Długo wczoraj nie można się było przekonać, że gwiazda światowej wokalistyki, mezzosopranistka Elina Garanca, w ogóle jest w Łodzi. Najpierw nie pojawiła się na konferencji prasowej z dziennikarzami, mimo że miała być jej główną bohaterką. Nie potrzebowała także próby, później zabroniła wykonywania sobie zdjęć - nawet podczas śpiewania - o pierwszym koncercie z cyklu "Gwiazdy MET w Łodzi" pisze Dariusz Pawłowski w Polsce Dzienniku Łódzkim.
Wieczorem jednak zaśpiewała. I licznie zgromadzeni widzowie przyszli do Filharmonii Łódzkiej, by nie zwracać uwagi na kaprysy, ale słuchać pięknego śpiewu. Znakomita łotewska śpiewaczka [na zdjęciu] jest gwiazdą nowojorskiej The Metropolitan Opera. Wykonuje partie operowe, oratoryjne i pieśni. Do Łodzi przywiozła repertuar złożony z arii z oper Wolfganga Amadeusza Mozarta. Artystce towarzyszył w Łodzi dyrygent Karel Mark Chichon, który poprowadził na estradzie Kammerorchester Basel z kompozycjami Mozarta i Josepha Haydna. Ten uznawany za jednego z najznakomitszych dyrygentów, okazał się nadzwyczaj sympatycznym i uśmiechniętym człowiekiem. - Elina Garanca to wielka śpiewaczka, a tacy mają swoje prawa - tłumaczył z uśmiechem nieobecność artystki na konferencji prasowej. Zapytany natomiast jak się z Garancą pracuje, mówił już tylko o zawodowstwie: - Ona zawsze śpiewa ze smakiem. Jest niezwykle profesjonalna, zawsze przygotowana, niekied