EN

31.05.2021, 08:34 Wersja do druku

Wojciech Majcherek: WST zawsze miały ambicję pokazywać nowe zjawiska w życiu teatralnym

Warszawskie Spotkania Teatralne zawsze miały ambicję pokazywać to, co nowego się dzieje w naszym życiu teatralnym. Ale przygotowując tegoroczne Spotkania nie kierowałem się z góry powziętymi założeniami - powiedział PAP kurator 41. WST i kierownik literacki Teatru Dramatycznego Wojciech Majcherek.

fot. Kasia Chmura-Cegiełkowska

Polska Agencja Prasowa: Jest pan kuratorem 41. Warszawskich Spotkań Teatralnych (WST). W pańskim tekście kuratorskim czytamy między innymi: „wśród twórców, których prace zobaczymy na 41. WST, są artyści doskonale znani publiczności, jak Monika Strzępka i Paweł Demirski, Wiktor Rubin i Jolanta Janiczak czy Ewelina Marciniak”, ale „mamy też w programie aż trzech debiutantów: Jędrzeja Piaskowskiego, Radka Stępnia i Franciszka Szumińskiego”. Zacznijmy od spektakli twórców znanych i rozpoznawalnych. Co zdecydowało, że zaprosił pan na WST „Jeńczynę” Pawła Demirskiego w reż. Moniki Strzępki z Narodowego Starego Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie?

Wojciech Majcherek: Po pierwsze, dlatego, że Stary Teatr właściwie jest stałym bywalcem WST. Od 1968 roku, od czwartego festiwalu, tylko raz krakowski teatr nie uczestniczył w tym wydarzeniu. To się zdarzyło niedawno i było spowodowane kryzysową sytuacją tej sceny. Miejmy nadzieję, że kłopoty Stary ma już za sobą, że wróci do swojej formy.

Ale - rzecz oczywista! - nie tylko siła tradycji zadziałała. Spektakl w reżyserii Moniki Strzępki i tekst autorstwa Pawła Demirskiego wydał mi się intrygujący. Oni tworzą w swoim teatrze coś, co można nazwać „Polaków portret własny”. Są w tym bardzo konsekwentni - właściwie od początku działalności. A w przypadku „Jeńczyny” ten wizerunek ma specyficzne ujęcie. Podstawiają nam zwierciadło, w którym odbijają się narodowe fantazje erotyczne czy seksualne. Poprzez te tematykę pokazują, jacy jesteśmy, jakie postawy zajmujemy, jakie są nasze kompleksy i o czym, w skrytości ducha, marzymy. Ta wiwisekcja momentami jest niebywale zabawna, ale daje też do myślenia.

No i mamy w tym przedstawieniu świetny zespół aktorski, który znamy już z wcześniejszych spektakli Moniki Strzępki. On doskonale czuje konwencję teatru Strzępki i Demirskiego. Zobaczymy między innymi: Dorotę Segdę, Iwonę Bielską, Małgorzatę Zawadzką, Juliusza Chrząstowskiego, Romana Gancarczyka, Radosława Krzyżowskiego, Michała Majnicza i Krzysztofa Zawadzkiego.

PAP: Zapytam teraz o „I tak mi nikt nie uwierzy” Jolanty Janiczek w reżyserii Wiktora Rubina z Teatru imienia Aleksandra Fredry w Gnieźnie. To bodaj spektakl o ostatniej kobiecie spalonej w Europie?

W. M.: To jest druga, znana para twórców na naszych Spotkaniach - dramatopisarka Jolanta Janiczak oraz reżyser Wiktor Rubin. Oni - dla odmiany - realizują własny, oryginalny teatr historii. Nierzadko w ich spektaklach bohaterami są postaci historyczne, a w każdym razie przedstawienia czerpią inspirację z przeszłości. W przypadku „I tak mi nikt nie uwierzy” jest to historia Barbary Zdunk - ostatniej kobiety, która została skazana w procesie o czary i spalona na stosie. Działo się to w 1811 r. w Reszlu. Ona była poddaną króla pruskiego i sąd Królestwa Pruskiego ten wyrok wydał. Ale oczywiście, jak to w teatrze Rubina i Janiczak, ta opowieść przekłada się również na naszą współczesność i problem opresji, jakiej poddawane są kobiety.

