„Tkaczki” według „Trylogii tekstylnej” Volkera Schmidta, reż. Jan Hussakowski - Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach. Pisze Małgorzata Pabian z Nowej Siły Krytycznej.
Kolejny t-shirt. Ładniejsza kurtka. Druga para stylowych dżinsów. Sweter z zabawnym nadrukiem. Czy zastanawiamy się, skąd pochodzą nasze ubrania? Czy myślimy o kobietach, które uszyły większość rzeczy z naszych szaf? A może metka ze znanym logo przesłania nam prawdę o cieniach branży odzieżowej? Podążając za tymi pytaniami, twórcy „Tkaczek” postanawiają opowiedzieć nam o życiu kilku szwaczek, które w słabo rozwiniętym kraju chwytają się nadziei na lepszą przyszłość.
Dziewięć absolwentek Szkoły Aktorskiej Teatru Śląskiego zaprasza nas do konsumpcyjnego świata pełnego nierówności i wyzysku jednych kosztem zakupowego szczęścia innych. Reżyser, Jan Hussakowski, zaadaptował „Trylogię tekstylną” Volkera Schmidta („Trzeba być wdzięczną”, „Macie szczęście”, „Jesteśmy szczęśliwe”). Przewrotnie najbiedniejszym rejonem świata jest według austriackiego pisarza Europa. Wielu chciałoby uciec stąd przed niegodziwymi warunkami zarobku. Tytułowe tkaczki szyją od rana do nocy, z krótką przerwą na sen na betonowej podłodze. Na nic więcej nie mogą liczyć z marną wypłatą poniżej minimalnej krajowej, są trybikami w ogromnej machinie. Marzą o ciepłym mieszkaniu, porządniejszym posiłku, a nawet o takich luksusach jak pójście na ekskluzywny bal w operze. Ich pragnienia nie mogą jednak zostać zrealizowane, gdyż nie są w stanie zaoszczędzić nawet części zarobku. Nie narzekają jednak na los. Starają się być wdzięczne za możliwość fizycznej pracy. Zostały sprzedane przez krewnych i musiały parać się prostytucją. Mimo biedy i nieustannego wycieńczenia wolą stabilne i bezpieczne szycie ubrań niż powrót do slumsów.
Pewnego dnia fabrykę odwiedza kontrola z zagranicy. Przedstawiciele organizacji pozarządowej chcą sprawdzić rzeczywiste warunki pracy i potwierdzić bądź odrzucić pogłoski o karygodnych warunkach, jakie panują w zakładzie. Pod okiem kierownictwa szwaczki starają się pokazać zakład od jak najlepszej strony i przekonać odwiedzających, że pracuje im się znakomicie i niczego nie brakuje do szczęścia. Jednak jedna z tkaczek postanawia wszcząć bunt. Ogłasza strajk i odmawia dalszej pracy, usiłując przekonać koleżanki do swoich postulatów. Domaga się lepszej płacy i większych praw pracowniczych. Jej głos jest początkowo w mniejszości, tłumiony przez zlęknione tkaczki, które obawiają się utraty zatrudnienia. Z czasem jednak przyłączają się do oporu, upatrując w nim szansy na spełnienie skrytych marzeń. Fabryka nie ma jednak zamiaru walczyć o pracownice – na ich miejsce pojawią się setki chętnych. W obliczu klęski kobiety postanawiają wyjechać z kraju do bardziej rozwiniętych rejonów świata. Skryte w ciężarówkach i wagonach nielegalnie przemierzają kolejne granice i poszukują szczęścia.
Spektakl koncentruje się na wyzysku pracowników z Trzeciego Świata, ale porusza jednocześnie problemy wspólne dla wielu grup społecznych. Zwraca uwagę na pozycję kobiet, którym trudniej jest stawić czoła stereotypom i narzucanym im rolom społecznym. Kobieta bez wykształcenia poszukująca pracy nie ma wielu możliwości zarobku a stawiane przed nią bariery zmuszają do niegodziwej pracy – sprzedawania swojego ciała bądź sprzątania czy gotowania za marne grosze. Spektakl boleśnie ukazuje nędzę i usilne sposoby na wydostanie się z jej sideł. Te wysiłki są o tyle trudne, że nauczyliśmy się traktować gorzej tych ze społecznych nizin. Bo wyglądają obco i niebezpiecznie, bo nie dorównuje nam intelektem czy pochodzeniem.
