„Antygona w Molenbeek” Stefana Hertmansa w reż. Anny Smolar w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Marta Żelazowska na swoim koncie instagramowym.
W Molenbeek, brukselskiej dzielnicy naznaczonej migracją i terroryzmem, rozgrywa się współczesna adaptacja antycznej tragedii Sofoklesa. Nuria, jak Antygona, staje przed dylematem wyboru między prawem boskim, a ludzkim. Po śmierci brata - zamachowca terrorysty - pragnie odzyskać jego szczątki, by godnie je pochować. Dziewczyna zderza się z bezdusznym, restrykcyjnym systemem instytucjonalnego porządku, którego sama niejako jest przedstawicielką jako Belgijka o marokańskich korzeniach, a przede wszystkim jako studentka prawa. Stefan Hertmans, autor tekstu, eksploruje nie tylko problem zderzenia wykluczających się wartości, ale przede wszystkim analizuje tożsamość emigranta. Rozważa na ile wzrastanie w innym społeczeństwie determinuje światopogląd, na ile niweluje ono wykluczenie i postrzeganie danego człowieka w kategorii obcego. I co najważniejsze jak system władzy wpływa na życie jednostki? Jednocześnie podkreśla on uniwersalność emocji związanych z przeżywaniem straty i żałoby, a w konsekwencji motywowanej nimi walki o godność, czyli jedno z podstawowych praw człowieka.
Tekst jest znakomity, ale mnie ujęła przed wszystkim forma spektaklu. To intrygujące skrzyżowanie dramatu i opery (fenomenalna muzyka Jana Duszyńskiego i Maniuchy Bikont). Śpiew nie tylko uwydatnia bolesne przeżycia bohaterów, ale przede wszystkim potęguje afekty, multiplikuje je, pęta nimi widza. Muzyka, poprzez swoją abstrakcyjność, umożliwia kontakt z emocjami bohaterki, a także zanurzenie się w jej historię i trudne, bo obce, doświadczenie. Efekt dopełnia znakomita scenografia Anny Met. To biały ekran z wklęsłościami zdający się opadać na scenę. Przywodzi na myśl obraz Malewicza. Jest jak on symbolem świata duchowego, rozumianego tu również jako więzy łączące rodzeństwo (znakomite wideo otwierające przedstawienie). Cudowni są aktorzy - Michał Sikorski nadający każdej z postaci drugoplanowych indywidualny charakter oraz Marianna Linde zachwycająca magnetyzującym głosem. Anna Smolar tworzy spektakl minimalistyczny i niezwykle intymny, a przy tym ogromnie poruszający. Po raz kolejny udowadnia, że potrafi w teatr.