Logo
Aktualności

Wrocław. Debiut Miriana Khukhunaishvili w Operze Wrocławskiej

14.04.2025, 17:16 Wersja do druku

W miniony weekend scena Opery Wrocławskiej stała się przestrzenią duchowego misterium, w którym muzyka, taniec i emocje splatały się w przejmującej opowieści o przemijaniu, nadziei i tajemnicy istnienia. Spektakl baletowy do monumentalnego Requiem d-moll Wolfganga Amadeusa Mozarta – w choreografii Jacka Tyskiego – tym razem poprowadził Mirian Khukhunaishvili, który zadebiutował jako dyrygent we Wrocławiu. Publiczność przyjęła go z entuzjazmem, nie szczędząc owacji dla całego zespołu Opery Wrocławskiej: orkiestry, chóru, solistów i baletu.

fot. Wojciech Palacz / mat. teatru

Inne aktualności

Mirian Khukhunaishvili – dyrygent młodego pokolenia, który od sezonu artystycznego 2025/2026 obejmie stanowisko kierownika muzycznego Opery Wrocławskiej – poprowadził dzieło z niezwykłą wrażliwością i głębią. Jego interpretacja ukazała nowe odcienie znanego arcydzieła.

– Requiem Mozarta to dla mnie podróż duchowa i emocjonalna. To dzieło, które za każdym razem przemawia z tą samą siłą – mówi Khukhunaishvili. – Jego niedokończony charakter sprawia, że ma w sobie coś żywego, jakby wciąż się rozwijało. Czasem czuję, że nie tylko ja dyryguję tą muzyką, ale ona też prowadzi mnie.

Choć Requiem nigdy nie było pomyślane jako dzieło sceniczne, zyskało nowy wymiar dzięki choreografii Jacka Tyskiego. Poruszająca symbolika ruchu dopełnia liturgiczny charakter muzyki, tworząc pełne ekspresji widowisko balansujące na granicy misterium i moralitetu. Khukhunaishvili podkreślał, że dla niego było to nowe, ale inspirujące doświadczenie:

– To pierwszy raz, gdy pracuję nad baletową wersją Requiem. Na początku miałem wątpliwości, czy taniec i tak potężna muzyka mogą współistnieć. Ale kiedy zobaczyłem, jak tancerze oddają żal, nadzieję, a nawet ciszę – wszystko stało się jasne. Ruch czasem wyraża to, czego muzyka i słowa nie potrafią.

W interpretacji dyrygenta dzieło Mozarta staje się czymś więcej niż tylko znanym utworem koncertowym – staje się przeżyciem:

– Z utworami tak znanymi jak Requiem istnieje ryzyko, że słuchacze będą mieli gotowe oczekiwania. Moim zadaniem było pomóc im usłyszeć ten utwór na nowo – nie tylko jako arcydzieło, ale jako głęboko ludzkie doświadczenie. Balet w tym pomaga – pokazuje emocje zapisane w muzyce, ale wyrażone innym językiem.

Na scenie wystąpili: Hanna Sosnowska-Bill (sopran), Jadwiga Postrożna (mezzosopran), Aleksander Zuchowicz (tenor) i Grzegorz Szostak (bas), a także chór, orkiestra i balet Opery Wrocławskiej – wspólnie tworząc poruszające widowisko pełne duchowej intensywności i artystycznej harmonii. Całość wieńczyła głęboka, wielowarstwowa interpretacja Miriana Khukhunaishvili, którego wrażliwość i świeże spojrzenie zachwyciły zarówno publiczność, jak i zespół artystyczny.

– Byłam obecna na spektaklu i muszę przyznać, że było to niesamowite przeżycie – wspominała Dyrektor Opery Wrocławskiej, Agnieszka Franków-Żelazny. – Spektakle, które łączą tak wiele elementów – muzykę, śpiew, taniec, światło – wymagają ogromnego zaangażowania całego zespołu Opery. Chciałabym złożyć serdeczne podziękowania i gratulacje wszystkim Artystom, Realizatorom i Technice Sceny – to Państwa praca stworzyła tak poruszające widowisko. Bycie tego częścią, choćby jako widz, to była prawdziwa przyjemność.

Szczególną atmosferę tego wydarzenia dało się odczuć również w procesie przygotowań – jak podkreśla Katarzyna Ilnicka, skrzypaczka Orkiestry Opery Wrocławskiej:

– Choć Requiem Mozarta to dzieło monumentalne i pełne powagi, próby odbywały się w świetnej atmosferze – było dużo uśmiechu, dobrej energii i wzajemnego wsparcia. Z Mirianem pracuje się naprawdę przyjemnie – ma jasną wizję, jest otwarty i pełen pasji. To był inspirujący czas dla całego zespołu.

W tej interpretacji Requiem zyskuje nowy wymiar – to już nie tylko refleksja nad śmiercią, lecz afirmacja życia, duchowe doświadczenie wspólnoty i ulotnej piękności. Dzieło Mozarta przemówiło do współczesnych odbiorców pełnym głosem – i po raz kolejny przypomniało, że nawet największa ciemność może być tłem dla światła.

Źródło:

Materiał nadesłany

Sprawdź także