Sezon mieliśmy krótki, ale znakomity.
Pięć najlepszych spektakli 2019/2020 wg @rafalturow.ski to:
1. "Capri" (na podst. C. Malapartego), reż. Krystian Lupa – Teatr Powszechny w Warszawie.
2. "Fanny i Aleksander" (I. Bergmann); reż. Łukasz Kos - Teatr Modrzejewskiej w Legnicy
3. "Matka Joanna od Aniołów" (J. Iwaszkiewicz); reż. Jan Klata – Nowy Teatr w Warszawie
4. "Przybysz" (S. Taun); reż. Wojciech Kościelniak – Teatr Collegium Nobilium w Warszawie
5. Ex aequo
"Wstyd" (M. Modzelewski); reż. Wojciech Malajkat – Teatr Współczesny w Warszawie
"Niech żyje Polska (sztuka prawicowa)" (Radosław M. Maciąg); reż. Radosław Maciąg – Stary Teatr w Krakowie
Miejsce 1.
Teatr Powszechny w Warszawie
"Capri - wyspa uciekinierów" na podst. „Kaputt” i „Skóry” C. Malaparte, reż. Krystian Lupa
premiera 12 października 2019
Będzie krótko, bo pisanie długich tekstów o premierach spektakli Krystiana Lupy jest jednak nieznośnie mainstreamowe.
To jest najlepsze przedstawienie, jakie widziałem w teatrze od lat. Piszę ten tekst tydzień po obejrzeniu "Capri" i nie może to jakoś wszystko spłynąć po mnie, i nie umiem się od tego krzyku uwolnić, i od tego szeptu, nieznośnego szeptu wściekłości, bezsilności, rezygnacji. Od tego szeptu chyba najbardziej. Aktorski majstersztyk, znakomici są wszyscy na scenie, zespołowi gratuluję wspaniałego spektaklu. Raz na jakiś czas, rzadko, żeby słowo owo nie straciło na wartości, używa się słowa „arcydzieło”. Tutaj pozwolę sobie go użyć.
Miejsce 2.
Teatr Modrzejewskiej w Legnicy
"Fanny i Aleksander" Ingmar Bergman, reż. Łukasz Kos
premiera 28 lutego 2020
Spektakliszcze, 4 h. Ale – jak to się ogląda!
No dobrze, może pierwszy akt trochę się ciągnął, obserwowanie szczęśliwego życia Ekdahlów mogło trochę nużyć, ale… musiało tak być właśnie po to, żeby akt drugi tak poruszał, żeby z fascynacją i wściekłością przyglądać się poczynaniom zła wcielonego, znaczy biskupa Vergerusa, rewelacyjna rola Pawła Palcata. Poza tym ciąć niespecjalnie można, gdyż Bergman był bardzo przywiązany do swojej twórczości, więc – albo w całości, albo – wcale.
W którymś momencie pomyślałem, że przesłanie tego przedstawienia jest JAKBY konserwatywne (i pewnie także dlatego nie mogłoby ono powstać w Warszawie), rzecz bowiem – owszem – o tym, że nie ma życia bez teatru, że życie to teatr, i teatrem jest świat itd., ale przede wszystkim – o sile rodziny, takiej rodziny, jaką każdy z nas pewnie chciałby mieć i w jakiej wzrastać, choć… przecież nikt tu nie jest idealnie bez skazy, jeden z wujów niezbyt dogaduje się ze swoja niemiecką żoną, ta teatralnie to lekceważy, nawet babunia ma swoje za uszami, ale – kurczę, jesteśmy tylko ludźmi i to jest fantastyczne – mówi nam Bergman. W finale – zauważmy - Ekdahlowie cieszą się jak dzieci z przyjścia na świat nieślubnego potomka rozbrykanego wuja, więc ów konserwatyzm jest istotnie „jakby”.
Obejrzałem spektakl zrealizowany z pasją, powstały z myślą o widzu (sic!), wciągający i wzruszający, świetnie zagrany, dopracowany i przemyślany w szczegółach.
Obrotowa scena, projekcje, dzieciaki w niemałych rolach, duchy, psy, włóczęga publiczności po teatralnych zakamarkach - to wszystko miało w tym przedstawieniu sens, było użyte po coś, reżyserowi udało się uniknąć kuszącej przecież efekciarskości.
Gdy już się weszło w tę historię, to już nie chciało się zeń wyjść. To był olśniewający wieczór, dziękuję Modrzejewsko!
Miejsce 3.
Nowy Teatr w Warszawie
"Matka Joanna od Aniołów" na podst. Jarosława Iwaszkiewicza, reż. Jan Klata
premiera 30 listopada 2019
O opętaniu? O miłości? Pożądaniu? Samotności? Może, może, a może… o przemocy wobec kobiet (sic!), a może… o purpuratach i ich monopolu na rozumienie świata? Ale nie, monolog Siostry Małgorzaty, jedynej wolnej od demonów w tym towarzystwie (Ewa Dałkowska) - zupełnie temu przeczy. Więc czyżby o naszej religijności a raczej o faryzeuszostwie? Nie, bo gdyby do odśpiewanego ojczenasz przez Księdza Suryna (Bartosz Bielenia) jednak publiczność się przyłączyła, to WŁAŚNIE stałoby się to publicystyką (a nie jest) i pomijając fakt, że ciąg dalszy spektaklu nie miał by już sensu, więc ciekawe co się wydarzy, gdy trafi się widownia zaangażowana i zacznie śpiewać… Ciekawe również, czy Suryn chłopów zabija, czy może jedynie goni za nimi z siekierą, a to ważne, bo inaczej nie dowiemy się, ile wart jego pakt z diabłem, tutaj ubranym na biało i z jakimś dziwnie niebiańskim spokojem (Maciej Stuhr).
