EN

4.03.2025, 13:31 Wersja do druku

widz_trebicki(nie)poleca: „Mój syn chodzi, tylko trochę wolniej”

„Mój syn chodzi, tylko trochę wolniej” Ivora Martinić’a w reż. Iwony Kempy w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Robert Trębicki w Teatrze dla Wszystkich.

fot. mat. Teatru Ateneum

Jesteśmy w domu niepełnosprawnego Franka. W dniu jego dwudziestych piątych urodzin obserwujemy przygotowania do uroczystego bankietu. Organizacją przyjęcia zajmuje się niemal wyłącznie jego matka, Mia (Agata Kulesza), bo reszta rodziny ma to, mówiąc wprost, głęboko gdzieś. Młodsza siostra Doris (Paulina Gałązka) woli uganiać się za chłopakami – opieka nad bratem jest ostatnią rzeczą, o której myśli. Podobnie ciotka Rita (Magdalena Schejbal), która pojawia się już rano, by jak najszybciej odbębnić ten przykry obowiązek. Przy okazji musi przecież nakarmić dwudziestoletniego kota, opieprzyć męża (Adam Cywka) i siarczyście zakląć – i to kilkukrotnie. Babcia Franka (Maria Ciunelis) wulgaryzmami dorównuje Ricie – myląc obecnych i byłych mężów, używa w stosunku do nich tylko jednego, niezmiennie obraźliwego określenia, co, jak można się spodziewać, wzbudza wybuchy śmiechu na widowni. Ojciec Franka (Przemysław Bluszcz jako Robert) nawet nie próbuje ukrywać, jak bardzo go to wszystko nie obchodzi. Pojawia się na scenie na krótką chwilę, rzuca kilka zdawkowych słów i znika. Sam Franek (Paweł Gasztold-Wierzbicki), poruszający się na wózku, również nie wydaje się szczególnie zainteresowany huczną uroczystością i mówi równie niewiele.

Agata Kulesza, zgodnie z oczekiwaniami, dominuje na scenie. Jej matka to kobieta pogrążona w bólu, bezradności i żalu – za kalectwo syna, za utraconą miłość, za matkę cierpiącą na Alzheimera i za siostrę, dla której życie to jedynie lekka, beztroska gra. Spektakl pod względem realizacyjnym nie zawodzi – aktorzy dobrze znają swoje kwestie, a gdy zdarzy im się pomyłka, potrafią improwizować. W końcu to doświadczeni profesjonaliści. Scenografia jest oszczędna, ale estetyczna, a muzyka – choć momentami zagłuszająca dialogi – buduje odpowiedni nastrój.

A jednak mam wrażenie, że oglądam spektakl nijaki w swojej przeciętności, całkowicie obojętny wobec mojego teatralnego (i nie tylko) życia. Wszystkie emocje – gniew, ból, żal, radość czy wzruszenie – są tu eksponowane w sposób tak oczywisty i bezpośredni, że nie robią na mnie najmniejszego wrażenia. Doświadczamy ich przecież na co dzień, więc kiedy teatr podaje je w tak uproszczonej, dosłownej formie, nie pozostaje w tym żadna głębia. Może oczekiwałem czegoś, co mocniej uderzy w moje emocje? Może dlatego solidne, poprawne aktorstwo nie zrobiło na mnie większego wrażenia?

Jest jednak jedna perełka w tym przedstawieniu. To Sara – autystyczna koleżanka Doris i Franka, grana przez Karolinę Charkiewicz. Jej postać, choć jakby z innego świata, jest pełna autentyczności, nieporadności i scenicznej prawdy. I tak naprawdę tylko o niej będę po tym przedstawieniu pamiętał.

Tytuł oryginalny

widz_trebicki(nie)poleca: „Mój syn chodzi, tylko trochę wolniej”

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Robert Trębicki

Data publikacji oryginału:

03.03.2025