W „Heksach", które robimy w Teatrze Polskim w Podziemiu we Wrocławiu, próbujemy opowiedzieć o tym: nie macie nad nami władzy, bo nawet na najbardziej jałowej ziemi znajdziemy sposób, by i tak tworzyć życie.
Jacek Cieślak: Jesteś pisarką, ale mówisz o tym głośno, że mało masz czasu na twórczość, bo musisz codziennie walczyć z opresyjnie zaprojektowanym systemem. Ostatnio głośna była sprawa, gdy orzeczenia na temat twoich córek z niepełnosprawnością, pomagała wyegzekwować od urzędniczki policja. W czasie rządów Zjednoczonej Prawicy widzieliśmy, jak w Sejmie politycy PiS lekceważyli strajkujące matki z niepełnosprawnymi dziećmi. Czy od wyborów coś się zmieniło?
Agnieszka Szpila: Obecnie w „Ministerstwie Biedy", jak je nazywamy potocznie, czyli w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, jest przynajmniej kilka osób, które robią wszystko, by wreszcie wdrożyć najważniejszy dokument regulujący prawnie życie OzN - międzynarodową konwencję praw osób z niepełnosprawnościami. Za rządów PiS była tam tylko jedna taka osoba, której naprawdę na tym zależało - Paweł Wdówik. Muszę też powiedzieć, że kiedy protestowaliśmy za czasów PiS-u na mrozie - PiS zaprosił nas do rozmów. Było po ludzku - kawa, herbata, ciasto. I była chęć wysłuchania naszych postulatów, co skończyło się zniesieniem zakazu pracy dla matek pobierających zasiłek pielęgnacyjny (wówczas 2119 zł - stąd nazwa całego ruchu społecznego) i wprowadzeniem świadczenia wspierającego dla OzN, pełniącego funkcję jakby osobistego budżetu. Tymczasem asystencji osobistej, którą premier Tusk deklarował w 100 konkretach, a każdy klub parlamentarny w Polsce poparł i wpisał w swój program - jak nie było, tak nie ma. Za to jest temat wojny! Tylko że jak tu będzie ta wojna, to ktoś o zdrowych nogach i rękach, ktoś, kto jest w normie intelektualnej, albo pójdzie się na niej bić, albo będzie sp...alał. A 10 procent Polaków, bo, pamiętajmy o tym, proszę, osoby z niepełnosprawnosciami w Polsce to także ich udupieni przez wadliwy system najbliżsi: matki, siostry, bracia, rzadziej ojcowie - pójdzie na odstrzał w pierwszej kolejności. Ale o tym nikt nie myśli, bo w Polsce demokracja to towar luksusowy i tylko dla uprzywilejowanych. Ten kraj jest urządzony tylko dla pełnosprawnych hetero-normatywnych mężczyzn. Polaków! Prawa OzN, prawa mniejszości etnicznych, mniejszości seksualnych czy prawa kobiet są notorycznie łamane. Ale można sobie obejrzeć serial, wypić latte na owsie, kupić dobre szmaty na Vinted i udawać, że się jest zupełnie kimś inny ma do „Heks", które 21 marca będą miały premierę we wrocławskim Teatrze Polskim w Podziemiu, bo nie doszło wcześniej do premiery Moniki Strzępki w warszawskim Teatrze Dreamatycznym? Zobaczymy „ogniowkurw", o którym piszesz w powieści i sporo mówisz w wywiadach?
