EN

5.06.2023, 13:18 Wersja do druku

Człowiek teatru

Zygmunt Hübner mawiał, że chce robić „teatr nieobojętny", który „się wtrąca". Robił przy tym jednak równocześnie teatr wielki. Nie tylko teatr zresztą. Pisze Krzysztof Burnat w „Krakowie i świecie”.

fot. mat. wydawcy

Łączył w sobie talenty wszystkich niemal teatralnych specjalności - pisze o swoim bohaterze Grzegorz Kozak. I na dowód wylicza: „Był aktorem i reżyserem, dyrektorem scen, autorem sztuk i adaptacji scenicznych", był również aktorem i reżyserem filmowym, telewizyjnym oraz radiowym. A także wykładowcą aktorstwa i reżyserii oraz teoretykiem teatru - „pisał o nim książki naukowe i popularyzatorskie, recenzje, felietony, eseje". Był wreszcie „działaczem teatralnym na arenie międzynarodowej, a nade wszystko wielkim autorytetem całego środowiska w Polsce". Przyszło mu na dodatek robić to wszystko w niezbyt jednak sprzyjających wolnej aktywności twórczej czasach PRL-u.

Wszystko to powoduje, że biografia Zygmunta Hübnera musi być fascynującą opowieścią - i o niebywałym człowieku, i o fenomenie polskiej kultury wysokiej (oczywiście zwłaszcza rodzimego teatru), i o czasie PRL-u. Zwłaszcza że przewijają się przez nią słynne dzieła - w tym inscenizacje autorstwa samego Hübnera (wśród nich „Makbet”, „Ulissess”, „Spiskowcy” i „Lot nad kukułczym gniazdem”) oraz jego role (choćby Kazimierza Moczarskiego w „Rozmowach z katem” wyreżyserowanych przez Andrzeja Wajdę w Teatrze Powszechnym, Alcesta w „Mizantropie” ze spektaklu w Starym Teatrze oraz majora Sucharskiego w filmie „Westerplatte” wyreżyserowanym przez Stanisława Różewicza). Pojawiają się też wielkie nazwiska: z reżyserów choćby Wajda i Swinarski, a z aktorów między innymi Anna Seniuk, Anna Polony, Wojciech Pszoniak, Marek Walczewski. Co więcej, niektórzy z nich służą swoimi wspomnieniami. Jan Nowicki opowiada na przykład: „To był człowiek, którego w teatrze kochałem najbardziej. Jak policja zatrzymywała mnie na ulicy, to on mnie wyciągał z więzienia. Owszem, był kostyczny, surowy, małomówny - taki miał charakter. Źle, jak ktoś jest gadatliwy i bez sensu. Ale to nie jest opowiadanie o człowieku, który by dostarczył emocji tabloidowych". Krystyna Janda ocenia: „Ja go uwielbiałam, po prostu uwielbiałam. Był nieprawdopodobny. On się nami zajmował jak dziećmi, a myśmy nie doceniali formatu człowieka, który z nami pracował". Michał Komar zaś, eseista i pisarz, mówi: „Szorstki, uwodzicielski, z błyskiem w oku, zadbany, elegancki, zawsze w lśniących butach. W tym świecie niedbalstwa, bylejakości. Był szlachetnym człowiekiem i szlachetnym obywatelem, to znaczy - prawdziwym obywatelem".

Pokazane są w końcu znaczące miejsca ówczesnej polskiej kultury - w tym krakowski Stary Teatr, którego potęgę w latach 60. i 70. minionego wieku zapoczątkowała właśnie dyrekcja Hiibnera (o objęciu przez niego funkcji można przeczytać we fragmencie przedrukowanym na następnych stronach tego numeru „Krakowa i Świata"). Skądinąd pracę w Starym przerwał w proteście przeciwko panoszeniu się urzędu cenzury - co też jest detalicznie zrelacjonowane, podobnie jak inne mechanizmy życia kulturalnego: uzależnienie od polityki państwa i partii, ale też próby działania i pracy jeśli nie jawnie wbrew systemowi, to na ile się dało niezależnie i obok niego.

Zauważa Kozak: „Cytowano Zygmunta Hübnera, że chce robić »teatr nieobojętny« albo »teatr, który się wtrąca«. Jest w tym prawda, podobnie jak w wielu innych określeniach, sformułowanych i przez niego samego, i przez innych - współpracowników, krytyków, widzów. A może po prostu robił dobry teatr? Za talem tęsknimy najbardziej".

Grzegorz Kozak, „Hübner”, Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego/Fundacja Teatru Myśli Obywatelskiej im. Zygmunta Hubnera, Warszawa.

Tytuł oryginalny

Człowiek teatru

Źródło:

Kraków i świat nr 5

Autor:

Krzysztof Burnetko

Data publikacji oryginału:

01.05.2023