Logo
Aktualności

Warszawa. Premiera „Niewyczerpanego żartu” w Teatrze Narodowym – w sobotę

12.12.2025, 08:46 Wersja do druku

Starałem się utrzymywać nastrój, treść i myśl powieści Davida Fostera Wallace'a – w drodze wyimaginowanego szczęścia, tracimy gdzieś perspektywę tego prawdziwego – mówi PAP Kamil Białaszek, reżyser „Niewyczerpanego żartu”. Premiera na Scenie przy Wierzbowej Teatru Narodowego – w sobotę.

fot. Bolesław Chromry

Kamil Białaszek po raz pierwszy reżyseruje w Teatrze Narodowym. Przygotowuje interpretację powieści „Niewyczerpany żart” amerykańskiego pisarza Davida Fostera Wallace'a.

- Bardzo mi się spodobało określenie, że Wallace jest pisarzem półpostmodernistycznym, bo faktycznie to jest bardzo emblematyczny dla postmodernizmu literat. Niemniej sam tego gatunku nienawidził i nie chciał być klasyfikowany jako jeden z postmodernistów - powiedział reżyser. - Jak wiadomo, postmodernizm dekonstruuje znaczenia, a Fosterowi Wallace'owi bardzo zależało na konstruowaniu nowych. Myślę, że z tego wynikała jego awersja do tego określenia - ocenił Kamil Białaszek.

Pytany, kim są bohaterowie przedstawienia, reżyser powiedział: - Mamy w spektaklu strukturę taką, jak w powieści. Są tenisiści, ćpuny i agenci. Tutaj nic się nie zmienia. Zachowałem kluczowe, najważniejsze postaci. Niektóre zsumowałem niejako w jedną. Mówię tutaj przede wszystkim o ćpunach i tenisistach, bo było ich po prostu za dużo, żeby przekładać to jeden do jednego na scenę - wyjaśnił twórca przedstawienia.

- Niemniej starałem się utrzymywać po pierwsze nastrój, treść i myśl powieści Davida Fostera Wallace'a. Jeżeli adaptuję dany rozdział, to staram się transmitować myśl tego rozdziału, niezależnie od tego, czy używam ośmiu postaci czy czterech - zaznaczył Kamil Białaszek.

- W spektaklu przede wszystkim pojawia się problem „amerykańskiego snu”, tego, jak przyjęliśmy pewne wzorce i normy kulturowe i zaadaptowaliśmy je u siebie. Są to oczywiście normy i wzorce kulturowe amerykańskiego kapitalizmu - mówił. - Foster Wallace był świetnym diagnostą kultury amerykańskiej i już dostrzegał problem niezdrowej ambicji i oczekiwań. Zarówno oczekiwań jednostki wobec siebie, jak i oczekiwań kapitalizmu wobec jednostki, oczekiwań rodziny wobec dziecka, wszelkiego rodzaju oczekiwań i ambicji, które prowadzą nas do ucieczki. Bo wszystkich ambicji nie da się spełnić. Często nie jesteśmy w stanie ich udźwignąć albo one były od samego początku nierealistyczne. Toteż, kiedy popadamy w ucieczkowość, próbując sobie poradzić z tą ambicją, często trafiamy na rozmaite uzależnienia, narkotyki, kompulsje. I te uzależnienia, narkotyki, kompulsje sprowadzają nas niejako do punktu zero, bo dopóki sobie z nimi nie poradzimy, tak naprawdę nie będziemy szczęśliwi - wyjaśnił reżyser. - Czyli, że w drodze do tego wyimaginowanego szczęścia, tracimy gdzieś perspektywę tego prawdziwego - dodał Kamil Białaszek.

Scenografia przedstawienia ukazuje wnętrze ludzkich ust z zębami. Niektóre z nich są spróchniałe, a w miejscach ubytków uzębienia zainstalowano sześć monitorów. Ponad sceną umieszczono dwa telebimy.

Pytany o to, co przedstawia scenografia spektaklu, reżyser powiedział: - Na scenie znajdujemy się wewnątrz jamy ustnej narkomana. Przede wszystkim jest to opowieść, w której multimedia pełnią istotną rolę. Foster Wallace sam wymyślał fabuły filmów, a potem je opisywał. Często też pojawiają się całe fragmenty rozdziałów, które są właśnie fragmentami tych jego wyimaginowanych filmów - mówił. - Chcieliśmy je nakręcić. Chcieliśmy bardzo mocno wykorzystywać kamerę w tym spektaklu między innymi także jako element postaci. To znaczy mamy postać, która ma przymocowaną kamerę na stałe i po prostu z nią chodzi. Staramy się po prostu zbudować jak najbogatszy wizualnie spektakl - wyjaśnił Kamil Białaszek.