W ogóle – wielu rzeczy w "Matce Joannie" nie wiadomo tak od razu, i to jest w tym przedstawieniu zarówno irytujące jak i fantastyczne. Wiadomo jednak na pewno, że Oscar należy się za światło (Justyna Łagowska) i za muzykę, od Ihora Cymbrowskiego literalnie nie mogę się od jego muzyki uwolnić, jakby mnie opętało.
Cóż, Pan Bóg ma rozmaite strategie obecności w naszych duszach, być może faktycznie się w nich poprzez diabła umoszcza, ta konstatacja niesie za sobą niesłychanie dużo konsekwencji, których roztrząsanie właśnie w tym, lewicującym hipsterskim teatrze, ma jakiś szczególny urok.
Miejsce 4
Teatr Collegium Nobilium
"Przybysz" Wojciech Kościelniak, reż. Wojciech Kościelniak
premiera 29 listopada 2019
Wojciech Kościelniak zrealizował ze studentami IV roku aktorstwa muzycznego znakomity spektakl dyplomowy – "Przybysza" - na podstawie znanego także w Polsce komiksu. Nie wiemy skąd bohater, tytułowy Przybysz dokładnie pochodzi, wiemy jednak, że wraz z wieloma innymi szukającymi lepszego życia emigrantami przybywa do Ameryki. Czym ich nowy świat powita? Jak sobie poradzą z tęsknotą za bliskimi, z samotnością, jak się odnajdą w tym gąszczu obcych języków, nieznanych urządzeń, czy - postaci, tych realnych i tych, które powołała ich wyobraźnia?
Widzowie wychodzi z tego spektaklu rozentuzjazmowani, poruszeni, w stanie nieledwie euforii, ze wzruszeniem komentowali to, co zobaczyli na scenie, pasję, nieprawdopodobny talent i - mnóstwo ciężkiej pracy, którą twórcy włożyli w każdą sekundę tego przedstawienia. Prawem recenzenta pozwolę sobie zwrócić Waszą uwagę na Patrycję Grzywińską i Dominika Bobryka oraz - na fantastycznie opracowaną przez Ewelinę Adamską-Porczyk choreografię.
Napisałem przy okazji innego spektaklu tego reżysera, że czegokolwiek się tknie Wojciech Kościelniak, zmienia się w złoto. Cofam, bo "Przybysz" to czysta platyna.
Miejsce 5. ex aequo
Teatr Współczesny w Warszawie
"Wstyd" Marek Modzelewski, reż. Wojciech Malajkat
premiera 13 września 2019
Mamy oto rozpoczynające się wesele, na zapleczu sali wśród wódek, oranżad i zakąsek spotykają się rodzice młodych. Cóż, czeka ich dość poważna rozmowa, bo pan młody uciekł sprzed ołtarza, a najgorsze – że zdenerwowana mamusia nie może się do synka dodzwonić. Do czego spotkanie tej czwórki doprowadzi?
Ta jazda jest naprawdę bez trzymanki, więcej jednak nie mogę napisać, żeby nie zepsuć Wam wieczoru w teatrze. Świetny, bardzo inteligentny tekst Marka Modzelewskiego balansuje między farsą a dramatem, i – choć rzecz jest naprawdę zabawna - gdyby się tak bliżej przyjrzeć naszym bohaterom, to czy na pewno jest się z czego śmiać? I gdzie wśród motorów (bądź hamulców) ich działań znajduje się tytułowy wstyd?
Na małej scenie Współczesnego - Izabela Kuna, Agnieszka Suchora, Jacek Braciak i Mariusz Jakus, wszyscy są fantastyczni. Wstyd już jest jednym z największych przebojów warszawskich scen, życzę więc udanego polowania na bilety.
Miejsce 5. ex aequo
Stary Teatr w Krakowie
"Niech żyje Polska/ sztuka prawicowa" Radosław B. Maciąg, reż. Radosław B. Maciąg
premiera 11 października 2019
To jeden z tych spektakli, o których nie można zbyt wiele napisać, żeby nie zepsuć odbioru. Więc tylko krótko.
Siedząc w wygodnym fotelu na widowni małej sceny nie mogłem od tejże sceny oderwać wzroku, nie dowierzając właściwie zmysłom. W tym przedstawieniu był bowiem: początek, środek i koniec, może nawet niekoniecznie w tej kolejności, w tym wypadku - bez znaczenia, był pomysł, suspens, dobre aktorstwo, talent, wrażliwość oraz – nie bójmy się tego słowa - patriotyzm.
Bowiem przy użyciu faktycznie najprostszych środków reżyser opowiedział nam – mówiąc w pewnym uproszczeniu - historię powstańca, pytając o sens i znaczenie tytułowego okrzyku i - o polską martyrologię, zastanawiając się, co to właściwie dziś znaczą napisy na pomnikach – gloria victis, chwała pokonanym.
To jeden z najlepszych spektakli, jakie widziałem podczas 12. Boskiej Komedii, reżyserowi gratuluję, obejrzawszy dwa przedstawienia konkursowe jestem pewien, że Młodzi w Starym już wkrótce nieźle namieszają. A widzom warszawskim przypominam o spektaklu p. Radosława, do obejrzenia w Studiu.