„Niesamowite przygody skarpetek” Justyny Bednarek w reż. Julii Szmyt w Teatrze im. Adama Mickiewicza w Częstochowie. Pisze Joanna Warońska-Gęsiarz w miesięczniku „Śląsk”.
W okresie przedświątecznym Teatr im. Adama Mickiewicza w Częstochowie zaprosił dzieci, ale także dorosłych, na spektakl „Niesamowite przygody skarpetek” w reżyserii Julii Szmyt, członkini Gildii Polskich Reżyserek i Reżyserów Teatralnych. Zabawna i pouczająca książka Justyny Bednarek cieszy się niesłabnącą popularnością nie tylko wśród młodych czytelników.
Opowieść była wielokrotnie nagradzana, została lekturą szkolną, doczekała się wielu adaptacji w teatrach lalkowych i dramatycznych (do spektaklu w reżyserii Roberta Jarosza w Teatrze Baj w Warszawie scenariusz przygotowała Autorka książki), a przede wszystkim stała się początkiem serii o skarpetkach. Kilka lat temu spektakl na podstawie książki można było zobaczyć w Teatrze Nowym w Zabrzu, reżyseria Zbigniew Stryja, a obecnie w Teatrze Dzieci Zagłębia im. Jana Dor-mana, reżyseria Daniel Arbaczewski.
Skarpetkowe historie Justyny Bednarek mają oswoić najmłodszych z trudnymi tematami m.in. chorobą, samotnością, odrzuceniem, a także złem obecnym w codziennym życiu. To opowieść o konieczności dokonywania odważnych wyborów, ale także o radzeniu sobie z samotnością czy odmiennością. Wszak skarpetki, które występują zwykle w parze, wyruszają w świat pojedynczo. Dzieje się tak z różnych powodów. Niektóre utraciły parę i stały się bezużyteczne, inne postanowiły uwolnić się od męczącego towarzystwa, jeszcze inne chciały doświadczyć czegoś ekscytującego.
W częstochowskim spektaklu za scenariusz odpowiada Zuzanna Bojda, dramatopisarka oraz dramaturżka, znana już wcześniej ze współpracy z teatrami naszego regionu. Przede wszystkim dookreśliła ona sytuację komunikacyjną, by uprawdopodobnić obecność tak wielu historii, a jednocześnie stworzyć dla nich odpowiednie obramowanie poprzez wprowadzenie jedności miejsca i czasu. Oto osoby na scenie i widowni uczestniczą w kongresie skarpetek odbywającym się co 100 prań. Spotkanie prowadzi dwoje konferansjerów (Iwona Chołuj i Maciej Półtorak), którzy witają kolejne gwiazdy oraz nieco animują widownię. Zaproszeni goście, czyli wyjątkowe skarpetki, opowiadają o swoich przygodach, chwalą się dokonaniami, odwagą albo empatią. Każda z nich przedstawia intrygującą historię, będącą swego rodzaju podsumowaniem jej dotychczasowego życia. W ten sposób wzbudzają podziw wśród słuchaczy, ale może także motywują ich do działania. Jednocześnie głosy z offu, mamy, Basi (nazywanej po prostu Be) i hydraulika, przypominają, że wciąż znajdujemy się w tym samym mieszkaniu. Ale, na tym nie kończy się magia. Oto na kongresie pojawia się także dziewczynka, Basia. Nie wiemy, czy dostała się tu przez przypadek czy kierowała się ciekawością jak słynna Alicja, która przez króliczą norę trafiła do Krainy Czarów.