Przede wszystkim jednak sztuka Schmidt jest diagnozą naszych czasów, wirujących w konsumpcyjnym pędzie i pogoni za zyskiem. Handel fair trade nie cieszy się szczególną popularnością, bo najważniejsze jest, by liczba wyprodukowanych towarów i zysk z ich sprzedaży przewyższały pensje, jakie trzeba wypłacić rzeszy pracowników. Ich warunki życia i pracy oraz godność osobista bledną w obliczu machiny produkcji i sprzedaży, która musi obracać się w jak najszybszym i jak najefektywniejszym tempie. W konsumpcyjnej machinie jest jednak promyk sprawiedliwości. Choć nasz świat dzieli się na wyzyskiwanych i kupujących, to bohaterki zwracają uwagę na możliwość odwrócenia kolei rzeczy. Jak mówi jedna z nich: „Świat jest kulą, na której góra w końcu staje się dołem i wszystko podlega nieustannej zmianie”. Jej słowa trafnie potwierdza usytuowanie Europy – miejsca akcji – jako najbiedniejszego kontynentu, zaś najbogatszymi rejonami wydają się (wnioskując z dialogów) Azja bądź Afryka. To zaskakujące odwrócenie zmusza do refleksji, że siłą państwowych i gospodarczych układów każdy może znaleźć się w biedzie, spaść na dół społecznej drabiny. W ramach koncepcji niejednorodnego podziału na lepszych i gorszych aktorki wcielają się w przedstawicielki strajkujących, jak i broniących interesów fabryki. Niektóre z nich grają też przedstawicieli świata biznesu i dobrobytu. Zacierają się granice między charakterami, dzięki czemu historia dodatkowo zyskuje na uniwersalności.
Fabuła podąża od zarysowania życia tkaczek poprzez bunt i ucieczkę aż do poszukiwania ziemi obiecanej. Jednak po przybyciu do niej okazuje się, że świat rozwinięty wcale nie ma szwaczkom więcej do zaoferowania niż biedna ojczyzna. Jako emigrantki ekonomiczne są gorzej traktowane niż reszta społeczeństwa i ponownie wyzyskiwane jako prostytutki bądź sprzątaczki. Spektakl kieruje uwagę na trudny los emigrantów, którzy nie są w stanie zaadaptować się do życia w innym kraju. Przeszkodą ku temu jest nie tylko niełatwa przeszłość, ale i niechęć ze strony obywateli, którzy upatrują w przybyszach wrogów lub tanią siłę roboczą. Twórcy nie narzucają nam oceny tego problemu. Zdają się raczej koncentrować na zilustrowaniu perspektywy uchodźców, pokazaniu ich rozterek, tęsknoty i przeciwności, z jakimi muszą się mierzyć. W finale słyszymy: „Jeśli ktoś naszej historii wysłuchał, to nas zrozumie, a jeśli zrozumie, to nie będzie już żadnej granicy między wami a nami”.
Spektakl dyplomowy wyreżyserowany przez Jana Hussakowskiego pokazuje świadome swoich możliwości aktorki. Nie ma tu jednorodnych charakterów, aktorki płynnie przechodzą z jednej postaci do drugiej, w każdej radząc sobie znakomicie . To bardzo kobieca opowieść, jej siła tkwi w świetnie zgranym zespole absolwentek katowickiej Szkoły Aktorskiej, ale i w postaciach zżytych ze sobą i solidarnych pracownic. Są upodlone i zniszczone nędznym życiem, ale nawet gdy lepszy świat nie spełnia ich oczekiwań i ponownie uderza w ich godność, w dalszym ciągu czują się jednością – jako tkaczki i przyjaciółki zjednoczone wspólnym pochodzeniem i wspólnym celem.
Dyplom jest dla aktorów, przedstawienia nie przyćmiewa inscenizacja. Scenografia to sterty rozrzuconych ubrań – symbol pracy szwaczek, jak i lekceważącego podejścia konsumentów do odzieży. Dostrzeżemy także elementy manekinów ze sklepowych witryn. Muzyka od czasu do czasu delikatnie podkreśla nastrój poszczególnych scen.
***
Volker Schmidt
„Tkaczki”
według „Trylogii tekstylnej”
przekład: Sława Lisiecka, Krystyna Schmidt
reżyseria i adaptacja: Jan Hussakowski
premiera: 5 września 2020, Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach, Scena Kameralna (spektakl recenzowany: 6 września 2020)
występują: Karolina Cieślar, Nicoletta Dragon, Justyna Dubiel, Magdalena Dymsza, Wiktoria Łuczak, Agata Nawrat, Kalina Piesik, Cecylia Wadas, Kamila Żymła
Małgorzata Pabian – studentka III roku dziennikarstwa i komunikacji społecznej oraz I roku sztuki pisania na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Tworzy scenariusze, opowiadania i wiersze.