„Baron Münchhausen dla dorosłych” Macieja Wojtyszki w reż. autora w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w „Przeglądzie”.
Baron jest na emeryturze. Rozczarowany, zniechęcony, zmęczony, ale ogień w nim jeszcze się tli. Co pewien czas czaruje łobuzerskim uśmiechem i cwałuje na wyimaginowanym wierzchowcu. Tym razem jednak nawet najwspanialsze bujdy, najpiękniejsze kłamstwa okażą się bezużyteczne, bo jest na niego „zlecenie" - władza nie chce tolerować tego niepodległego ducha. Baron sięgnie wtedy po broń, którą gardzi - polityczny szantaż. Ale i tak nie może czuć się bezpieczny.
Wspaniała sztuka Macieja Wojtyszki, pełna odniesień do literatury i filozofii, wciąga w wir walki bezwzględnej władzy z wszystkimi, którzy nie pasują do jej wyobrażenia o porządku. Jan Englert w roli barona przekonująco ukazuje znużenie bohatera, jego lęki i wątpliwości. Bo kto wątpliwości nie ma, świata nie poprawi. Baron zachęca nas do wytrwania w oporze przeciwko tym, którzy wiedzą wszystko. W obsadzie błyszczy Ewa Wiśniewska jako żona barona, a młodsi aktorzy partnerują im wyśmienicie. Przedstawienie trafia w nasz czas dzięki uniwersalnej wymowie - kiedy za zakrętem czai się pęknięcie czasu, które przepowiada baron, zapotrzebowanie na ludzi z wyobraźnią (czyli artystów) gwałtownie wzrasta. Spróbujcie stłamsić ich niezależność, a zginiemy wszyscy.