To początek niesamowitej przygody dziewczynki: spotkanie z zagubionymi skarpetkami, które wciąż mają ochotę do zabawy. Obecność Be w jakimś sensie narusza konstrukcję świata skarpetek. Wprawdzie występują one również w naszej rzeczywistości, ale mamy wrażenie, że zachowują się wówczas nieco inaczej. Przed Be odsłaniają jednak swoje tajemne życie, co przekonuje o złożoności pozornie zwyczajnego świata. Zmian tekstu książki i fabuły zaproponowanej przez Justynę Bednarek jest więcej. Przygody pokazywane z perspektywy końca uniemożliwiły osobisty udział niektórych skarpetek na kongresie. Nieobecność bohaterskiej skarpetki z owczej wełny, która uratowała rudego kota przed chłopcem, jest zrozumiała. Zmieniła formę istnienia. Nie jest już przecież skarpetką, ale częścią swetra pewnego chłopaka.
Nie wszystkie zmiany zaproponowane w scenariuszu uznaję za fortunne, ale ponieważ nie znam powodów, którymi kierowali się autorzy spektaklu, trudno mi je ocenić, a może docenić. Mam jednak wrażenie, że chwilami opowieść nieco zgrzytała. W takich sytuacjach zastanawiam się nad konsekwencjami zabiegów adaptacyjnych - tu choćby zamianie narracji trzecio-osobowej na pierwszoosobową. Czy te opowieści są równie wiarygodne? Czy sposób przedstawienia historii wpływa na ukształtowanie osobowości skarpetek? A może zmiany mówią coś o współczesności? Coraz bardziej, aż do obłędu, eksponującej autonarracje.
Na pewno w przedstawieniu urzeka scenografia (Ewa Gdowiok), prosta, funkcjonalna, a jednocześnie w jakimś sensie niesamowita. Oto widzimy fragment mieszkania rodziny Basi, który zwykle jest niedostępny naszym oczom. To miejsce za pralką, a raczej dziura prowadząca pod podłogę. Tak ukształtowana przestrzeń może nieco przypominać cykl o Pożyczalskich Mary Norton. Połączenie światów, znanej nam rzeczywistości i przestrzeni przygód skarpetek, jest niezwykle tajemnicze. To jakby przejście na drugą stronę lustra. Skarpetki zachowują się jak ludzie i wyglądają jak ludzie, wędrują po znanym nam świecie. Nic dziwnego, że mamy wrażenie, że te przygody znamy z mediów, a może nawet rodzinnych opowieści. Skarpetki opowiadają, przywołując inne światy: widzimy nowe przestrzenie i obecne w nich postacie. Wszystkie kolorowe i dowcipne.
Aktorzy brawurowo wcielają się w kolejne skarpetki i występujące w ich opowieściach postacie. Oprócz konferansjerów na scenie pojawiają się: Karol Czajkowski, Marta Honzatko, Agnieszka Łopacka, Sylwia Karczmarczyk, Antoni Rot. Tańczą, śpiewają, są żywiołowi i pełni humoru, a jednocześnie dobrze oddają tak odmienne temperamenty i osobowości. To doskonałe ćwiczenie aktorskie, z którym zespół doskonale sobie poradził. Wcielanie się w postacie epizodyczne wymaga umiejętności ustawiania roli na wyrazistym geście, barwie głosu lub tempie mówienia. Działanie wzmocnione charakteryzacją, rekwizytem i ciekawymi kostiumami udało się znakomicie. Dzieci bawiły się doskonale, a niektóre przepowiadały fragmenty ulubionej książki.
Jako widz dorosły nie dałam się całkowicie porwać atmosferze zabawy i dlatego stawiam spektaklowi nieco inne pytania: dlaczego tylko życie pojedynczej skarpetki ma być niesamowite i interesujące? Dlaczego skarpetki nie wyruszają w podróż w parach? A może to forma kompensacji dla tych bezużytecznych w rodzinie Be? Spektakl z całą pewnością nie jest pochwałą życia w pojedynkę. Część skarpetek wybiera karierę; czarna jedwabna zostaje gwiazdą, granatowa - politykiem. Są jednak i takie, które w czasie podróży znajdują potrzebujących i postanawiają dzielić z nimi życie.