Tym razem pokazaliśmy „Układ zamknięty” Ryszarda Bugajskiego z 2013 roku, a moimi gośćmi byli – Janusz Gajos (już po raz piąty na „Przywróconych arcydziełach” – to, jak sam twierdzi, jego ulubiony cykl), Maria Mamona, Przemysław Sadowski i Urszula Grabowska – pisze Łukasz Maciejewski w AICT Polska.
To była dziewięćdziesiąta dziewiąta odsłona „Przywróconych arcydzieł” (we wrześniu jubileusz).
A ponieważ bilety rozeszły się dosłownie w godzinę (razem z miejscami dodatkowymi i dostawkami), postanowiłem w jakiś sposób zrekompensować to spotkanie tym, którym nie udało się dostać.
Tym razem pokazaliśmy „Układ zamknięty” Ryszarda Bugajskiego z 2013 roku, a moimi gośćmi byli – Janusz Gajos (już po raz piąty na „Przywróconych arcydziełach” – to, jak sam twierdzi, jego ulubiony cykl), Maria Mamona, Przemysław Sadowski i Urszula Grabowska.
Chcieliśmy opowiedzieć o filmie, ale i o Ryszardzie Bugajskim, przypomnieć tego twórcę.
Pretekstem był jednak „Układ zamknięty”.
Przemysław Sadowski:
„Oglądałem film z państwem, zaskoczony, że jest aż do tego stopnia aktualny. „Układ zamknięty” nie tylko się nie zestarzał, ale wręcz zyskał na aktualności. To, co w 2013 roku wydawało się ekscesem, dzisiaj jest już niestety normą.
Przygotowując się do roli Marka, dowiedziałem się, że wówczas w Polsce odnotowanych było ponad dwa tysiące podobnych spraw przedsiębiorców oszukanych przez system. Boję się myśleć, ile takich spraw istnieje dzisiaj”.
Maria Mamona:
„Ryszard wyreżyserował film dzięki Januszowi Gajosowi. Najpierw Janusz otrzymał scenariusz, nie do końca go zaakceptował, ale powiedział producentom, że zagra w tym filmie, jeżeli wyreżyseruje go Bugajski. Ryszard o tym nie wiedział. Dostał scenariusz, dzwoni do producentów i mówi: „Mogę się podjąć tego tematu, ale pod warunkiem, że Kostrzewę zagra Gajos”.
Janusz Gajos:
„To zawsze dla aktora szczególnie ciekawe. Jak zagrać zło? Jak zobaczyć zło? Ja starałem się w tej roli nie tyle bronić bohatera, w nim nie było wiele do obrony, ale pokazać człowieka. Przepraszam, że mówię o sobie, o swoim aktorstwie, ale tym razem naprawdę miałem poczucie, że to było coś ciekawego, nęcącego, wgryźć w zło prokuratora, dojrzeć w nim ambiwalencję. Zło bywa ambiwalentne. Baraszkowałem z Kostrzewą. Nie polubiliśmy się, ale zrozumieliśmy wzajemnie”.
Urszula Grabowska:
„To była jedna z ról, propozycji, która – nie mam żadnych wątpliwości – w moim przypadku była pochodną sukcesu „Joanny” Feliksa Falka. Niedużo materiału, w zasadzie jeden dzień zdjęciowy, mimo to, było tam coś ważnego do zagrania. Bugajski rozmawiał ze mną, pamiętam rozmowy w jego domu. To było wyróżnienie: praca z twórcą „Przesłuchania”, praca z Januszem Gajosem. I jeszcze, zobaczyłam to wyraźnie dzisiaj, podczas seansu, przenikliwe przesłanie tego filmu. I jego aktualność, o której wspominał Przemek. Przemoc, oszustwa, intrygi. To się nie zmienia”.
Przemysław Sadowski:
„Ryszard Bugajski pozwalał nam przynosić własne pomysły. W scenariuszu oszukani chłopcy byli grzeczni, niewinni, ja uważałem, że to nie jest dobre. Trzeba było nas trochę pobrudzić, żeby tym mocniej wybrzmiała bezkarna przemoc. To ja wymyśliłem, że mój bohater będzie zdradzał żonę, będzie miał kochankę (był też pomysł, że to będzie facet, że będzie zdradzał żonę z mężczyzną) – i Bugajski się na to zgodził. Myślę, że z korzyścią dla postaci”.
Maria Mamona:
„Film nie dostał dofinansowania z PISF, powstał ze zbiórek przedsiębiorców, próbowano Bugajskiemu przypiąć łatkę prawicowca (film wsparła „Kasa Stefczyka”), a przecież w tym filmie chodziło o to, żeby pokazać, że demokracja ma wiele wad niezależnie od barw partyjnych”.
Przemysław Sadowski:
„Zawsze marzyłem, żeby zagrać z Januszem Gajosem. Myślę, że każdy polski aktor o tym marzy. W końcu nadarza się okazja. Jedna z głównych ról w filmie z panem Januszem. Mnóstwo dni zdjęciowych. Mam to. Bingo.
Czytam scenariusz i zaczynam się niepokoić. Słusznie, kilkadziesiąt dni zdjęciowych, ale ani jednej sceny z Gajosem. Ani jednej!
Przynajmniej zagraliśmy razem w jednym filmie”.
Janusz Gajos:
„Bardzo pana, panie Przemku, przepraszam, natomiast co do samej roli, jeszcze chciałem dodać, że Kostrzewa, ten sukinsyn, był jednak pełen pasji. On miał pasję. To już jest dla aktora ważny punkt zaczepienia. Jak zagrać pasję, jak to zrobić. Od nitki do kłębka, po kawałeczku go sobie zbudowałem. Nie potrzebowałem śledzić działań prokuratorów, nie chodziłem do sądu, nie. Ja to w sobie tworzyłem. Po kawałeczku”.
Maria Mamona:
„Ryszard nie reżyserował w oczywisty sposób. On rozmawiał, lubił rozmawiać z aktorami, często wiele godzin. Był erudytą, bardzo oczytanym człowiekiem, więc te rozmowy zawsze były ciekawe. Najdłużej trwały przy „Zaćmie”, to była dla mnie najważniejsza rola”.
Przemysław Sadowski:
„Nie jest to takie znowu częste. Był ciekawy aktora, ciekawy tego, co myślimy, co czujemy”.
Urszula Grabowska:
„Do zagrania scena trudna, emocjonalna, ale ja czułam się bezpiecznie. To chyba najważniejsze. Poczuć się bezpiecznie. Bugajski to potrafił”.
Janusz Gajos:
„Opowiadacie o Ryszardzie różne rzeczy, i bardzo piękne. Świetnie się was słucha, ale ja do powiedzenia miałbym tylko jedno słowo właściwie. Dobry. On był dobry. Bugajski był dobry. Dobry jako reżyser. I dobry jako człowiek.
Dobry”.