„Nic o nas bez nas” wg scenar. Davita Gabuni w reż. Daty Tavadze w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Barbara Pitak-Piaskowska z Nowej Siły Krytycznej.
Aulę I Liceum Ogólnokształcącego w Bydgoszczy zaadaptowano na potrzeby teatralne. Obok scenografii stworzonej przez Annę Marię Karczmarską – kilku krzeseł, stołu, lodówek i pojedynczych ścianek – rozstawiono tu także podesty z krzesłami dla widzów. I choć łatwo się domyślić, w którym miejscu za moment rozpocznie się akcja przedstawienia, to niejako granica między przestrzenią sceniczną a tą przeznaczoną dla publiczności jest zatarta. Fakt, że scenografia niemal styka się z pierwszym rzędem widowni sprawia, że obie sfery są sobie równe. Podobne odczucie pojawia się, kiedy część aktorów siedząc na krzesłach, rozstawionych w pewnych odległościach od siebie, bacznie przypatruje się publiczności. Wtedy nasze oczy spotykają się.
W ten sposób zaczyna się „Nic o nas bez nas” – przedstawienie na podstawie scenariusza Davita Gabuni, wystawione przez Teatr Polski w Bydgoszczy we współpracy z Royal District Theatre w Tbilisi. Gruziński reżyser Data Tavadze stworzył opowieść, u której podstaw upatruję paradoksu. Z jednej strony bowiem „Nic o nas bez nas” przenosi na teatralne deski znane motywy z dokumentalnych filmów Krzysztofa Kieślowskiego. Z drugiej strony zaś całość sili się na próbę opowiedzenia historii uniwersalnej, zwykłych ludzi, pracowników fizycznych, górników, robotników, matek, dzieci, którzy niezależnie od czasów i miejsca życia starają się znaleźć sens istnienia, spełnienie i wiarę w lepsze jutro. Tavadze momentami wyobraża je na nowo, innym razem umieszcza we współczesnym kontekście, a nawet zestawia z bohaterami rodem z Gruzji.
Tytuł spektaklu nawiązuje do filmu, którego Kieślowski był współtwórcą. Chodzi o produkcję z 1972 roku pod tytułem „Robotnicy ’71”. Nic o nas bez nas”, w której przedstawione zostało spojrzenie na codzienność polskich robotników z początku ery Edwarda Gierka. Nie jest to rzecz jasna jedyne nawiązanie do twórczości reżysera. W spektaklu pojawiają się motywy znane z takich dokumentów jak „Siedem kobiet w różnym wieku” (1979) o baletnicach na różnych etapach kariery, czy „Murarz” (1973), w którym rodzina przygotowuje się do pochodu pierwszomajowego. Z każdego z dzieł Kieślowskiego, Data Tavadze stara się wyłuszczyć wybrany przez siebie aspekt, który w szerszym kontekście okazuje się być wspólnym mianownikiem przedstawienia. Reżyser skupia się na tym co do bólu zwyczajne i przeciętne, jednocześnie wychwytuje absurdy biurokratycznych struktur, przejawy przemocy czy uwikłania w relacje władza-podwładny, dając widzowi do zrozumienia, że ta opowieść tak samo jak o bohaterach Kieślowskiego może być o każdym z nas – niezależnie od statusu społecznego czy pochodzenia.
Sygnalizuje to już samo otwarcie przedstawienia. W jednej z pierwszych scen jesteśmy świadkami osobliwego przesłuchania występujących w „Nic o nas bez nas” aktorów. Marian Jaskulski, którego intuicyjnie utożsamiamy z Kieślowskim (chociaż nie jest to w żadnym momencie jednoznacznie powiedziane), przeprowadza z aktorami coś w rodzaju castingu. Kolejno podchodzą do stojącego z boku mikrofonu i w ostrym świetle reflektora odpowiadają na pytania o to kim są, jak się czują i czego chcą. Ponownie zacierają się granice między sceną a życiem, między tym co teatralne i autentyczne. Trudno bowiem jednoznacznie określić, na ile Damian Kwiatkowski, Karol Franek Nowiński, Katarzyna Pawłowska, Michalina Rodak i Małgorzata Trofimiuk są tutaj sobą, a na ile motyw ten jest wyreżyserowany. I choć wiemy, że jest to zaplanowany element przedstawienia, to zachowanie aktorów, sposób ich wypowiedzi i intonacja sprawiają wrażenie, iż równie dobrze mogłyby do odpowiedzi zostać wywołane osoby z widowni.
„Człowiek nigdy nie ogląda się na to, co zrobione, ale na to patrzy, co ma przed sobą do zrobienia” – pada w spektaklu. Postaci z „Nic o nas bez nas” to osoby najczęściej pomijane, niedostrzegane, zapomniane, które są jednak zdeterminowane, by ze swego życia wydobyć jak najwięcej. Historie zwykłych ludzi zakłócają jednak z bydgoskim spektaklu momenty tragiczne, takie jak śmierć w kopalni czy strajk, który może skończyć się dla uczestników więzieniem. Wtedy „niewidzialne” życie szarych ludzi nabiera innego wymiaru. Staje się po prostu życiem, wartością nadrzędną, która w swej zwykłości – wraz ze straconymi marzeniami i porzuconymi potrzebami – okazuje się niezwykła.
---
Davit Gabunia
„Nic o nas bez nas”
reżyseria: Data Tavadze
premiera: 8 stycznia 2021, Teatr Polski im. Henryka Konieczki w Bydgoszczy (spektakl obejrzany 20 lutego 2022)
występują: Marian Jaskulski/ Jerzy Pożarowski, Damian Kwiatkowski, Karol Franek Nowiński, Katarzyna Pawłowska, Michalina Rodak, Małgorzata Trofimiuk
Barbara Pitak-Piaskowska – doktor nauk humanistycznych, teatrolożka i kulturoznawczyni. Autorka książki „Amerykański musical teatralny i filmowy w zwierciadle groteski” oraz wielu artykułów i rozdziałów w monografiach naukowych z dziedziny historii teatru i filmu. W latach 2020-2021 była członkinią Komisji Artystycznej 27. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej. Jest stałą współpracowniczką Centrum Badań nad Teatrem Muzycznym Uniwersytetu Adama Mickiewicza oraz członkinią Polskiego Towarzystwa Badań Teatralnych.