EN

10.03.2023, 11:22 Wersja do druku

Zanurzenie

„Zanurzenie" Michaela Rubenfelda i Marcina Wierzchowskiego w   reż. Marcina Wierzchowskiego w Teatrze Śląskim im. S. Wyspiańskiego w Katowicach. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

fot. Przemysław Jendroska/mat. teatru

Mamy oto dom wziętej prawniczki Łucji Kamockiej, która mieszka z dorosłym synem Mikołajem, (mężczyzna jest mocno poobijany, bo stał się ofiarą awarii windy w swojej firmie) i - z prowadzącą dom Ukrainką Iriną. Irina właśnie sprząta, gdy do mieszkania wchodzi Nieznajomy, od tego momentu nic nie będzie takie samo.

W Zanurzeniu Marcin Wierzchowski sięgnął do języka kultury popularnej, właściwie cały 1. akt to telenowela, ale proszę się nie dać nabrać – „obyczajowość” tego przedstawienia jest tylko maską, mamy bowiem do czynienia - właściwie jak zawsze u tego reżysera – z moralitetem, z pytaniami o obcych w naszym domu, o najbliższych, o tajemnicach, które wychodzą na jaw w najmniej odpowiednim momencie, wreszcie o - czas, którego nie da się cofnąć, żeby naprawić swoje błędy.

Historia Kamockich, zauważmy, że dziejąca się (jak to u tego reżysera bywa) w różnych światach, jest znakomicie napisana, nie mam jedynie pewności, czy opowiadając ją ździebko nie przesadzono z ekspresją (z pewnością przesadzono), żachnąłem się raz czy drugi, gdyż serialowe klisze na deskach teatralnych zakłuły mnie dość mocno, zabieg to oczywiście celowy, ale pewien jestem też, że podczas oglądania spektaklu o tak znacznym  ładunku emocjonalnym to przecież ja, widz powinienem szlochać ze smutku i wrzeszczeć            (wewnętrznie) z bezsilności, a nie – aktorzy.  Ta wiwisekcja naszych bohaterów – choć bardzo mię wciągnęła - to i dość mocno wyczerpała. Jak to zresztą z wiwisekcjami bywa.

Tytuł oryginalny

ZANURZENIE

Źródło:

www.rafalturow.ski/teatr
Link do źródła