EN

13.11.2023, 11:21 Wersja do druku

Wyzwolenie od honoru

„Ambasador" Sławomira Mrożka w reż. Jarosława Gajewskiego w Teatrze Klasyki Polskiej w Warszawie. Pisze Andrzej Dąbrówka w „Teatrologii.info".

fot. Anna Pławecka

Totalitaryzm i demokracja

Fikcyjny świat przedstawiony w tej sztuce osnuty jest na dwubiegunowym modelu, w którym uogólniony totalitarny Wschód przeciwstawiony jest demokratycznemu Zachodowi. Tytułowy Ambasador (jakby z USA) jest na placówce w kraju, który można kojarzyć z sowiecką Rosją. W rozmowie z rubasznym Pełnomocnikiem miejscowych władz Ambasador poznaje metody totalitarnego państwa, które ma pod całkowitą kontrolą swoich obywateli, ale i ambasadę, którą tak bacznie inwigiluje, że wie w jaki sposób i o której godzinie Ambasador zgubił spinkę od mankietu, i gdzie może ją znaleźć. Zarazem skutecznie zakłóca kontakt ambasady z jej rządem, choć tego akurat Pełnomocnik się wypiera, argumentując, że przecież woleliby podsłuchiwać rozmowy niż je uniemożliwiać. Wykład totalitarnej ideologii towarzyszy prezentacji prezentu, jaki Pełnomocnik przywiózł na pierwsze spotkanie z Ambasadorem. Jest nim okazały globus o pustej całej powierzchni, pozbawiony kontynentów. Wyjaśnienie ich braku jest tyleż absurdalne, co trafne: kontynenty „jeszcze nie są gotowe”, zostaną dosłane z wytwórni po ukończeniu. Jest w tym wyjaśnieniu połączenie ideologicznych rojeń o przebudowie świata z typowo sowieckimi pseudotłumaczeniami metodą „na głupiego Wanię” – nieznaczącego szaraka na samym dole, którego bezmyślności władze przypisują jakąś niby mimowolną szkodę, w istocie celowo wyrządzoną politycznemu przeciwnikowi władz w zemście za jego opór. Totalitarna władza pokazuje też swoją „dobrą” stronę – oferuje beztroskie życie w zamian za zerwanie ze swoim krajem i przejście na jej stronę, zwłaszcza dyskretne. W tym punkcie zarysowuje się konflikt postaw, który nabierze wymiaru tragicznego w dalszym toku akcji.

Biegunowość Demokracji i Despotii stwarza przestrzeń czy też pole sił dla całego szeregu innych napięć między wartościami i różnic między znaczeniami.

Za pierwszą z tych par uznać można Wolność i Niewolę, gdyż są ucieleśnione na scenie w głównym konflikcie między postaciami. Inicjuje ten wątek anonimowa postać nazwana Człowiekiem – jest to robotnik z wytwórni sprzętu szkolnego, który trafia na eksterytorialny teren ambasady ukryty w dużym globusie, jaki Ambasador dostaje w darze od narodu goszczącego. Wydostawszy się z globusa, Człowiek natychmiast prosi o azyl, w trakcie zaś przesłuchań potrzebnych do złożenia formalnego wniosku wyjaśnia swoje motywy. Ambasador z rosnącym zainteresowaniem wysłuchuje, dlaczego niedoszły azylant decyduje się na ucieczkę do zupełnie obcego kraju, podczas gdy tutaj ma całą rodzinę i pracę „przy budowie lepszego jutra”. Problemem okazuje się Dusza, która narażona jest na szwank podczas tej budowy.

