EN

28.03.2024, 21:04 Wersja do druku

Wróg u bram

„Ksiądz Marek” Juliusza Słowackiego w reż. Jacka Raginisa w Teatrze Klasyki Polskiej w Warszawie. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Anna Pławecka/ Dominika Woźniak / mat. Teatru Klasyki Polskiej

Juliusz Słowacki w swoim dramacie mistycznym „Ksiądz Marek” opisuje dramatyczny fragment historii narodu polskiego z XVIII wieku – czasy zbrojnego powstania szlachty, tzw. konfederacji barskiej. Konfederacja, zawiązana w 1768 roku w miejscowości Bar na Podolu, wzięła sobie za cel obronę wiary katolickiej i obronę niepodległości Rzeczypospolitej, której integralność coraz bardziej była zagrożona ingerencją Rosji. Spektakl Teatru Klasyki Polskiej w bardzo barwny sposób adaptujący dramat Słowackiego, eksploruje zarówno temat narodowych konfliktów, jak i osobistych dramatów ludzkich.

Słowacki pisał „Księdza Marka” w natchnieniu, sam mocno identyfikował się z postacią głównego bohatera – faktycznie istniejącej postaci charyzmatycznego karmelity Marka Jandołowicza, który zagrzewał konfederatów do walk. Choć bohaterowie jego dzieła istnieli naprawdę, ich losy i przedstawione sytuacje różniły się nieco od tego, jak je ukazał Słowacki, porwany romantycznym uniesieniem. Pomimo pewnych nieścisłości historycznych, dramat „Ksiądz Marek” skupia się na przekazywaniu głębokiego przesłania. Ma też niebanalną fabułę. Akcja rozwija się bardzo dynamicznie, pełna jest ciekawych i emocjonujących sytuacji. W swojej apokaliptycznej wizji Słowacki przekazuje ponadczasowe wartości – ukazuje, jak brak uczciwości, zakłamanie oraz myślenie tylko o sobie mogą mieć szkodliwe skutki zarówno dla jednostki, jak i dla społeczeństwa, a w konsekwencji mogą prowadzić do katastrofy całego narodu.

Bar – miejsce zawiązania konfederacji barskiej – staje się sceną dramatu Słowackiego. W tle walk konfederatów autor ukazuje skomplikowaną historię uczucia pomiędzy Żydówką Judytą a polskim szlachcicem Kosakowskim. To tutaj odbywają się nie tylko walki i dyskusje polityczne. Tu rozgrywają się dramaty osobiste – oszustwa, zdrady, metamorfozy i niedająca spełnienia namiętność.

W spektaklu wyreżyserowanym przez Jacka Raginisa sceny walki są pokazane niezwykle ciekawie i obrazowo – praktycznie stają się one rodzajem tanecznego ruchu. Grupy ludzi działających niczym jedno ciało płynnie zmieniają formacje, mogą przypominać poruszanie się roju owadów. Światła stroboskopowe oraz ekspresyjna muzyka dodają dynamizmu scenie, intensyfikując emocje i tworząc bardzo realistyczne wrażenie.

W niektórych scenach spektaklu obserwujemy równocześnie dwa plany, ukazujące różne wątki, co dodatkowo wzmacnia napięcie i złożoność sytuacji, oraz wzbogaca wizualnie przedstawienie. Sanitariusze poruszający się w tle, przykrywający trupy ofiar dżumy – zarazy dokonującej spustoszenia wśród żołnierzy i mieszkańców miasteczka – wyglądali niczym duchy. Pomiędzy nimi i na pierwszym planie przewijały się złowieszczo wyglądające postaci przypominające XVII-wiecznych lekarzy dżumy, z kapeluszami i maskami ptaków na twarzach. Ta scena była bardzo mistyczna i poruszająca.

Ksiądz Marek, jako duchowy przywódca konfederacji, został przez Słowackiego ukazany jako postać pozytywna, wręcz idealna. Natomiast Kosakowski i Judyta zostali obdarowani bardziej złożonym charakterem. Jarosław Gajewski w roli księdza Marka swoją naturalnością, oddaniem i prawdziwą żarliwością nadaje bardzo emocjonujący rys swojej postaci. Sebastian Fabijański wspaniale uzewnętrznia charakter porywczego, bezczelnego i pewnego siebie Kosakowskiego – zdolnego żołnierza, który kieruje się niskimi pobudkami, choć w finale dramatu przechodzi duchową przemianę.