„Ponad tysiącstronicowe dzieło Davida Fostera Wallace'a jest smutne – tak chciał autor. Ale jednocześnie piekielnie śmieszne. I to jest porażające. Tak samo jak diagnoza naszego społeczeństwa, które systematycznie popada w autodestrukcję – za sprawą fizycznych i duchowych uzależnień, niepohamowanej, wręcz perwersyjnej pogoni za przyjemnością przy jednoczesnym obsesyjnym dążeniu do uporządkowania rzeczywistości, do stworzenia systemu, który mógłby zastąpić odkupienie” - czytamy w zapowiedzi spektaklu.

Tytuł powieści zaczerpnięty został z „Hamleta” Williama Shakespeare'a. W dziele Stratfordczyka Hamlet mówi, że błazen, którego czaszkę trzyma właśnie w dłoni, był niewyczerpanym źródłem żartów.

W „Niewyczerpanym żarcie” osią akcji są trzy uzupełniające się opowieści: historia dojrzewania wychowanków prestiżowej akademii tenisowej, losy umęczonych wielorakimi terapiami pensjonariuszy ośrodka leczenia uzależnień oraz historia szpiegowsko-polityczna z agentami tropiącymi „Rozrywkę” – film, który daje przyjemność totalną, taką, od której się umiera.

Jak zaznaczono, reżyser stawia pytania o przeciwności, które do tej pory utrzymywały rzeczywistość w ryzach – rozróżnienie prawdy i kłamstwa, perswazji i manipulacji, realności i fikcji, zdrowia i choroby. „W tym wieku skrajnego egotyzmu, ale i samotności, zatrzaśnięcia we własnym „ja”, wieku lęku, zniewolenia i zmęczenia – kim my, do diabła, jesteśmy? My, obywatele nicości” - napisano na stronie Teatru Narodowego.

Spektakl rekomendowany jest dla widzów od 16. roku życia.

Teatr Narodowy informuje, że w przedstawieniu pojawiają się elementy mogące wywołać dyskomfort: bardzo głośne muzyka oraz dźwięki, migające światła (w tym światła stroboskopowe i laserowe), błyski świetlne, odgłosy wystrzałów, dymy, dym papierosowy, intensywna choreografia. Przedstawienie porusza między innymi zagadnienia przemocy fizycznej, psychicznej i seksualnej, uzależnień, zażywania narkotyków, gwałtu, tortur, samobójstwa, wojny oraz śmierci. Pojawiają się w nim kontrowersyjne tematy związane z polityką i religią. W spektaklu pada wiele wulgaryzmów.

Reżyseria i adaptacja - Kamil Białaszek. Scenografię zaprojektowała Julia Zawadzka, a kostiumy - Sławek Blaszewski. Za reżyserię światła odpowiada Tadeusz Pyrczak. Choreografię opracował Bartosz Dopytalski. Multimedia - Michał Mitoraj i Hubert Kozarzewski. Muzyka, inżynieria dźwięku - Mateusz Augustyn i Bartłomiej Gargula (Barto Katt).

Występują: Ewa Bukała (Kate Gompert), Sławomira Łozińska (Avril Incandenza), Hanna Wojtóściszyn (Joelle van Dyne), Bartłomiej Bobrowski (Steeply), Paweł Brzeszcz (Tiny Ewell, Lamont Chu, Gangster, Ministrant), Robert Czerwiński (Don Gately), Sebastian Dela (Randy Lenz, Zakonnica), Jakub Gawlik (Day, Ortho Stice), Grzegorz Kwiecień (Marathe), Hubert Łapacz (Orin Incandenza), Kacper Matula (Mario Incandenza), Piotr Piksa (Lyle), Henryk Simon (Duch Ojca, Gigarektor, Gigalekarz, Gangster), Hugo Tarres (Hal Incandenza) i gościnnie Hubert Woliński (Pemulis, Prezenter, Gangster, DuPlessis, Zakonnica).

Premiera „Niewyczerpanego żartu” - 13 grudnia o godz. 19 na Scenie przy Wierzbowej im. Jerzego Grzegorzewskiego Teatru Narodowego w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 14 oraz 16-18 grudnia.

Źródło:

PAP

Sprawdź także