Pewność i wiara

Z dyskusji o Duszy, jaką toczą między sobą Człowiek i Ambasador, wyłania się następna para pojęć charakteryzujących postawy prawie wszystkich postaci sztuki: Pewność i Wiara. Pytanie o to, czy Ambasador „wierzy w swojego prezydenta”, nabiera ostrości, gdy z powodu braku kontaktu ambasady z krajem traci on pewność, że prezydent nadal urzęduje. W takiej sytuacji – gdy brak pewności – pozostaje tylko wiara, co jest dla Ambasadora zaskakującą nauką, jakiej udziela mu prosty Człowiek. Naprowadza go on na myśl, że można sensownie i słusznie działać, mając oparcie tylko w wierze. Tak trafia do centrum rozważań idea honoru, należąca do takich imponderabiliów, które działają, jeśli inni w nie wierzą. Jest w tym pewien skrót myślowy, który łączy sprawy wiary w Boga ze sposobem istnienia wartości podzielanych społecznie. Dlatego słuszna jest interpretacja problemu jako aksjologicznego, o czym traktuje pouczająca rozprawa Antoniego Wincha Dramaty aksjologiczne Sławomira Mrożka, zamykająca program do przedstawienia.

Impas w komunikacji z krajem daje pożywkę zwątpieniu Ambasadora w działanie jego państwa, co potwierdza (nie do końca wiarygodny) Pełnomocnik, utrzymujący, że Prezydent może już nie istnieć wraz z całym systemem państwowym. Prowadzi to do ogólniejszych rozważań nad różnicami między ustrojami politycznymi, których konkluzją jest przeciwstawienie silnych i słabych ideologii państwowych. Nieubłagana jest logika procesów wzmacniania i słabnięcia państw, którą Pełnomocnik zmusza Ambasadora do zwątpienia w swoje państwo. System, który rośnie w siłę – powiada pyszałkowaty totalitarysta – może to robić bez końca, a jak długo można słabnąć?

Jest pewna analogia między tym procesem „zaniku” słabego państwa a redukcją ograniczeń, jakie akceptuje człowiek w trakcie postępu emancypacji. Podobnie jak przymus państwowy, który demokracje liberalne redukują bez końca, aż do zniknięcia, również słabną i znikają ograniczenia jednostek, które zdobywają coraz większą swobodę działania. O takim stanie cywilizacji, w której jednostkom niczego się nie zabrania i wszystko im wolno, pisał w innych sztukach Mrożek oraz wielu innych autorów. Cechą charakterystyczną takich swoiście postapokaliptycznych stanów jest to, że choć wszystko wolno, to nikomu się już nic nie chce.

Umiarkowany stopień generalizacji sprawia, że wymowa jest bardziej uniwersalna, nie ogranicza się do sporu totalitaryzmu z demokracją, choć w sumie w procesach historycznych nie pojawiły się istotne modyfikacje struktur politycznych, więc świat przedstawiony Ambasadora prezentuje jeszcze ważny model, a potwierdzają go wojenne starcia grożące nam z bliska i z daleka.

Honor

Socjologiczna kategoria honoru ma bliski związek z sakralnością, choć jest pozareligijnym sąsiadem sacrum, zapewne pierwszym. W społeczeństwach bez transcendentnego sacrum (np. Chiny) lub o ubogiej jego strukturze funkcjonuje w jego charakterze. Rytualna ceremonialność w zachowaniach zbiorowych, a cnoty w wymiarze indywidualnym, organizują życie społeczeństw „świeckich”, czyli nieodwołujących się do siły wyższej regulującej działanie świata.

Jest to mechanizm warunkowy, którego wzorem jest to, co Max Weber nazwał obliczalnością prawa. Przewidywalność ludzkich zachowań jest pierwszym i ostatnim szańcem człowieczeństwa, a w dobie rozbuchanego przyzwolenia widać to najlepiej. W tym sensie nawet ateistyczne systemy wartości mogą zapewniać stabilność, nie odwołując się do transcendentnej siły wyższej. Muszą być jednak spełnione pewne warunki, przede wszystkim system wartości musi mieć zagwarantowaną trwałość. Honor jest właśnie wśród wartości najbliższych transcendencji wówczas, gdy giną dawne pewniki i nie ma odziedziczonej wiary. Dlatego zwolennicy „lepszego jutra” nie tylko będą zwalczać religię, ale nawet świeckie cnoty jak honor, gdyż wyczuwają ich bliskość do transcendencji. Ideowy sojusznik Pełnomocnika, sekretarz ambasady, nie szczędzi słów obrzydzenia dla idei honoru i wśród pilnych zadań pożądanej rewolucji społecznej umieszcza „wyzwolenie od honoru”. To jest ostatni szaniec starego systemu organizującego społeczeństwo odpowiedzialnych jednostek. One mają być tylko posłuszne.