Judyta – jedyna kobieta w męskim gronie – jest porywcza, szalona, a jednocześnie niezwykle oddana swojemu posłannictwu. Słowacki, kreując jej postać, wlał w nią wiele osobowości. Bywa odważna i namiętna, jest też świadoma wszelkich konsekwencji swego żydowskiego pochodzenia i niskiego statusu, jakim życie ją obdarowało. W swej ciemnej odsłonie jest mściwa – kiedy dowiaduje się, że osoba bliska jej sercu przyczyniła się do śmierci jej ojca, zdradza konfederatów. Potem doświadcza wewnętrznej transformacji. Jej żar wewnętrzny, niebanalna osobowość i pełne sprzeczności zachowanie sprawiały, że jest bardzo interesującą osobowością. Julia Łukowiak fantastycznie oddaje całą różnorodność i zawikłanie granej postaci.

Minimalistycznym styl ukształtowania przestrzeni sceny podkreśla jej prostotę i czystość kompozycyjną, wywołując nawet pewne wrażenie surowości. Proste ogromne kufry oraz współczesne drewniane siedziska na metalowych ramach używane są w wielu epizodach w różnych celach. Zasłony odsłaniające i zasłaniające fragmenty sceny, dzielą jej przestrzeń na dalsze i bliższe plany. Duże połacie materiału po bokach sceny pełnią funkcję kurtyny, jednocześnie są na nich wyświetlane projekcje. Kostiumy, choć symbolicznie oddane, wyraźnie nawiązują do stylu, epoki i narodowości postaci, aczkolwiek pokazane z pewnym uproszczeniem zdają się być bardziej stylizowane niż wiernie odtworzone. Subtelne odniesienia do współczesności, prostota scenografii i kostiumów stanowią dobrą przeciwwagę dla trudnego języka i archaicznej formy dramatu, pisanej i wymawianej ośmiozgłoskowcem.

W trakcie przejść między scenami w spektaklu wyświetlane są projekcje wideo atakowanego miasta, a głosy spikerów radiowych (wypowiadane w różnych językach) komentują aktualną sytuację na froncie. To nawiązanie do współczesnych wydarzeń, do obecnej okupacji Ukrainy przez Rosję. Jest to bardzo trafne skojarzenie, choć zderzenie wynalazku z końca XIX wieku, jakim jest radio, z XVIII-wiecznymi walkami szlachty polskiej, w tym przypadku może wywoływać pewien zgrzyt (projekcje wideo, jako forma współczesnej sztuki i nowych mediów, nie tworzą takiego zgrzytu, są bardziej uniwersalne i przeźroczyste symbolicznie). Jednakże trzeba przyznać, że samo porównanie dwóch wydarzeń z różnych czasów, ale podobnych znaczeniowo, jest niezwykle trafne. Uwydatnia ono ponadczasowe zależności przyczynowo-skutkowe oraz podkreśla metaforę wiecznie powtarzającej się historii człowieczeństwa, która tak długo zatacza swoje koło, aż wyciągniemy z niej odpowiednią naukę.

Konfederacja barska zakończyła się klęską powstania, jej bezpośrednim wynikiem był pierwszy rozbiór Polski. Mimo smutnego zakończenia dramatu Słowacki zawarł w nim pewną nadzieję. Jego romantyczne wołanie o obudzenie się społeczeństwa polskiego to przede wszystkim głos, który mówi, że uczciwość, odpowiedzialność za miejsce i otoczenie, w którym się żyje, jest podstawą do stworzenia zdrowego społeczeństwa. Spektakl Teatru Klasyki Polskiej to bardzo dynamiczne i emocjonujące widowisko, z bardzo ciekawymi zabiegami budującymi niebanalną strukturę opowieści i ze świetną grą aktorską nie tylko trójki głównych bohaterów, ale też całego zespołu.

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła