Wojna w Ukrainie zmobilizowała muzyków Pink Floyd do spotkania się w studiu po niemal trzech dekadach przerwy. Ich "Hey Hey Rise Up" to wariacja na temat "Czerwonej kaliny", a śpiewa Andrij Chływniuk, ukraiński gwiazdor, który został żołnierzem obrony terytorialnej.
Nowe nagranie Pink Floyd to dla fanów jednego z największych rockowych zespołów wszech czasów wielkie święto. Czekali na nie od 1994 roku i już pewnie stracili nadzieję…
Ale premiera „Hey Hey Rise Up" nie przebiega w radosnej atmosferze. Utwór powstał, by przypominać światu o zbrodniczej inwazji Rosji na Ukrainę, pomaga zbierać pieniądze dla potrzebujących.
Pink Floyd nagrywają „Czerwoną kalinę". Inwazja absolutnie naganna
„Chcemy zebrać fundusze i podnieść morale. Chcemy okazać nasze wsparcie dla Ukrainy i w ten sposób podkreślić, że większość świata uważa, iż inwazja mocarstwa na niezależny, demokratyczny kraj, jakim stała się Ukraina, jest absolutnie naganna" – napisał w komentarzu towarzyszącym premierze utworu David Gilmour, gitarzysta i wokalista Pink Floyd. Ta wojna ma dla brytyjskiego muzyka również wymiar osobisty, bo jego synowa jest Ukrainką, a więc i wnuki mają częściowo ukraińskie pochodzenie.