Wieści o tym, że Witold Żaboklicki nie żyje pojawiły się już wiosną 2021 roku. Ale nigdzie nie można było znaleźć potwierdzenia tej wiadomości. Nie było nekrologu, nikt nic konkretnego nie wiedział, choć ten i ów coś słyszał. W końcu, prawie rok po jego śmierci, udało się potwierdzić, że Witek zmarł nagle w wigilię, 24 grudnia 2020 roku. Pisze Rafał Dajbor.
Witold Żaboklicki był aktorem Teatru Żydowskiego w Warszawie w latach 1984-2001. Później zaś pracował w tym teatrze jako lektor, czytający do słuchawek tekst w języku polskim podczas przedstawień granych w jidysz. Miał z czasem coraz mniej tej pracy, bo teatr stopniowo przechodził na granie po polsku. Gdy jeszcze występował na scenie zagrał m.in. w „Dybuku” w reżyserii Szymona Szurmieja i „Kto jest kto” w reżyserii Juliusza Bergera. Miał na koncie kilka ról w filmach i serialach, spośród których jedna stała się znana i z którą był kojarzony – był nią student farmacji Akindu w serialu „W labiryncie”.
Spotkałem Witka tylko kilka razy w życiu, ale byliśmy po imieniu, zawsze miło rozmawialiśmy. Ostatni raz widzieliśmy się w sklepie przy Solcu. Był już wtedy związany z zupełnie innymi branżami, niż teatr czy kino. Pracował m.in. jako taksówkarz. Aktorstwo traktował dorywczo. Między 2001, a 2018 rokiem zagrał małe role w kilku filmach i serialach. M.in. w „M jak miłość”, „Plebanii”, „Daleko od noszy” i „Na dobre i na złe”. Był także tenisistą i brał udział w tenisowych zawodach aktorów.
Witek Żaboklicki został pochowany na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.