„Czyli jesteś już wolna... – i inne small talki nad trumną” Mateusza Lewandowskiego, Bartłomieja Magdziarza, Karoliny Norkiewicz i Michała Sufina w reż. Michała Sufina w Klubie Komediowym w Warszawie. Pisze Wiola Rosłoniec w Teatrze dla Wszystkich.
Ironicznie, ale nie prześmiewczo. Komediowo, a jednocześnie z nutą nostalgii. (Nie)poważnie, choć o ważnych tematach mowa. Tak w kilku słowach podsumować mogę spektakl Klubu Komediowego „Czyli jesteś już wolna… – i inne small talki nad trumną” w reżyserii Michała Sufina.
Śmierć to temat, z którego nie powinno się żartować… ale jak się bardzo chce, to można. Szczególnie kiedy życie doczesne nie bawi i nie cieszy. A tak niewątpliwie dzieje się w przypadku bohaterów spektaklu. Ambitna i młoda wydawczyni, zamiast liczyć nakład wydanych książek, oblicza rozkład jej biznesu, który chyli się ku upadkowi. Całe szczęście, że umiera ciotka. I nie dlatego, że może liczyć na spadek, a ponieważ to właśnie w cmentarnej rzeczywistości bohaterce udaje się złapać trochę szczęścia. Przecież statystycznie przeciętny Polak kupuje tyle samo książek, co trumien. Nie mniej pechowa jest codzienność przedstawiciela Pokolenia Z, który trafia w zaświaty, ponieważ potknął się w domu o własnego kota. A w przeciwieństwie do futrzaka nie miał siedmiu żyć…
Dla widzów, którzy na sali pękną ze śmiechu Klub Komediowy przygotował specjalną ofertę pochówku. Jednak ci, którzy umrą z nudów, cierpieć będą dwa razy, gdyż śmierć na sali nie zostanie im wynagrodzona, ani upamiętniona. Nie jest to zaskoczeniem, bo – sądząc po reakcjach publiczności – tych drugich byłoby więcej.
Widownia się nie śmiała. Może dlatego, że materiał nie jest skierowany do przeciętnego widza, który pojawił się w okolicy i kupił bilet, a do aktywnego odbiorcy popkultury, który śledzi jej przebieg w minionych trzydziestu latach. Las krzyży, będący kultową już sceną z filmu „Nic śmiesznego” bawi, jeśli widz wie, do czego nawiązuje żart. W spektaklu pojawia się wiele wątków ważnych społecznie, jak chociażby depresja, dostęp do antykoncepcji, brak (dobrze płatnej) pracy. Tylko co z tego, skoro żaden z nich nie zostaje pociągnięty.
Może to zbyt daleko posunięta interpretacja, jednak w moim odczuciu spektakl opowiada o nieumiejętności budowania relacji przez współczesnych ludzi, nieumiejętności prowadzenia rozmowy, braku otwartości… co prowadzi finalnie o krok do samobójstwa, przed którym w ostatnim momencie przedstawiciel pokolenia Z zostaje uchroniony przez rozczarowaną życiem wydawczynię. A ta z kolei przez ciotkę, która – jak się okazuje – sfingowała własną śmierć, aby wdać się z nią w romans.
„Czyli jesteś już wolna… – i inne small talki nad trumną” nie jest spektaklem dla każdego, jednak jak wszystkie w Klubie Komediowym wart jest zobaczenia. Szczególnie, jeśli w drodze na Plac Zbawiciela zrobicie sobie szybką powtórkę z wiedzy o współczesnej popkulturze.