„Człowiek jaki jest, każdy widzi” na podstawie książki Marzeny Matuszak w reż. Katarzyny Minkowskiej, koprodukcja Nowego Teatru w Warszawie oraz Teatru im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Paulina Sygnatowicz w Teatrze dla Wszystkich.
W warszawskim Nowym Teatrze spadł śnieg. I sprawił dużo frajdy nie tylko dzieciom, ale także dorosłym. Jest szansa, że szybko nie stopnieje. To bowiem element scenografii spektaklu „Człowiek jaki jest, każdy widzi” w reżyserii Katarzyny Minkowskiej. Wspaniałego na każdym poziomie: tekstowym, aktorskim i wizualnym.
Minkowska, dla której jest to pierwsze spotkanie z dziecięcą publicznością, zabiera widzów w Himalaje, gdzie tata Yeti wraz ze swoją córką prowadzą hotel dla istot, które musiały opuścić swój dom. Jest tutaj świnka morska (prosi, aby nazywać ją kawią domową), która uciekła z laboratorium, gdzie na zwierzętach testowano kosmetyki, jest wąż szukający bezpieczeństwa, wilk z bajki o Czerwonym Kapturku, czarny kot, wierny ale gapowaty pies, a nawet… komar. Każdy z nich potrzebuje azylu. I każdy musi dostosować się do regulaminu, którego piąty punkt owiany jest tajemnicą. To on popycha Yetinkę ku niebezpiecznej przygodzie, która stanie się dla niej szkołą człowieczeństwa.
Mądra lekcja dla dzieci i dorosłych
Spektakl oparty na książce Marzeny Matusiak (w adaptacji Tomasza Walesiaka) to piękna opowieść o empatii, szacunku i akceptacji. Uczy, że różnice nie muszą dzielić, a za trudnymi zachowaniami często kryją się lęki i traumy. Jeśli spojrzymy na drugą istotę z większą wrażliwością, jesteśmy w stanie ją zrozumieć i zaakceptować. Dorosłym uświadamia, że dzieci, niezależnie od wieku, są ciekawe świata w każdej jego odsłonie i są gotowe na rozmowę o trudnych tematach – wystarczy dostosować sposób komunikacji do ich wrażliwości. I pozwolić na samodzielne poznawanie świata – także w jego ciemniejszej odsłonie.
Ludzie w zwierzęcych postaciach
Nie oznacza to jednak, że spektakl Minkowskiej jest mroczny. Wręcz przeciwnie – dużo tu humoru i pozytywnych emocji. To zasługa świetnego zespołu aktorskiego, który tworzy bardzo sugestywne zwierzęce postaci, w każdej ukrywając ludzkie cechy. Bartosza Bielenię w roli Psa chciałoby się przytulić i podrapać za uszkiem. Niesłychanie gibka Krystyna Lama Szydłowska jako Wążusia do perfekcji opanowała płynność ruchów tego mało lubianego gada. Charyzmatyczny Jan Sobolewski w roli Kawi doskonale pokazał przemianę swojej bohaterki, podkreślając przy tym wątek równości i prawa każdego do bycia sobą. Relacja Yeti (Piotr Polak) i Yetinki (Ewelina Pankowska) jest niesłychanie głęboka, mądra i wzruszająca.
Dużą siłą tej inscenizacji jest także scenografia. Marta Kodeniec i Milena Trzcińska wyczarowały nie tylko przytulne wnętrze hotelu ale także jego otoczenie – ośnieżone góry, porywisty wiatr, śnieżycę i jaskinie. W połączeniu ze światłem (Paulina Góral) przenoszą nas na półtorej godziny w prawdziwe Himalaje. Po to, abyśmy uświadomili sobie, że zrozumienie, co to znaczy człowieczeństwo może być tak trudne, jak zdobycie ośmiotysięcznika – ale jest warte każdej wspinaczki. Niezależnie od tego, czy mamy lat pięć czy pięćdziesiąt.