Agnieszka Szpila: Dramat „Heksy", podobnie jak powieść, to tekst, który zrodził się z oporu wobec patologicznych, opresyjnych, wyżej wymienionych grup rzeczywistości z naszywką Polska. Heksy na przestrzeni wieków to osoby dokładnie takie jak ja - niegodzące się na instytucjonalną przemoc ze strony państwa rządzonego i rozgrywanego od wieków przez Kościół. Niegodzące się na hierarchię, w której jedna płeć wywłaszcza ze swoich ciał i kapitału intelektualnego, duchowego, a także materialnego drugą i trzecią, próbując wmówić reszcie społeczeństwa, że jesteśmy zagrożeniem dla porządku. My jesteśmy zaburzeniem porządku zbudowanego na niewolnictwie i wyzysku jednych grup przez drugie - zaburzeniem trwającej od wieków patriarchalnej patologii. Możemy sobie opowiadać bajki, jaka to nowoczesna jest Polska, bo czyste kible przy austostradzie i czysta granica, na której za podanie wody potrzebującym możesz iść do więzienia, ale prawda jest taka, że jak jesteś osobą z niepełnosprawnością w Polsce, to możesz umrzeć z brudu, bo jak nie masz asystencji, a twoja 80-letnia - na przykład - matka kopnęła w kalendarz, to musisz dzwonić po sąsiadów, żeby podtarli ci dupę. Albo zmienili butlę z tlenem. Bo umrzesz. A jak masz wadę płodu i twoja ciąża jest zagrożona, to umrzesz w szpitalu, bo lekarze ginekolodzy - w zdecydowanej większości szajka pozbawiona moralności - nie wykonają aborcji. Znamy to. A jak byłaś chorą lesbijką i zmarłaś, to twoja partnerka będzie miała problemy z dziedziczeniem. Trybunał w Strasburgu uznał, że brak możliwości dziedziczenia przez partnerów homoseksualnych narusza Konwencję Praw Człowieka i Podstawowych Wolności. Taka jest Polska. 1100 rodzajów mleka do kawy w knajpach, i 100 gatunków chleba w Lubaszce tego nie zmieni. I ja takiej Polski nie chcę. Dlatego sobie urządzam nową ojczyznę, zarządzaną w inny sposób, i jest to taka ojczyzna, której nikt mi już nigdy nie odbierze. I nikt mnie w niej nigdy nie skrzywdzi. Tą ojczyzną są „Heksy".
Jacek Cieślak: Jaki konkretnie będzie ten wrocławski spektakl, wokół którego narosło już tyle wydarzeń, że w kilku książkach nie da się chyba tego opisać?
Agnieszka Szpila: Spektakl w reżyserii Moniki Pęcikiewicz, którą kocham i bardzo szanuję, nad którym teraz pracujemy w Podziemiu, to wielki asamblaż nowych, alternatywnych strategii życia. Na czas marny. Na czas wojny, na czas chocholi, na czas katastrofy ekologicznej. Na czas kryzysu wyobraźni, którego nie uda się przełamać, używając w kulturze wciąż tych samych, złachanych opowieści. „Heksy" w ujęciu Moniki Pęcikiewicz i wszystkich osób je współtworzących to również strategia alternatywnego sposobu tworzenia świata i osadzania się w świecie. W punkcie zero. W pustce. Na ruinach i zgliszczach, które znamy z Troi, z Buczy, ze Strefy Gazy, a może zaraz poznamy i tutaj. Na ruinach oświeceniowego rozumu i na rozległych bagnach kapitalizmu. Na walącej się na naszych oczach nie tylko polskiej, lecz ogólnoświatowej fasadzie demokracji. Na sprutym starym ściegu po bogach filozofach, którym nakazują nam nadal szyć projektujący ten świat mężczyźni. Ale nie o płeć tu chodzi. Anna Szajbel, główna bohaterka „Heks", jest niby kobietą, a jednak mężczyzną. Czy dlatego że ma kut...a? Nie, dlatego że do wszystkiego, do czego doszła, doszła, grając w męskie gry. Używając uprzywilejowanych, hierarchicznych, opresyjnych wobec innych strategii. Jednak coś ją woła. Wyrusza w swoją podróż, która z klasyczną podrożą bohatera w rozumieniu Josepha Campbella też nie za wiele ma wspólnego. Słyszy zew. Pojawia się on wtedy, kiedy jest na granicy załamania psychicznego wskutek bardzo dla niej trudnego odkrycia. I idzie za nowym. Za głosem radykalnie odmiennym od tego, który wołał ją do tej pory.
