„Policja. Noc zatracenia” według Sławomira Mrożka i Andrzeja Saramonowicza, w reżyserii Andrzeja Saramonowicza w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Ludwika Gołaszewska-Siwiak z Nowej Siły Krytycznej.
W krótkim wstępie do „Policji”, dramatopisarskiego debiutu, Sławomir Mrożek napisał: „Jak pokazuje smutne doświadczenie, każda próba przesadnego «podkreślenia», «interpretowania» i «szarżowania» tekstów autora tej sztuczki staje się niepowodzeniem artystycznym”. Co na to najnowsza premiera krakowskiego Teatru Bagatela? Jej reżyser, Andrzej Saramonowicz, odpowiada swoim tekstem „Nocą zatracenia” i nie jest to wcale odpowiedź prosta. Zgodnie z tytułem spektaklu – „Policja. Noc zatracenia – dzieli się on na dwie autonomiczne, ale korespondujące ze sobą części. Może właśnie tak trudno jest ocenić jednoznacznie efekt finalny.
Zacznijmy od Mrożka. „Policja” to opowieść, której osią fabularną jest złożenie podpisu pod aktem lojalnościowym przez ostatniego więźnia politycznego w abstrakcyjnie przedstawionym kraju. Gdy ten się na to decyduje, państwo trzęsie się w posadach – opresyjny aparat władzy traci rację bytu, co pociąga za sobą serię absurdalnych zdarzeń.
W pierwszym akcie reżyser zdecydowanie uległ pokusom filmowca. Jeszcze przed rozpoczęciem przedstawienia oglądamy na horyzoncie sceny zapisy live z kamer – niczym wszechobecnych i czujnych oczu. Jedna z nich, wisząca nad sceną, staje się równoprawnym partnerem dla aktorów. Jest adresatem najostrzejszych sądów bohaterów i tym, co często będzie wiązać im usta. To otwarcie sprawia, że mamy ochotę zapaść się w fotelu. W pogrążonej w zupełnej ciemności sali zaczyna migać wychodząca poza ramy sceny futurystyczna prezentacja ogarniająca ściany, sufit, rzędy widzów. Z głośników dochodzą nieokreślone dźwięki, przemieszane z niewyraźnymi słowami. Inscenizacyjne efekty narastają, przyspieszają, wydają się nas porywać, ciągnąć w otchłań. Wtem, ostre cięcie. Kurtyna odsłania się, trafiamy w świat teatru. Ale na tym kinoteatr się nie kończy, nadal w inscenizacji da się odczuć rękę filmowca. Określonym gestom aktorów towarzyszą ogłuszające dźwiękowe efekty specjalne, kojarzące się z sagą „Gwiezdne wojny”.
Jak w tym wszystkim broni się tekst? Chyba nieszczególnie. Oprócz zdecydowanych rozwiązań inscenizacyjnych, Saramonowicz pozwolił sobie na dopisanie Mrożkowi kilku zdań, które nie tylko zmieniają bieg akcji, ale brutalnie sprowadzają na ziemię nabudowany inscenizacją, zawieszony w nieokreśleniu świat. Liczne (bezpośrednie i pośrednie) nawiązania do współczesności są raczej męczące niż błyskotliwe. Obok absurdalnego żartu Mrożka pojawia się dowcip na zasadzie porozumiewawczego mrugnięcia okiem w stronę widowni. Spektakl do scen finałowych części pierwszej wydaje się być poprawny, ale brakuje mu emocji.
Po przerwie przedstawienie zaczyna zyskiwać dramaturgiczną dynamikę, z poprawnego staje się dobrym. Czy to dlatego, że Saramonowicz postanowił przemówić do nas swoim tekstem a publiczność przyjmuje go żywiej? „Noc zatracenia” to gorzka satyra na nasze czasy. Autor wykorzystuje postaci z dramatu Mrożka i dopowiada „Policji” swoje zakończenie. W utopijnym Arcypaństwie, rządzonym przez Infanta i jego wuja, rozpętuje się przedziwna burza, która z każdym uderzeniem pioruna wyrywa część rzeczywistości i obraca ją w nicość. To nie tylko dziwne zjawisko atmosferyczne, ale początek wielkiej wojny, od której zależy przyszłość i przeszłość. Brzmi to jak streszczenie książki fantasty, ale pamiętajmy, że obracamy się w świecie absurdu, gdzie nic nie jest tym, czym się wydaje. Początkowe sceny drugiego aktu mają coś z kabaretu, jednak sekwencja po sekwencji, nie tracąc dobrego tempa, ton spektaklu poważnieje, Saramonowicz coraz wyraźniej stawia nie tylko diagnozy, ale i pytania. Nieokreślony świat okazuje się naszą rzeczywistością, a raczej tym, co istnieje między było, jest i będzie. Obserwacją schizofrenii narodu, czasu społecznego rozpadu.
Fabuła i długość trwania obu części, a także poziom i rodzaj użytego w nich humoru, dynamika, gra aktorska, sprawiają, iż można śmiało pomyśleć o autonomii aktów. Próba pokazania korespondencji tekstów jest przedsięwzięciem ciekawym, ale reżyser zestawiając świat Mrożka i swoje Arcypaństwo, jakby nie ufał aktualności „Policji” i zawarte w niej żarty zamienia w aluzyjną satyrę. Naprawdę nie trzeba wszystkiego podawać publiczności na tacy, wierzę, że widz sam potrafi powiązać dwie części.
Premiera jest powtórzeniem wciąż obecnego w repertuarze warszawskiego Teatru Polonia spektaklu sprzed trzech lat.
Sławomir Mrożek, Andrzej Saramonowicz
„Policja. Noc zatracenia”
reżyseria: Andrzej Saramonowicz
premiera: 15 kwietnia 2023, Teatr Bagatela w Krakowie, Duża Scena
występują: Kaja Walden, Michał Kościuk, Adam Szarek, Patryk Szwichtenberg, Marcel Wiercichowski
Ludwika Gołaszewska-Siwiak – studentka II roku filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Absolwentka szkoły muzycznej I stopnia w Opolu (w klasie klarnetu) i krakowskiego Lart StudiO – Policealnego Studio Aktorskiego. Odbyła staż w Dzienniku Teatralnym.