EN

14.11.2023, 11:48 Wersja do druku

Warszawa. W sobotę premiera „tik, tik… BUM!” w Romie

18 listopada w Teatrze Roma odbędzie się premiera musicalu „tik, tik… BUM!” Jonathana Larsona w reż. Wojciecha Kępczyńskiego.

fot. mat. teatru

„tik, tik… BUM!” („tick, tick… BOOM!”) to pop-rockowy, kameralny musical na troje aktorów napisany w 1990 roku przez Jonathana Larsona (późniejszego autora „Rent”, zdobywcy nagród Tony i Nagrody Pulitzera). Bohaterem fabuły jest obchodzący trzydzieste urodziny sfrustrowany kompozytor i autor, który bezskutecznie usiłuje zrobić karierę na Broadwayu. „tik, tik… BUM!” to musical będący de facto autobiografią Larsona, przepełniony gorzkimi, ale zarazem dowcipnymi obserwacjami dotyczącymi show-biznesu, codziennego życia w Nowym Jorku w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, świata korporacji i związków międzyludzkich.

Rekomendowany wiek: od 16 lat

Realizatorzy polskiej premiery:

Reżyseria: Wojciech Kępczynski

Przekład: Michał Wojnarowski

Kierownictwo muzyczne, dyrygent: Jakub Lubowicz

Scenografia i reżyseria światła: Mariusz Napierała

Kostiumy: Anna Waś

Choreografia, asystent reżysera: Agnieszka Brańska

Współpraca reżyserska: Ewa Konstancja Bułhak

Programowanie światła: Michał Mardas, Krzysztof Gantner

Charakteryzacja i fryzury: Anna Stokowska

Asystent kostiumografa: Jagoda Mordak

Nadzór produkcji: Ewa Bara

Polska premiera musicalu Jonathana Larsona „tik, tik… BUM!” na Novej Scenie Teatru Muzycznego ROMA odbędzie się 18 listopada 2023 roku. Musical wystawiany jest na podstawie porozumienia z agencją Music Theatre International.

RELACJE, EMOCJE, MUZYKA

Wojciech Kępczyński

Kiedy reżyseruję jakiś spektakl – nieważne, czy jest to spektakularny musical dla tysiąca widzów, czy też kameralne przedstawienie na naszej Novej Scenie – zawsze staram się przede wszystkim skoncentrować na relacjach pomiędzy postaciami.

W tak niewielkiej przestrzeni, jaką jest Nova Scena, kwestia prawdziwości i wiarygodności uczuć, zawsze przecież kluczowa, staje się jeszcze bardziej istotna. Widz, mając tutaj aktora dosłownie na wyciągnięcie ręki, od razu bezbłędnie wyłapie każdy fałsz. Mam to szczęście, że przy „tik, tik… BUM!” pracowałem ze wspaniałymi artystami. Cała szóstka (musical wprawdzie rozpisany jest tylko na trzy postaci, ale każda rola ma podwójną obsadę) to znakomici aktorzy i wokaliści, którzy z dociekliwością podchodzą do swoich bohaterów i mają świadomość tego, co chcą osiągnąć. Anastazja Simińska, Maria Tyszkiewicz, Marcin Franc, Maciej Pawlak, Maciej Dybowski i Piotr Janusz – bardzo Wam dziękuję za wszystkie próby, za Wasze niezliczone propozycje, za Wasze zaangażowanie. Dziękuję Wam za to, że tak głęboko zanurzyliście się w świat Larsona i „tik, tik.., BUM!”. To Wasza zasługa, że w ten świat mogą również zanurzyć się widzowie.

A jest to świat niełatwy – pełen sprzecznych uczuć, pełen raczej różnych odcieni szarości niż jaskrawych, jednoznacznych barw, pełen frustracji, ale również pełen nadziei. Wypunktowanie wszystkich tych emocji i konsekwentne ich przeprowadzenie to klucz do sukcesu. Tych kluczy jest więcej, a w ich znajdowaniu bardzo pomogli mi Agnieszka Brańska (choreografia), Michał Wojnarowski (tłumaczenie) oraz Ewa Konstancja Bułhak. Jednym z bardziej znaczących elementów w „tik, tik… BUM!” jest oczywiście znakomita muzyka Larsona – różnorodna, dynamiczna, liryczna i wzruszająca. Wszystkie te odcienie świetnie oddają nasi instrumentaliści z Jakubem Lubowiczem (kierownictwo muzyczne, band leader) na czele.

Kiedyś „Rent” był jedną z moich fascynacji. Potem ujął mnie genialnie zrealizowany film Lina-Manuela Mirandy oparty na „tik, tik… BUM”. W sceniczną wersję tego musicalu zacząłem zagłębiać się, gdy podpisaliśmy umowę licencyjną na jego realizację – i przeżyłem kolejną fascynację. Wobec tego przedstawienia po prostu nie można przejść obojętnie.

Źródło:

Materiał nadesłany