1. Czy w trakcie praktyki recenzenckiej odczuwała Pani potrzebę sformułowania kryteriów pisania (jeśli tak, proszę wskazać odnośnik bibliograficzny lub podać link)? Czy te kryteria się zmieniały (jeśli tak, to w jaki sposób)?
Oczywiście, nie tylko odczuwałam, ale też je sobie sformułowałam i stosowałam przez pięćdziesiąt lat działalności. Podstawą myślenia o spektaklu był dla mnie zawsze tekst literacki (nie zawsze dramat, bo były adaptacje prozy, montaże poezji czy literatury faktu). Następnie starałam się zrozumieć logikę skrótów reżyserskich (nie zawsze mi się udawało), następnie zastanawiałam się, jak dany materiał literacki został urzeczywistniony na scenie przez reżysera, scenografa i aktorów.
2. Jakiego przedstawienia dotyczyła pierwsza opublikowana przez Panią recenzja teatralna i gdzie została ogłoszona?
Pierwsza recenzja – Szekspir nijaki – dotyczyła przedstawienia Jak wam się podoba w reżyserii Krystyny Meissner, w scenografii Teresy Targońskiej w Teatrze Polskim w Warszawie. Ukazała się w numerze 9 dwutygodnika „Teatr” z 1972 roku.
3. Czy zdarzyło się Pani odmówić napisania recenzji w obawie przed zarzutem środowiskowego uwikłania? Jeśli tak, co było powodem odmowy?
Owszem, kilka razy odmówiłam recenzowania danej książki, bowiem wydawała mi się marna, a autor był ceniony w środowisku. Uważałam, że mogę się mylić. Podobnie było w wypadku kilku zaledwie przedstawień.
4. Czy zdarza się, że pisząc tekst krytyczny włącza Pani tryb autocenzury? Jeśli tak, z jakich powodów?
Raczej nie, czasem mam krytyczne zdanie o dziele osoby, którą szanuję i cenię, więc staram się sformułować zastrzeżenia delikatniej, co nie znaczy łagodniej, niż bym to zrobiła wobec osoby, której nie cenię.
5. Profesor Zbigniew Raszewski zwykł przestrzegać swoich uczniów przed pułapkami, które czyhają na recenzentów w podróżach służbowych. Zwracał zwłaszcza uwagę na powszechność uprawianej przez teatry bufetowej korupcji. Czy z Pani doświadczenia wynika, że podobne praktyki to już przeszłość, czy wciąż są stosowane?
Nadal są stosowane. Przez te lata jeździłam tylko na te przedstawienia, które mogła sfinansować redakcja, bo tak pojmowałam swoją niezależność. Kilka razy byłam zaproszona na toruński Kontakt na koszt organizatorów, tak jak inni koledzy krytycy. Ponieważ w życiu byłam dość zajęta wychowaniem synów, pisaniem książek, to nie jestem znana z kolegowania się z zespołami teatralnymi – ani z reżyserami, ani z aktorami.
6. Czy któraś z okoliczności wymienionych niżej Pani zdaniem naraża krytyka podejmującego się zrecenzowania spektaklu na zarzut przekroczenia dobrych obyczajów?
● bliska (prywatna) znajomość z głównymi realizatorami/odtwórcami przedstawienia, kierownictwem teatru,
● bliska (prywatna) znajomość z rodziną/bliskimi głównych realizatorów/odtwórców przedstawienia, kierownictwa teatru,
● podległość służbowa wobec któregoś z głównych realizatorów/odtwórców przedstawienia, członków kierownictwa teatru (np. rektor/dziekan – wykładowca),
● wykonywanie w tym samym czasie (bądź w nieodległych terminach) płatnych prac na zlecenie teatru, w którym wystawiono przedstawienie,
● praca na etacie w innym teatrze,
● inne (jakie?).
Oczywiście, że bliska znajomość z twórcami, praca w innym teatrze na etacie, wykonywanie na rzecz teatru płatnych zleceń jest nie tylko przekroczeniem dobrych obyczajów, ale zwykłej przyzwoitości. Nie można zacierać dwóch porządków: twórcy i krytyka. Wzorem jest tu dla mnie Nicola Chiaromonte, który omijał szerokim łukiem knajpy, gdzie urzędowali aktorzy. Nie chciał mieć żadnych znajomości po drugiej stronie rampy.