Warto przy okazji prezentacji tego spektaklu wspomnieć, że Teatr imienia Fredry z Gniezna wystąpi po raz pierwszy na WST. Nigdy wcześniej przedstawienie tego teatru nie było zaproszone, jeśli nie liczyć prezentacji w grudniu 2020 roku, podczas tej specjalnej odsłony Warszawskich Spotkań Teatralnych, która odbyła się tylko w sieci. WST zawsze miały ambicję, by pokazywać to, co nowego się dzieje w naszym życiu teatralnym. Wydaje się, że teatr w Gnieźnie już od kilku sezonów bardzo wyraźnie zaznacza swoją pozycję na mapie teatralnej Polski. Tam wiele ciekawych rzeczy się dzieje, o czym świadczą nie tylko głosy krytyków, ale i fakt, że przedstawienia gnieźnieńskie goszczą na festiwalach. Nie tylko na WST, ale choćby na odbywającym się prawie równolegle Międzynarodowym Festiwalu KONTAKT w Toruniu. To jest pewien dowód uznania dla działalności tego teatru pod obecną dyrekcją.

PAP: Zaprosił pan także „Dług” Davida Graebera w reż. Jana Klaty z Teatru Nowego Proxima w Krakowie. To spektakl, którego nie udało się pokazać w poprzedniej, internetowej odsłonie WST.

W. M.: Jeśli chodzi o „Dług”, to jest rzeczywiście spłata - nomen omen - długu, który zaciągnęliśmy u naszej publiczności podczas poprzedniego festiwalu. To przedstawienie z przyczyn pandemicznych nie mogło być zaprezentowane w wersji online - i wtedy obiecaliśmy, że postaramy się pokazać ten spektakl podczas kolejnych Warszawskich Spotkań Teatralnych.

To kameralne przedstawienie Jana Klaty, zrealizowane w Teatrze Nowym Proxima w Krakowie, który też jest ciekawym miejscem w naszym życiu teatralnym - prężnie działa pod wodzą Piotra Siekluckiego. Spektakl Klaty porusza tematykę zadłużenia i inspiruje się rozmaitymi tekstami literackimi, antropologicznymi i socjologicznymi. To jest swego rodzaju studium - przegląd tego problemu w historii. Rzecz jasna z odniesieniami do współczesności, bo dług jest nie tylko problemem natury ekonomicznej, ale także społecznej i przede wszystkim indywidualnej. Dotyczy każdego z nas, bo każdy z długiem w taki lub inny sposób się zetknął i się boryka.

Oczywistym walorem tego przedstawienia jest udział świetnych aktorów: Bartosza Bieleni, Marcina Czarnika, Małgorzaty Gorol i Moniki Frajczyk. Także z ich powodu to spektakl z pewnością atrakcyjny dla widza.

PAP: Przejdźmy do omówienia spektakli młodych, obiecujących reżyserów, które obejrzymy na 41. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych.

W. M.: Tak się rzeczywiście złożyło w programie WST, że mamy w nim przedstawienia trzech debiutujących na festiwalu reżyserów. To nie było z góry powzięte założenie, że szukam prac młodych twórców - spotkania nigdy na takich przewodnich hasłach się nie opierały. Ale ostateczna selekcja wytworzyła wspólne mianowniki przynajmniej w odniesieniu do części propozycji. Wydaje mi się, że to może być ciekawa konfrontacja - obok spektakli uznanych twórców pojawiają się przedstawienia młodego pokolenia. Zobaczymy więc „Matkę” Witkacego w reżyserii Radka Stępnia z Teatru Nowego w Poznaniu, „Śmierć Iwana Iljicza” wg Tołstoja w reżyserii Franciszka Szumińskiego z Teatru Wybrzeże w Gdańsku oraz adaptację „Nad Niemnem” Orzeszkowej w reżyserii Jędrzeja Piaskowskiego z Teatru imienia Osterwy w Lublinie.

fot. mat. organizatora

Z tej trójki tylko Jędrzej Piaskowski jest znany warszawskiej publiczności, bo realizował spektakle w TR Warszawa i w Nowym Teatrze. Pozostali - Stępień i Szumiński - jeszcze w Warszawie swoich spektakli nie wyreżyserowali. Pomyślałem, że warto się zapoznać z tą nowa reprezentacją teatralną, bo być może z tymi reżyserami będziemy mogli wiązać nadzieje na przyszłość naszego teatru.

