EN

29.01.2024, 11:23 Wersja do druku

Bajkowy musical w toruńskiej szafie. Pierników fałszować nie wolno!

„Kocia Szajka i fałszerze pierników” wg książki Agaty Romaniuk w reż. Zbigniewa Lisowskiego w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu. Pisze Anita Nowak.

fot. Krzysztof Parda/mat. teatru

„Kocia szajka i fałszerze pierników” najnowsza premiera toruńskiego Baja inspirowana jest piątym tomem książki Agaty Romaniuk pod tym samym tytułem. Akcja spektaklu niczym z kryminalnego serialu wyjęta trzyma widzów w stałym napięciu. Na samym początku dowiadujemy się, że ktoś w  Grodzie  Kopernika podrabia toruńskie pierniki. Używa gorszych  składników, skraca czas dojrzewania ciasta, dodaje szkodliwych konserwantów i sprzedaje produkty po konkurencyjnych cenach, psując tym samym renomę słynnych lokalnych specjałów. Miasto jest tą sytuacją wstrząśnięte, a szczególnie emerytowany komisarz  kot Bibi Lolo. Do rozwiązania kryminalnej zagadki i zdemaskowania piernikowego gangu  żeby uniknąć korupcji lokalnej policji, zatrudnia  on grupę detektywów z odległego Cieszyna.

Jak to w bajkach bywa bohaterami są oczywiście zwierzęta.  Ale bardzo oryginalnie, jak nigdzie dotąd przedstawione.

Oprócz kostiumów, aktorzy noszą przed sobą płaskie wizerunki bohaterów, których aktualnie przedstawiają. A niejednokrotnie wcielają się w kilka postaci. Bo nie są to tylko koty, czy mieszkańcy Torunia, ale i inne żywe istoty, które kocią szajkę w owym osobliwym śledztwie wspierają. A śledztwo jest bardzo ciekawe, pełne niespodziewanych przełomów, zwrotów akcji, nie brakuje nawet prowokacji, która doprowadza do zdemaskowania piernikowej mafii. Niczym w prawdziwej, znanej z telewizyjnych ekranów  fabularyzowanej rekonstrukcji przestępstw.

Ale ten teatralny kryminał różni się od tamtych oglądanych codziennie w TV oryginalną, wysoce artystyczną, a przy tym bardzo nowoczesną, bliską najmłodszym widzom formą. Zwłaszcza w owych planszach, jakby z komiksów wyciętych  postaci i scenografii Krzysztofa Pardy, do niedawna aktora Teatru Baj Pomorski, zaprojektowanej przy pomocy sztucznej inteligencji i wspartej też po trosze scenograficznym doświadczeniem słynnego Dariusza Panasa.

Zastosowano tu interesujące kompozycje architektoniczne charakterystycznych dla Torunia kamienic. Do zamknięcia biegnącej dwoma ciągami budynków perspektywy wykorzystano kinowy ekran, na którym pojawiają się też od czasu do czasu cienie bohaterów, łącząc w ten ciekawy sposób teatr z filmem.

fot. Krzyszyof Parda/mat. teatru

Ale spektakl ów to nie tylko kryminał, a przede wszystkim wspaniały musical. Bo Baj Pomorski dysponuje całą plejadą  bardzo utalentowanych wokalnie aktorów.

I nie dotyczy to tylko Grażyny Rutkowskiej-Kusa, która wystąpiła niedawno w telewizyjnym „The voice of senior”, a tu sprawdziła się szczególnie w wyznaczonej jej roli postaci przewodniej  spektaklu, Ćmy Barowej, ale i paru innych.

Zachwyca też Edyta Łukaszewicz-Lisowska. I to nie tylko pięknie brzmiącym, dźwięcznym  głosem, ale i szerokim wachlarzem aktorskich środków wykorzystywanych tu w zależności od przypisywanych kreowanej przez nią w danej chwili postaci cech. A wciela się w niejedną. I w każdej jest inna; raz kocio tajemnicza i drapieżna jako Walerka Koczy, członkini szajki detektywów, to znów władcza a zarazem  powściągliwa jako zaniepokojona możliwą kompromitacją symbolicznego smakołyku zarządzanego przez nią miasta, Prezydentka Torunia Hanna Pillar. To znów przeistacza się w pełną dziewczęcego uroku Lutkę; nieodpartym czarem osobistym , urodą i pełnymi wdzięku ruchami w pełni tu zasługuje na  kierowane w jej stronę oklaski.

fot. Krzyszyof Parda/mat. teatru

Nie brakuje też znakomitych aktorskich zagrań  reszcie kociej szajki; Krzysztofowi Grzędzie w postaci Morfeusza , Jackowi Piertuskiemu w rolach Komandosa i Gołębia, czy Andrzejowi Słowikowi, w przezabawnej postaci Bibi Lolo.

Autorem opartych na tekście Agaty Romaniuk piosenek jest adaptator całości tekstu, reżyser, a jednocześnie znakomicie brzmiący z off-u jako super mafiozo fałszerzy, dyrektor Baja Zbigniew Lisowski. Zaistniał on tu w iście „dyrektorskiej roli”, użyczając głosu przeogromnej, niczym zaczerpniętej z sztuki egipskiej, ale spotykanej też w komiksach, postaci uosabiającej największe zło, mrożącego krew w żyłach nie tylko wyglądem, ale i brzmieniem fałszerza Jarmuża.

Na scenie, jak na dobry musical przystało wiele jest oryginalnego, głęboko przemyślanego tak w stosunku do przebiegu akcji, jak i charakteru postaci, ruchu zaprojektowanego przez choreografa Jana Saratę.

Znakomicie brzmi w tym przedstawieniu muzyka Jana Gembali, nowego kierownika muzycznego Baja. Doskonale dostosowana do stylu i charakteru inscenizacji. Wśród pop-u, jazzu i rocka, usłyszeć tu można bardzo ciekawe aranżacje jakby  zaczerpnięte z Gershwina.

Teatr Baj Pomorski, jak żadna tego typu placówka w Polsce, dotrzymuje  kroku zainteresowaniom współczesnych młodych odbiorców.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Anita Nowak