7. Czy czyta Pani blogi, prowadzone przez ludzi zajmujących się teatrem zawodowo? Dlaczego nie lub dlaczego tak?
Rzadko, nie lubię pisać z garderoby, pisałam zawsze z widowni.
8. Czy czyta Pani blogi o teatrze, prowadzone przez nieprofesjonalistów? Dlaczego nie lub dlaczego tak?
Nie, to zajęcie nudne i bezproduktywne, przynajmniej dla mnie. Wiem co myśleć o danym przedstawieniu i podpieranie się opiniami innych, zwłaszcza amatorów, to strata czasu.
9. Czy zdarza się Pani czytać cudze recenzje (klasyków lub bieżące) dla przyjemności?
Czasami, kiedyś czytałam więcej, teraz już nie.
10. Czy chadza Pani do teatru dla przyjemności?
Rzadko znajduję już w dzisiejszym teatrze przyjemność, czyli świat, jakiego się nie spodziewałam, nie przewidywałam, nie byłam w stanie – takiej, jak ukazana na scenie rzeczywistość – sobie wyobrazić. Współczesny teatr, poza kilkoma wyjątkami, wydaje mi się chodzić za modami publicystycznymi, jest tak aktualny jak wczorajsza gazeta.
11. Kogo z polskiej krytyki teatralnej ceni Pani najwyżej? Dlaczego? Czy któregoś nazwałaby Pani swoim mistrzem?
Za swoją mistrzynię uważam Martę Fik, autorkę recenzji (zebranych w kilku tomach), w których jej oceny były pochodną analizy materiału literackiego. Przez ponad trzydzieści lat pisania o teatrze w „Twórczości” starałam się iść drogą wytyczoną przez nią właśnie.
12. Czy uważa Pani, że krytyka teatralna ma jakikolwiek wpływ na teatr / życie teatralne / środowiskowe obyczaje? Jeśli tak – jaki (proszę wskazać konkretne przykłady).
Coraz mniejszy, zważywszy ilość miejsca, jakie poświęcają jej gazety i nieliczne pisma społeczno-kulturalne. Coraz bardziej pisanie o teatrze staje się albo zajęciem akademickim, albo kosztownym hobby uprawianym przez młodych ludzi. Bez pieniędzy nie da się oglądać teatru poza własną miejscowością, więc bardzo rzadko ktoś ma jakąkolwiek skalę porównawczą. Dużo oglądają kuratorzy festiwali, pracownicy pisma „Teatr”, ale oni z kolei nie piszą albo mało. I tak koło się zamyka, krytyka teatralna dawno już zdechła, stała się nieistotnym dodatkiem do umajenia strony kulturalnej czasopisma albo gazety.
Elżbieta Baniewicz – absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim i Studium Literacko-Teatralnego przy Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie. Pracowała jako kierownik literacki w Teatrze Ziemi Pomorskiej w Grudziądzu (1972−1973) oraz Teatrze Ziemi Mazowieckiej w Warszawie (1973−1975). W latach 1976−1982 była radcą w Ministerstwie Kultury i Sztuki. Od 1972 publikowała m.in. w „Teatrze” (którego redaktorką była w latach 1982−1989), „Kulturze”, „Thèâtre en Pologne”. Współpracuje także z pismami zagranicznymi: nowojorskim „Performing Art Journal”, kalifornijskim „Theatre Journal”, zurychskim „Individuälitat. Das Magazine”. W latach 1990–2021 roku kierowała działem teatralnym miesięcznika „Twórczość”. Ponadto publikowała w „Polityce”, „Rzeczpospolitej”, „Pamiętniku Teatralnym” i „Nowych Książkach”, gdzie pisuje do dziś. Opublikowała zbiory szkiców o teatrze z lat 1990–2012: Lata chude czy tłuste i Dziwny czas; monografie Kazimierza Kutza, Erwina Axera, Anny Dymnej, Janusza Gajosa i książkę Dżanus, dramatyczne przypadki Janusza Głowackiego. Od 2000 pracuje w łódzkiej Szkole Filmowej (PWSFTViT).