważny trening z wrażliwości na innego.