Jacek Cieślak: Przypomnij tym, którzy nie czytali książki, co robi.
Agnieszka Szpila: Rezygnuje z władzy, bo wie, że Trump, Putin, Netanjahu to znoszone śmierdliwe kapcie. Zwietrzałe kilimy wiszące na ścianach w starych wnętrzach z purchlami wystającymi spod tynku. Jak byś tego nie zapacykowal - purchel zawsze wyjdzie. Ludzie wybierają te purchle na swoich premierów i prezydentów, bo nie mają jak wyremontować sobie mózgów, zajęci troską o byt. Troską o przetrwanie. Dopadła nas wszystkich prekarność. I w tej prekarności, w poczuciu braku bezpieczeństwa, przestajesz wierzysz demokratom, że się możesz najeść wielkimi ideami i wartościami. Że są one tak samo kaloryczne jak pożywienie. Nie nażresz się tym, nie ufaj demokratom! Ci sprawujący władze jedzą przy suto zastawionych pańskich stołach największych oligarchów. I to jedzą im z ręki. A jakimi ideami i jakim jedzeniem karmią się Heksy? Heksy mieszkają w lesie. A las, jak pisze Anna Lowenhaupt Tsing w swojej wspaniałej książce „Grzyb u kresu świata. O możliwościach życia na ruinach kapitalizmu", to jedyne miejsce, w którym mimo wyrządzonych przez kapitalizm krzywd, wciąż dzieje się odrodzenie. Nieważne, ile tego lasu wyrżniesz, pod spodem, w ryzosferze, która oplata korzenie drzew i wszystkich splątanych z nimi roślin i grzybów, pulsuje życie! I tego życia nikt nie jest w stanie usunąć. W jednej łyżce wykopanej gleby możesz mieć kilometr, a nawet kilometry grzybni. W „Heksach", które robimy we Wrocławiu, skupiamy się właśnie nad tym. Nad subwersywnymi strategiami miłości i życia w punkcie Zero, na Martwiakowej Polanie, które tytułowe Heksy wyszarpują Kościołowi, dokonując niemalże mafijnego szantażu. O tym próbujemy opowiedzieć z Moniką Pęcikiewicz: nie macie nad nami władzy, bo nawet na najbardziej jałowej ziemi znajdziemy sposób, by i tak tworzyć życie. Naszym azymutem jest miłość. Tyle że w „Heksach" jest to inna jej forma. Kochanką staje się ziemia. Rośliny. Woda płynąca pod ziemią. Heksy za pomocą na nowo wynalezionej przez nie seksualności i związanej z nią przyjemności seksualnej potrafią zmiażdżyć czasoprzestrzeń. Jednak nie uda się tego zrobić bez dysrupcji. Czyli bez zaburzenia czy może raczej zakłócenia.
Jacek Cieślak: Masz tu na myśli zaburzenie, jak u Anny Szajbel, głównej postaci powieści?
Agnieszka Szpila: Ona choruje na chorobę afektywną dwubiegunową. Dlatego wolę mówić o zakłóceniu. Jeśli potrafisz go użyć we właściwy sposób - możesz zmieniać rzeczywistość. Tę, w której żyjesz. Ale nie zrobisz tego, opowiadając się zawsze po stronie racjonalizmu i procesu kulturalizacji. Nie zrobisz tego również z poziomu jednostki wymyślanej poza swoim ekosystemem. Mocno wybrzmiewa to w „Ekoseksualności". Dlatego tak ważny jest zwrot antropocentryczny, który jest tam głoszony. Ekoseksualność jest polityczna, jest kolektywną strategią oporu wobec dalszego eksploatowania ich ciał i środowiska.
