EN

6.06.2023, 11:16 Wersja do druku

Baśń ludowa Różewicza

„Wyskubki” wg Tadeusza Różewicza, w reż. Pawła Kamzy, z Wrocławskiego Teatru Współczesnego, na 47. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych. Pisze Aniela Bocheńska z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Filip Wierzbicki / mat. teatru

Co powoduje, że dany tekst literacki staje się „klasyką”? Regulamin Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej „Klasyka Żywa”, którego finalistów oglądaliśmy na Opolskich Konfrontacjach Teatralnych, mówi, że mogą być do niego zgłoszone spektakle na podstawie tekstów powstałych co najmniej trzydzieści pięć lat temu. Paweł Kamza stworzył scenariusz-kolaż fragmentów wierszy Tadeusza Różewicza powstałych na przestrzeni całego życia poety i zapisków jego matki, umieszczonych przez niego w książce „Matka odchodzi”. Dlatego też zmarłego przed dziewięcioma laty twórcę możemy uznać za klasyka. W „Wyskubkach” nie znajdziemy cytatów znanych z lektur szkolnych, z kultury popularnej (zresztą Różewicz nie dał się przez nią tak przechwycić jak Wisława Szymborska), czy z polityczno-publicystycznych narracji (ta zawłaszczyła sobie Zbigniewa Herberta), to Różewicz nie tyle na nowo odczytany, ale jakby nieznany. Spektakl jest czytelnym wyrazem uwielbienia Pawła Kamzy do twórczości tego pisarza. Reżyser zaprasza do Wrocławskiego Teatru Współczesnego na skubanie piór, szykowanie pierzyny na posag panny młodej.

Na salę teatralną z foyer wprowadza nas gospodyni, która rozsadza nas za długimi stołami (w kreacji Miłosza Pietruskiego nie ma nic z humoru typu „chłop przebrał się za babę”). Wszyscy mają siebie na widoku, widzowie nie mogą schować się w ciemności i bezpiecznie patrzeć z boku na działania aktorów. Na wyskubkach trzeba nie tylko drzeć pierze, ale i gadać. Aktorzy snują opowieść o przemianach pór roku, świętach i obrzędach w nie wpisanych. Odświętnie ubrani, zdystansowani widzowie – chcąc, nie chcąc – zamieniają się w zaangażowanych, roześmianych wyskubywaczy, rozmawiających z aktorami i ze sobą nawzajem, tańczą, mówią o zwyczajach obchodzonych w swoich domach. W antropologii nazywa się to obserwacją uczestniczącą, a w teatrologii – dobrym przedstawieniem. Spektakl kończy się wspólnym korowodem widzów i aktorów. Pomaga w tym świetna muzyka grana na żywo przez kompozytora Aleksandra Brzezińskiego.

Wszystko w tej interpretacji jest umowne – od piór (w rzeczywistości szarpiemy arkusze szarego papieru), po niesamowitą scenografię Izy Kolki, jednocześnie niezwykle konkretną, bo zbudowaną z przedmiotów codziennego użytku, ale w sposób, które je odrealnia, czyni surrealnymi. Garnki ułożone są w wieże, rozstawione wśród widzów chochoły migrują w rytmie następstw pór roku na środek sceny, sytuując się w centrum uwagi.

To nie jest spektakl o obrzędach ludowych, twórcy opowiadają nam historię, w której odnaleźć można wieczny rytm życia i śmierci, żal za światem, którego już nie ma, bezpowrotnie rozpadł się wraz z wojną, Holocaustem, urbanizacją, cywilizacją. Ale jest to też rzecz o nadziei: „Byli szczęśliwi/ dawniejsi poeci/ pod liściem dębu/ śpiewali jak dzieci” – pisze Różewicz w wierszu „Drzewo”. Trzeba pójść na wyskubki, porwać z aktorami pierze, opowiedzieć im, czym nadziewa się pierogi w Wigilię w waszym domu i samemu sprawdzić pointę przedstawienia. Gdybym mieszkała we Wrocławiu i miała zły dzień, szłabym na „Wyskubki”.

Ten niesamowity, łączący wszystkich (widownię, aktorów i jury) spektakl zakończył 47. Opolskie Konfrontacje Teatralne „Klasyka Żywa”. Festiwal w zasadzie przez tydzień nic innego nie robił – tworzyły skoncentrowaną wokół teatru wspólnotę, która nie czeka na werdykt jury, ale celebruje teatralne święto. Choć „Wyskubki” nie dostały żadnej nagrody, werdykt mnie ucieszył. Spośród pięciu inscenizacji za najlepsze uznano równorzędnie „Znachora” Tadeusza Dołęgi-Mostowicza z Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie i „Sen srebrny Salomei” Juliusza Słowackiego z Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy. Nagrody (znów równorzędne) za role powędrowały do aktorów występujących właśnie w tych przedstawieniach: Anny Syrbu (Pokojówka i Anna), Mateusza Bieryta (Leszek i Drab 1); Pawła Wolaka (Sawa), Bogdana Grzeszczaka (Regimentarza), Gabrieli Fabian (Księżniczka), Magdy Biegańskiej (Salomea). Z pokazanych różnych podejść do klasyki jurorzy docenili w „Znachorze” reżyserię Jakuba Roszkowskiego oraz scenografię i kostiumy Mirka Kaczmarka, a w „Balladach i romansach” Wrocławskiego Teatru Pantomimy muzyków-performerów Magdę Pasierską i Szymon Tomczyk. Reżyserzy obejrzanych przedstawień czytają polską literaturę z ironią najczulszą, pozwalającą lepiej zrozumieć i dawną kulturę, i aktualną rzeczywistość.

47. Opolskie Konfrontacje Teatralne „Klasyka Żywa”, 28 maja–3 czerwca 2023

Aniela Bocheńska – studentka etnologii i antropologii kulturowej drugiego stopnia na Uniwersytecie Warszawskim.

Źródło:

Materiał własny