EN

19.04.2023, 08:49 Wersja do druku

Słowo przeciwko słowu

„Granica. Polski proces w stylu amerykańskim”   reż.  Piotra Ratajczaka w  Teatrze Polskim w Bielsku-Białej. Pisze Agnieszka Loranc z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Dorota Koperska / mat. teatru

Zofia Nałkowska w powieści z 1935 roku „Granica” skonfrontowała wyobraźnię z rzeczywistością, by pokazać jak wpływają na człowieka. Przedstawiła też spektrum czynników powodujących zaburzenie i zubożenie komunikacji w społeczeństwie. Relacje międzyludzkie oparła na modelach zachowań, które są efektem relatywizmu poznawczego i etycznego.

Tę strategię wykorzystał reżyser Piotr Ratajczak, dodając swej inscenizacji „Granicy” podtytuł „polska rozprawa w amerykańskim stylu”. Inaczej niż to jest w utworze, stylizuje przedstawienie na proces sądowy, wyjęty wprost z kina gatunkowego. Sąd próbuje dociec sprawstwa zbrodni dokonanej na Zenonie Ziembiewiczu przez oskarżoną Justynę Bogutównę. Zgodnie z narracją powieściopisarki, na początku dowiadujemy się o tragicznym losie Ziembiewicza, to odwrócenie ciągu przyczynowo-skutkowego. Dzięki inwersji czasowej bierzemy udział w studium psychologicznym postaw i motywacji bohaterów. Na wstępie w kilku sekwencjach poznajemy ten sam dialog tej samej pary – Zenona (Michał Czaderna) i Justyny (Magdalena Jaworska). Powtarzane symultanicznie kwestie – w umownej przestrzeni prezydenckiego gabinetu, gdzie wydarzyła się zbrodnia – różnią się od siebie zabarwieniem emocjonalnym gestów i głosów, w zależności od tego kto przedstawia swoją wersję wydarzeń. Ważna staje się kontekstowość, raz po raz prawnicy reprezentujący strony podkreślają to, powołując nowych świadków.

fot. Dorota Koperska / mat. teatru

Obrończyni (Marta Gzowska-Sawicka) i prokurator (Rafał Sawicki) – ubrani w zaprojektowane przez Katarzynę  Sobolewską ekstrawaganckie, pasiaste togi – nie tylko rekonstruują zdarzenia, ale poprzez kolejny „sprzeciw” zapewniają widowisko odwzorowujące znany z ekranów obraz amerykańskiego sądu. Scenografia Marcina Chlandy koresponduje z tym stereotypem: dwa krzesła po obu stronach sceny są symbolami obrończych stronnictw, dwie trzyrzędowe, aluzyjnie przedstawione ławy (zredukowane do krzeseł), na których zasiadają świadkowie, wcielający się również w przysięgłych. Sceneria łączy przeciwieństwa, jest zarówno subtelna, jak i surowa.

Rozprawę rozpoczyna mowa prokuratora, który uwzniośla sylwetkę byłego prezydenta miasta, wypowiada się o Ziembiewiczu w samych superlatywach. Przedstawia ekspertyzę sekcji zwłok, wykazującą intencjonalny charakter morderstwa. Obrończyni Bogutówny stara się przekonać o afektywnym wymiarze zbrodni i niejednostronnej winie. Są to zrozumiałe działania, które podczas przesłuchania stron główni bohaterowie ukazują w retrospekcjach. Ich wersje, pomimo użycia tych samych słów, wymownie stoją wobec siebie w opozycji. Kto jest ofiarą, kto jest winnym?

W centralnej części sceny usytuowany jest korytarz ze szklanymi płytkami, które zniekształcają odbicie i w ten sposób kamuflują rzeczywistość po drugiej stronie. Postępowanie sądowe można zinterpretować jako deformację, bowiem wspomnienia Ziembiewicza, jego żony Elżbiety (Oriana Soika), zarządczyni i właścicielki kamienicy Kolichowskiej (Wiktoria Węgrzyn-Lichosyt), czy nawet skromnego robotnika Chąśby (Piotr Gajos), są jedynie projekcją percypowanych wydarzeń, opartych na silnych emocjach – lęku, gniewie. Świadkowie przyznają, że choć ich wersje wypadków różnią się, są tym, co zapamiętali. Zenon przysięga, że jego intencje były czyste, kierował się chęcią niesienia pomocy, poprawienia bytu najuboższych warstw społecznych, zapewnienia mieszkańcom bezpieczeństwa; że zarówno w życiu prywatnym, jak i zawodowym drogowskazem były mu prawda i moralność. Jak okazuje się w toku postępowania, głoszone wartości wielokrotnie wystawiane były na próbę. Według Ziembiewicza działo się to na skutek uwikłania w rodzinne udręki oraz z braku odpowiednich wzorców rodzicielskich. Nałkowska określa to obciążenie jako „schemat boleborzański” (Zenon spędził dzieciństwo w Boleborzy), obrończyni Bogutówny zaś jako „genetyczne dziedzictwo”. Romanse, tajemnice, układy polityczne – o to wszystko Zenon pośrednio obwinia rodzinę i swe otoczenie. Zapewnia, że z całych sił pragnął nie powielać tych zachowań. Protektorka Justyny pyta retorycznie, czy aby starał się tak bardzo?

Z perspektywy Bogutówny wydarzenia przedstawiały się zgoła inaczej. Skromna, zanadto ufna, pokrzywdzona przez los, wykorzystana i poniekąd nakłoniona do aborcji kobieta, przez społeczny ostracyzm została doprowadzona na skraj obłędu, a w konsekwencji do dokonania zbrodni. Piotr Ratajczyk w tej perspektywie pogłębia problemy systemowe, budując kontekst współczesności, w której istnieją inni „równi i równiejsi”. Los Justyny jest urzeczywistnieniem piekła kobiet, ograniczania ich wolności i wewnątrzsterowności. Dzisiejsze kobiety, tak jak Bogutówna, spojone są ze społecznym prokrustowym łożem, z którego trudno uciec.

W jednej z końcowych scen przysłuchujemy się rozmowie przysięgłych, których twórcy ukazują jako mizoginów. I choć ława zażądała najwyższego wymiaru kary dla Bogutówny, to nie słyszymy postanowienia sądu, zamknięciem spektaklu staje się polecenie: „Proszę wstać, Sąd idzie”. Kto ma prawo sądzić? Co lub kto jest owym sądem? Może to każdy z widzów powinien wydać werdykt w zgodzie z własnym systemem wartości. Bo czyż nie jest tak, jak mówi Cecylia Kolichowska w powieści Nałkowskiej: „Co dla jednych jest podłogą, to dla innych staje się sufitem”?

Zofia Nałkowska

„Granica”

opracowanie tekstu: Joanna Kowalska

reżyseria: Piotr Ratajczak

premiera: 15 kwietnia 2023, Teatr Polski w Bielsku-Białej

występują: Marta Gzowska-Sawicka, Magdalena Jaworska, Jagoda Krzywicka, Oriana Soika, Wiktoria Węgrzyn-Lichosyt, Michał Czaderna, Piotr Gajos, Tomasz Lorek, Sławomir Miska, Adam Myrczek, Rafał Sawicki, Mateusz Wojtasiński

Agnieszka Loranc – studentka kulturoznawstwa i wiedzy o mediach na Uniwersytecie Pedagogicznym im. KEN w Krakowie.

Źródło:

Materiał własny