Tylko tworząc ruch, który nie zamyka się w swojej bańce, potrafi wyjść na ulice i włączyć w to młodzież, można coś w Polsce zmienić - aktor i reżyser Andrzej Chyra o protestach, dziadersach i nowych czasach. Rozmawia Renata Kim w Newsweeku.
Newsweek: Odwalił pan już to sprzątanie za ponad 42 tysiące złotych?
Andrzej Chyra: Nie, będę sprzątał na wiosnę. Skontaktowałem się już z osobą, która wygrała tę aukcję na rzecz Wielkiej Orkiestry i umówiliśmy się, że to będzie najlepszy moment.
A skąd w ogóle pomysł, żeby komuś posprzątać dom?
- Zastanawiałem się, co mógłbym zrobić dla Wielkiej Orkiestry, żeby to nie było proste ofiarowanie fantu, bierne wejście w aukcję, tylko działanie. Bo oczywiście można się ze zwycięzcą umówić na kolację, ale to wciąż zakłada jakąś wytworność sytuacji, zaangażowanie z gruntu przyjemne. I wtedy pomyślałem o sprzątaniu, także rozumianym nie dosłownie, ale jako hasło, które powinno nam teraz towarzyszyć. Powinniśmy się przygotować do sprzątania, które, mam nadzieję, nastąpi szybciej niż później.