W dzisiejszym felietonie Artur Pałyga polemizuje z Małgorzatą Sikorską-Miszczuk
Droga koleżanko! Wcześniej czy później musisz pogodzić się z faktem, że nigdy nie będziesz Sławomirem Mrożkiem. Ani Różewiczem. Ani Gombrowiczem. Ani Iwaszkiewiczem, Iredyńskim, czy Żurkiem. Przed nami było Wielkie Pokolenie. Był Repertuar, były Teksty. Poruszano wielkie problemy moralne, egzystencjalne, konflikty na linii Bóg-Człowiek, a nie człowiek-wiewiórka. Dramatopisarz miał godność. Znaczył wiele. Byli Reżyserzy. Był Kantor, Grotowski. Wielcy Reformatorzy Teatru. Być może tak jest, że nadeszło pokolenie puste, miałkie, bez wyrazu. Geny się zepsuły. Tamci płonęli ogniem tak mocnym, żywym, że po nich knot tylko. Jesteśmy zepsuci, niedorobieni, jałowi. Piszemy na zlecenie, piszemy jeden tekst za drugim, piszemy na zamówienie, pracujemy jak Szekspir, jak Lope de Vega, jak wielu, wielu, wielu przed Mrożkiem, Różewiczem, Iredyńskim, z tą różnicą, że nie jesteśmy Szekspirami, Lopami de Vega. Oni płodzili obficie, my produkujemy z