EN

24.06.2024, 18:21 Wersja do druku

widz_trebicki(nie)poleca: „Wieczór panieński plus”

„Wieczór panieński plus” Marcina Szczygielskiego w reż. Marii Seweryn Agencji Artystycznej WojArt. Pisze Robert Trębicki w Teatrze dla Wszystkich.

Inne aktualności

Paulina (Anna Iberszer), majętna pani prezes, organizuje dla swojej przyjaciółki wieczór panieński w swoim bajecznym apartamencie. Zamówiła wszystko, co na takiej imprezie powinno się pojawić, więc jest sporo „zielonego” do palenia, „białego” do wciągania i alkoholu do popicia. Niestety wszystkie sprawy logistyczne i techniczne zleciła swojej asystentce Krystynie (Monika Mazur), która nie dość, że chodzi ubrana w „patchworkową kołdrę”, to wciąż myśli o ratowaniu planety, weganizmie czy braku wiary w siebie. Pierwszą wpadką było zaproszenie grona przyjaciółek na 31 września… w rezultacie wieczór panieński zaczyna się raczej słabo….

Niemrawo jest też na scenie, gdyż pierwsze rozmowy o płaceniu za wszystkie wspomniane atrakcje i za jedzenie są mało interesujące, ale na szczęście trwa to zaledwie kilka chwil, albowiem nagle wkracza na scenę ubrana cała na czerwono Irena (Katarzyna Skrzynecka), główna sprawczyni tego spotkana. Dopiero jej wejście powoduje, że spektakl rusza z kopyta! Powiem szczerze, że nie spodziewałem się tak znakomitej roli w wykonaniu aktorki, którą widzę w teatrze – tak się jakoś złożyło – po raz pierwszy. A ponieważ postać kreowana przez Skrzynecką jest naprawdę zachwycająca, już zaczynam śledzić repertuary, by zobaczyć ją w innych wcieleniach. Skrzynecka w swoim mistrzowskim popisie jest niezwykle wiarygodna i bardzo, bardzo kobieca, niezależnie od tego czy musi zachować spokój, wziąć udział w rozmowie bardziej sprośnej czy zwyczajnie poplotkować. Przy tym doskonale wykorzystuje i ogrywa swoją fizyczność, fantastycznie bawiąc zarówno siebie, współgrających, jak i publiczność na widowni, która zdaje się ze śmiechu podczas tego przedstawienia nie milknąć. Spektakl został poprowadzony lekką ręką reżyserki Marii Seweryn, która bardzo dobrze wyczuwa, jak powinna działać maszynka emocjonalnej sinusoidy w widowisku komediowym. Potężne dawki śmiechu są tutaj doskonale równoważone treściami nieco bardziej poważnymi, dającymi szansę na odrobinę refleksji i chwilę wytchnienia. Uczciwie powiem, że miałem ogromną ochotę, by w którymś momencie wkroczyć na scenę i po męsku, potakując głową, porozmawiać ze sceniczną Ireną, a nawet podzielić się z nią skrętem czy kawałkiem pizzy, a może nawet po dżentelmeńsku otworzyć jej piwo.

Oczywiście, jak to na wieczorach panieńskich bywa, musi pojawić się streapteaser (Paweł Góral), który za tysiąc złociszy zrobi show, ale tak się nieszczęśliwie złożyło, że tym razem „wynajęty” Krystian okazał się synem Ireny! Wyobrażacie sobie ten ból matki? Tę rozpacz po zawiedzionych nadziejach na wielką karierę swojego dziecka? Ten matczyny wstyd może ukoić tylko były mąż, ojciec Krystiana (Tomasz Bednarek), który okazuje się być nie mniejszym „znawcą” używek, które panie wcześniej zakupiły dla lepszej zabawy… Czy ślub się odbędzie? Czy roztrzepana asystentka straci pracę? Co z synem streapteaserem?

Wysoko postawiona poprzeczka przez Katarzynę Skrzynecką wręcz wymusza na reszcie obsady, by dotrzymywać jej kroku, więc mamy kawał fantastycznej roboty i dobrego aktorstwa na wysokim poziomie. Dawno nie oglądałem tak świetnie skrojonej komedii w Scenie Relax, która głównie taki właśnie repertuar proponuje.

Niecierpliwie czekam na zapowiedzianą kolejną część i równie doskonałą kreację Katarzyny Skrzyneckiej… może tym razem pod zagadkowym tytułem „Noc poślubna plus”?

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła