Kontrowersja. Zamiast powodować zniesmaczenie, które odrzuca, generuje raczej zainteresowanie, które przyciąga. W końcu lepiej, żeby mówili cokolwiek, niż żeby nie mówili wcale. Marketing niektórych dzieł i dziełek stoi pod znakiem skandalu. Jak było kiedyś? Nie wiem, na ile podany przeze mnie dzisiaj przykład odpowiada na to pytanie, bo trudno określić, na ile przedstawiona sytuacja była świadomie wykreowanym sposobem zwrócenia na siebie uwagi. Rzecz to jednak dość ciekawa.