Być może ta sztuka jest dowodem na to, że pławiącemu się dość długo w estetyce absurdu Mrożkowi śmiech zamarł na ustach, i obejrzawszy się za siebie usłyszał znowu „stare prawdy ludzkości”, które go wcześniej tak bawiły.

Role

Klarowna reżyseria spektaklu (Jarosław Gajewski) czytelnie odzwierciedla zrozumiały bieg nieskomplikowanej akcji. Jest więc nie tylko godna Teatru Klasyki, ale wręcz klasyczna, bo też i Ambasador to sztuka klasyczna, i to niemal klasycystyczna, z jednolitą akcją zamykającą się w dobowym formacie. Jest to zarazem klasyczna tragedia, w której konflikt ważkich wartości nieuchronnie prowadzi do klęski pozytywnego bohatera, przedtem pokazawszy, jak jego charakter dojrzewa do pełnej siły. Cztery postacie drugoplanowe przyczyniają się po równo do budowy kulturowych składników tego charakteru – polityki i duchowości. Pierwszy jest przedmiotem interakcji dystyngowanego, ale gdy trzeba twardego Ambasadora (Andrzej Mastalerz) z bezczelnym Pełnomocnikiem (Bartosz Turzyński) oraz z sekretarzem ambasady o imieniu Otello (Maciej Wyczański). Rzutując ten proces budowy postaci na globus można by jedną półkulę przypisać kwestiom politycznym – czy tkwić w stabilnym systemie liberalnym, czy budować „lepsze jutro” i nowego człowieka. Drugą półkulę zapełnią wtedy rozważania o duchowości: czym się różni pewność od wiary – tu głównie dialogi Ambasadora z azylantem (Człowiek – Dariusz Kowalski), i do czego jest potrzebna transcendencja – to najlepiej wybrzmiewa w dialogu Ambasadora z żoną Amelie (Małgorzata Mikołajczak).

Kostiumy (Aleksandra Reda) dyplomatycznie wyciszone, gdzie trzeba jednak podkreślają różnice cywilizacyjne – robociarska kufajka Człowieka czy groteskowo przerysowane mundury żołnierzy dostarczających prezent Ambasadorowi.

Program spektaklu

Na pochwałę zasługuje poziom obszernego programu – wykorzystującego na okładce znakomity plakat Wojciecha Korkucia do spektaklu – zawierającego krótką analizę sztuki (Jerzy Bralczyk), esej Piotra Nowaka Dwa kontrakty i studium Antoniego Wincha Dramaty aksjologiczne Sławomira Mrożka, które umieszcza Ambasadora w linii rozwojowej łączącej spory szereg sztuk wielkiego mistrza.

Premiera

Ożywczym doznaniem było przekonanie się, że możliwa jest sympatyczna premiera na obrzeżu Warszawy, off-Warszawka, że tak powiem. Dom Pracy Twórczej w Radziejowicach użyczył prostego wnętrza swojego Domu Sztuki, które oszczędnie, ale adekwatnie zagospodarował scenograf Marek Chowaniec. Byłem zaskoczony, widząc zgromadzone różne osobistości – jeżeli tylu ludziom chciało się jechać 50 kilometrów z Warszawy, to znaczy że Teatr Klasyki Polskiej ma już zasłużoną renomę.

Tytuł oryginalny

WYZWOLENIE OD HONORU

Źródło:

„Teatrologia.info”

Link do źródła

Autor:

Andrzej Dąbrówka

Data publikacji oryginału:

09.11.2023