„Bowie w Warszawie” Doroty Masłowskiej w reż. Marcina Libera w STUDIO teatrgalerii w Warszawie. Pisze Robert Trębicki w Teatrze dla Wszystkich.
„Bowie w Warszawie” to przedstawienie o wielu twarzach rozegrane na kilku płaszczyznach…
… to spektakl obyczajowy, w którym młoda Regina (świetna Maja Pankiewicz) poznaje swoją seksualność. I tak się niefortunnie składa, że ciągnie ją do tej samej płci. Dzisiaj już nikogo to nie dziwi, bo sam temat stał się również w teatrze niesamowicie modny. A że bohaterka eksperymentów cielesnych dokonuje ze swoją kuzynką Bogumiłą (przeurocza Dominika Biernat), która właśnie przyjechała z Anglii, więc jest i światowo. Przy rodzinnym spotkaniu nie może zabraknąć wódeczki i ogóreczka, więc matki obydwu nastolatek (Marta Zięba i Ewelina Żak – obie znakomite ) narodowych pyszności sobie nie żałują, więc jest i wątek edukacyjny.
… to spektakl kryminalny, jako że przez cały czas akcji obserwujemy Wojtka, nieudolnego i mocno przerysowanego plutonowego MO (Marcin Pempuś ), który usiłuje schwytać warszawskiego dusiciela kobiet, a w księgarni znikają bestsellerowe książki, jeszcze przed rozłożeniem ich na półki.
…to spektakl muzyczny, no może raczej koncertowy, bo ilustracja muzyczna autorstwa zespołu Błoto to najlepsza rzecz w tym przedstawieniu. Fantastyczne utwory na pograniczu jazzu, chilloutu, a czasami wręcz noise, robią ogromne wrażenie. Aż żal, że omijałem koncerty tego zespołu, a grał na scenie przed Teatrem Studio. Mam nadzieję to nadrobić. Muzycznie pojawia się również warszawski Chopin, w koszulce żonobijce, sugestywnie odegrany przez plutonowego Wojtka, oraz chórzystki zespołu Śląsk w znakomitych regionalnych strojach, dopełnianych przez świetne kostiumy uszyte z dżinsowych odpadów, zaprojektowane przez Grupę Mixer. Szarość szarości z szarością robi ogromne wrażenie, bo mimo tego samego materiału każdy jest jakby kompletnie inny. Jakoś tak przypadkiem się zdarzyło, że kilka dni wcześniej zobaczyłem tę samą dżinsową estetykę na scenie sąsiedniej, podczas „Kinky Boots” Teatru Dramatycznego, ale to pewnie tylko zbieg okoliczności.
…to spektakl oczywiście dramatyczny, w którym autorka tekstu, Dorota Masłowska, w rewelacyjnej scenie w księgarni z udziałem jej kierownika Gustawa (bardzo dobry Andrzej Szeremeta ) i Reginy, starającej się o pracę w tejże, rozprawia się z krytyką literacką i zawistnym towarzystwem zajmującym się literaturą. Również wątek nieodwzajemnionej miłości podwarszawskiego badylarza Romana (fantastyczny Robert Wasiewicz ) i jego odrzuconych zalotów może powodować utratę chęci do samego życia.
…to spektakl science-fiction, albowiem Matka Boska Podwórkowa (urocza Sonia Roszczuk ) w tęczowej aureoli jara szlugi wygłaszając przerażające przepowiednie, Wiślany Sum śpiewa i tańczy (ponownie Robert Wasiewicz), a grupa ogromnych pieczarek nakazuje zakończyć przedstawienie. Przez cały spektakl snuje się tajemnicza, kosmiczna postać (złoty Bartosz Porczyk ), której blask rozjaśnia mury szarej Warszawy. Złotousty jest złotym cielcem, narratorem i nadzieją na lepszą przyszłość.
… to spektakl pełen uśmiechu, ironii, zabawy, choć z pewną nutką refleksji. Wyszedłem z Teatru Studio naprawdę zadowolony.
A co z tytułowym Dawidem Bowie? Cóż, pokazuje się na chwilę, w ostatnich minutach przedstawienia, w czerwonym skórzanym stroju, z modną na warszawskich ulicach błyskawicą. Wędruje z dworca Gdańskiego na plac Komuny Paryskiej, by zakupić w znanej już księgarni płytę zespołu Pieśni i Tańca Śląsk. Ale tę historię możecie dokładnie usłyszeć na płycie „Low” w utworze „Warszawa”:
Mmmm-mm-mm-ommm
Sula vie dilejo
Mmmm-mm-mm-ommm
Sula vie milejo
Mmm-omm
Cheli venco deho
Cheli venco deho
Malio
Mmmm-mm-mm-ommm
Helibo seyoman
Cheli venco raero
Malio
Malio