EN

20.05.2021, 09:28 Wersja do druku

Warszawa. Trzy premiery do końca sezonu w Teatrze Polskim

29 maja w Teatrze Polskim odbędzie się premiera "Baby-Dziwo" w reż. Ewy Domańskiej. Następnie teatr zaprosi na pokazy premierowe spektakli "Słowo jest ogień" Janusza Majcherka w reż. Szymona Kuśmidera oraz "Savannah Bay" Marguerite Duras w reż. Józefa Opalskiego.

fot. Katarzyna Chmura

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Baba-Dziwo

reżyseria: Ewa Domańska

Ta groteska, tyleż śmieszna, co przerażająca, swoją premierę miała w 1938 roku, gdy w kilku europejskich krajach panował już faszyzm w swoich odmianach. Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, poetka znana przede wszystkim z eterycznych, miłosnych wierszy, w „Babie-Dziwo” stworzyła przenikliwy i szyderczy obraz wszelkiej wodzowskiej władzy o zapędach totalitarnych.

Oto w umownym państwie o nazwie Prawia bezwzględnie rządzi Valida Vrana – opętana głoszoną przez siebie ideologią dyktatorka. Społeczeństwo podporządkowuje się jej bez szemrania, zamieniając się w coraz bardziej bezwolnych poddanych, czerpiących jednak korzyści ze swojego zniewolenia.

Po ponad osiemdziesięciu latach „Baba-Dziwo” wciąż daje do myślenia…

Są w tym utworze akcenty tragiczne. Na przeszło dwadzieścia lat przed „Nosorożcem” Eugeniusza Ionesco, przed „Niemcami” Kruczkowskiego, nie mając jeszcze wtedy okrutnych doświadczeń wojny totalitarnej, Pawlikowska pokazała proces przemian normalnego, przyzwoitego człowieka w bezduszny i zastraszony przedmiot manipulacji, proces, który nie tylko prowadzi do zewnętrznego posłuszeństwa, ale gorzej, do zakłamania wewnętrznego. Totalitaryzm wprowadzony do państwa Prawia przez koszmarną babę dyktatora Vranę, zwalcza najostrzej indywidualne odruchy i odchylenia. Miłość jest takim odchyleniem od normy. Sprawami rozmnażania i płodzenia przyszłych obywateli zajmują się nie oni sami, ale „Syndykat spraw rodzinnych”. Oni tylko z entuzjazmem wykonują rozkazy.

Satyra polityczna, jaką jest Baba-Dziwo, jest też sztuką o miłości. Przewrotnie, ale tak. To sztuka o braku miłości, o nienawiści. Z nienawiści do ludzi wymyśla swój diaboliczny system Valida, z kompleksów i pogardy, z zawiści wobec tych, którym jest dana radość i szczęście. Ten arcyciekawy utwór jest także komedią, bo rzecz się kończy pomyślnie – buntem i upadkiem cynicznej baby-wodza. Nie wszyscy dali się zastraszyć, nie wszystkich doprowadził pokazany tam system do zniewolenia i wyparcia się siebie. Historyczny odpowiednik baby-dyktatora także upadł, ale towarzyszył jego klęsce bilans najbardziej w dziejach krwawej wojny.

Stefan Treugutt,
fragment przedmowy do wydania dramatów Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej

PREMIERA

29 maja 2021 roku, Duża Scena

Premiera online spektaklu odbyła się na żywo 20 listopada 2020 roku

Wsparcie ze środków Funduszu Przeciwdziałania COVID-19.

***

Janusz Majcherek

Słowo jest ogień

reżyseria: Szymon Kuśmider

Cyprian Kamil Norwid – człowiek niepotrzebny, jak sam napisał „w trupie doskonałej nad-kompletowy aktor”. Twórca, który szukał swego miejsca i go nie znalazł. Artysta, który wiedział, że społeczeństwo go nie chce, tym boleśniej odczuwał, że jest temu społeczeństwu potrzebny. Niespełniony geniusz, samotnik postrzegany jako dziwak.

Niezależność myśli utożsamiał z niezależnością materialną. Nie umiał jak Mickiewicz zjednywać sobie ludzi, nie grywał na giełdzie jak Słowacki, nie mógł dokładać do swej twórczości z rodowego majątku jak Krasiński… Chciał utrzymywać się wyłącznie
z działalności twórczej. Wolność artystyczną okupił życiem w ubóstwie, śmiercią w nędzy i zapomnieniem tuż po odejściu. „Czwartym wieszczem” stał się dopiero w dwudziestym wieku.

Dziś, w 200 rocznicę urodzin Norwida, czytamy go na nowo. A jego „słowo jest ogień”. W scenariuszu wykorzystano teksty Cypriana Kamila Norwida oraz Konstantego Gaszyńskiego, Juliusza W. Gomulickiego, Andrzeja Edwarda Koźmiana, Kajetana Koźmiana, Zygmunta Krasińskiego, Teofila Lenartowicza, Władysława Mickiewicza, Czesława Miłosza, Marcelego Motty’ego, Aleksandra Niewiarowskiego, Jana Rosena, Zbigniewa Sudolskiego, Józefa Tokarzewicza, Antoniego Zaleskiego.

PREMIERA

12 czerwca, Duża Scena

fot. Marta Ankiersztejn

***

Marguerite Duras

Savannah Bay

reżyseria: Józef Opalski

Młoda kobieta odwiedza Madeleine, starzejącą się aktorkę – może być jej opiekunką, wnuczką, a może aktorką, która pragnie zająć jej miejsce…. Rozmawiają o przeszłości.
O tym, co wydarzyło się pewnego lata w zatoce Savannah. Starsza niewiele pamięta – a może tylko gra kolejną w życiu rolę, młodsza nie pamięta nic – wie tyle, ile jej powiedziano. We wspomnieniach pojawia się trzecia kobieta, która znała odpowiedzi na wszystkie pytania, ale jej już nie ma. To, co minęło powoli powraca, pieczołowicie składane z fragmentów zdarzeń odnajdywanych na granicy pamięci i zapomnienia, na styku prawdy i kreacji,
w brzmieniu słów i ciszy między słowami.

„Savannah Bay” to kameralny dramat autorstwa cenionej francuskiej pisarki Marguerite Duras – autorki nominowanego do Oskara scenariusza filmu „Hiroszima, moja miłość”
i bestsellerowej autobiograficznej powieści „Kochanek”.

O realizacji tej sztuki marzyłem od kilku lat. Tekst dramatu jest koncertem na dwie wielkie aktorki; sztuka pełna poezji, refleksji nad światem i kondycją ludzką. Dotyka dotkliwie istoty teatru i tajemnicy aktorstwa. Jeden z najpiękniejszych tekstów we współczesnej dramaturgii. Idealny, jestem przekonany, do realizacji w Teatrze Polskim w Warszawie i Starym Teatrze w Krakowie, gdzie tego typu nieoczywiste teksty znajdują swój świat i dobrze się w nim czują. Widzę jak wielki zapał do tej pracy dzielą ze mną i aktorki, i zespół moich współpracowników. Mam nadzieję, że naszą miłość do „Savannah Bay” podzieli także publiczność.

Józef Opalski

PREMIERA

17 czerwca, Scena Kameralna im. Sławomira Mrożka

Spektakl realizowany we współpracy z Narodowym Starym Teatrem w Krakowie.

Źródło:

Materiał nadesłany

Wątki tematyczne