Wspólnym mianownikiem propozycji tej trójki reżyserów jest to, że oni się mierzą z literacką klasyką. U Stępnia to jest Witkacy - ciekawie, moim zdaniem, zinterpretowany. I również, co ważne w tym spektaklu, znajdziemy tu świetne role aktorskie. Antonina Choroszy w roli tytułowej i Mariusz Zaniewski, który kreuje Leona – tworzą znakomity duet.

„Śmierć Iwana Iljicza” Tołstoja to, jak wiadomo, wielki, klasyczny tekst opowiadający o śmierci, o chorobie. Te doświadczenia w ostatnim czasie niebywale nas dotykają. Pandemia sprawiła, że ze śmiercią lub chorobą obcujemy na co dzień. Dla wszystkich jest to bardzo bolesne. Pamiętamy cały czas, jak wielkie straty w wyniku epidemii poniosło środowisko teatralne, jak wielu artystów teatru zmarło w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Można by stworzyć niemal apel poległych z osób, które musieliśmy pożegnać. To przedstawienie, które miało swoją premierę jeszcze przed wybuchem pandemii, w kontekście tego czasu i tych okoliczności może zabrzmieć szczególnie dotkliwie.

Dodam, że w „Śmierci Iwana Iljicza” Szumińskiego znajdziemy też świetnie zagraną rolę tytułową przez Krzysztofa Matuszewskiego.

Natomiast Jędrzej Piaskowski, razem z dramaturgiem Hubertem Sulimą, przygotował zaskakującą adaptację tekstu, który się wydaje przykładem tzw. „lekturowej nudy”. Wszyscy przewracają oczami, jak słyszą o „Nad Niemnem” Orzeszkowej. Ale proszę zobaczyć to przedstawienie. Myślę, że ono może zweryfikować tę stereotypową dla tego dzieła opinię. Co ważne - spektakl nie jest tylko realizacją XIX-wiecznej historii. W pokazanej na scenie opowieści też możemy się dziś przejrzeć. Tam są świetne portrety kobiece. W lubelskiej inscenizacji ukazano też problem społecznego podziału. Nawet te osławione opisy przyrody z dzieła Orzeszkowej ze sceny brzmią bardzo ciekawie. A wszystko podane jest w efektownej teatralnie formie.

Dodam, że Teatr im. Osterwy w Lublinie będziemy gościć na WST pierwszy raz po pięćdziesięciu latach, a więc po bardzo, bardzo długim czasie. „Nad Niemnem” na pewno jest ukoronowaniem działalności poprzedniej dyrekcji lubelskiego teatru, czyli Doroty Ignatjew. Zaproszenie tego spektaklu na Spotkania jest również dowodem uznania dla jej pracy, która niestety się zakończyła.

Na koniec zaproszę jeszcze widzów na pokazy przedstawień online i rejestracje spektakli w ramach 41. WST. Spektakle prezentowane na festiwalu będziemy można zobaczyć również w specjalnym programie online. To ukłon w stronę widzów, którzy z takich lub innych względów nie będą mogli uczestniczyć w festiwalu na żywo. W Internecie będzie można zobaczyć też trzy dodatkowe przedstawienia: słynnego „Boksera” – adaptację powieści Twardocha „Król” w reżyserii Eweliny Marciniak z Thalia Theater w Hamburgu - która dostała prestiżową nagrodę Fausta dla najlepszej reżyserii w niemieckim teatrze w poprzednim sezonie. Ponadto pokażemy z Teatru Modrzejewskiej w Legnicy efektowną realizację „Fanny i Aleksander” Bergmana w reżyserii Łukasza Kosa oraz Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy – jako gospodarz festiwalu – przedstawi „Protest” Havla w reżyserii Aldony Figury.

Wszelkie informacje znaleźć można na naszej stronie festiwalowej: warszawskie.org.

Źródło:

PAP

Wątki tematyczne