Jacek Cieślak: Znajdujesz się w szczególnym momencie, mamy jeszcze w pamięci katastrofę, którą było przerwanie w Teatrze Dramatycznym „Heks" w reżyserii Moniki Strzępki. Czy chcesz coś o tym na koniec powiedzieć? Co zdarzyło się między tobą, Moniką, kolektywem a zespołem aktorskim, w którym były Marta Ojrzyńska i Marta Nieradkiewicz, od dawna współpracujące z Moniką Strzępką?
Agnieszka Szpila: Na kilka dni przed premierą, na próbie zwanej przelotką - byłam przy tym - Monika powiedziała aktorom, i to ich psychicznie zabiło, że ich ciała nie są gotowe do przepuszczenia przez siebie tekstu „Heks". Powiedziała: „jesteście zablokowani i premiery nie będzie". Aktorzy, którzy próbowali ze wszelkich - powtórzę to jeszcze raz: ze wszystkich sił - doprowadzić do premiery, poczuli się zranieni i zdradzeni. A także wściekli, bo trudna sytuacja w Dramatycznym trwała od kilku miesięcy i osoby aktorskie próbowały łagodzić konflikt i dawać wsparcie Monice przez długi czas. Mimo że nie było to dla nich komfortowe. Monika była w złej kondycji, co zrozumiałe, biorąc pod uwagę, co się wówczas działo w jej życiu zawodowym i prywatnym. Mam współczucie dla niej od tej strony, bo wiem, że życie waliło się jej na wielu frontach, jednak w moim przekonaniu za część tych spraw odpowiedzialna była ona sama. Na przykład? Kiedy dokonywała zwolnień ludzi, była pytana o to, czy czuje się winna - mówiła, że odprawia jakiś rytuał w wannie i już wtedy nie czuje się winna. Z mojej perspektywy popełniła radykalny błąd, kreując się, a może było to nieświadome, na liberalną feministkę...
Jacek Cieślak: Jak dziś patrzysz na tamte wydarzenia?
Agnieszka Szpila: Nie mogę wracać do tego myślami, bo mam wciąż ataki paniki. Przeżyliśmy wtedy wszyscy rodzaj zbiorowej psychozy, to bardzo trudne. Nie potrafię jeszcze o tym mówić, a może nawet bardziej jest tak, że brakuje mi aparatu pojęciowego, by to wypowiedzieć. Jednak to w jakiejś mierze dzięki Monice Strzępce „Heksy" powstają w miejscu, które zamiast sterczenia, proklamuje i wciela płożenie. Wrocławskie Podziemie to dla moich „Heks" wymarzona grzybnia. I paradoksalnie, mam ją od Strzępki. Życzą Monice, żeby kiedyś udało jej się odkryć prawdziwe piękno płynące z jej nazwiska i by dzięki niemu nauczyła się płożyć, kłączyć społecznie i splatać swoje korzenie z innymi organizmami w ekosystemie. To jest potrzebne, by czerpać moc, kiedy nadchodzi burza i wieje nieprzychylny wiatr. Tak jak wtedy, kiedy na jesieni zaczęły się kłębić nad Dramatycznym czarne chmury. A miasto wtedy jakoś specjalnie nie pomagało.
Jacek Cieślak: Wyobrażasz sobie spotkanie z Moniką Strzępka?
Agnieszka Szpila: Bardzo liczę na to, że nadejdzie taki moment, w którym Monika zadzwoni do mnie i powie: „Cześć, Szpila, spotkajmy się i porozmawiajmy, patrząc sobie w oczy". Myślę, że dużo byłoby łez, ale zarazem i dużo śmiechu w takim spotkaniu. Wierzę, że to się kiedyś wydarzy. Że się kiedyś skłączymy. I będzie wzajemna o siebie troska, i miłość. Ja wierzę w miłość. Tę społeczną. W romantyczną chyba nie za bardzo...
Agnieszka Szpila to także autorka książek „Octopussy. Opowiadania postporno", „Łebki od szpilki", „Bardo". Jest współscenarzystką serialu „Czarne stokrotki" (Canal+). „Heksy" w Penguin Books po angielsku ukażą się w styczniu 2026 r, tłumaczy Scotia Gilroy.