EN

15.07.2024, 16:33 Wersja do druku

W tym szaleństwie jest metoda

„Metoda na serce. Śledztwo” Katarzyny Szyngiery i Mirosława Wlekłego w reż. Katarzyny Szyngiery w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Zuzanna Liszewska w „Teatrologii.info”.

fot. Bartek Warzecha / mat. teatru

W spektaklu Katarzyny Szyngiery, reżyserki głośnego musicalu 1989, od kuchni (a może raczej od WC – widzimy bowiem bohatera nawet przy oddawaniu moczu) pokazana jest praca reportera (Grzegorz Artman). Jest on pozywany do sądu, gubi się w opowieściach świadków, dobija się do drzwi, których nikt nie chce otworzyć, itp. Do wanny na scenie leje się prawdziwa woda, a pod sceną kołysze się kajak – mamy więc zabawę w docudramę czy też sink drama, towarzyszymy reporterowi krok po kroku w zawiłym śledztwie. Jaka jest motywacja psychopatycznej pary, która manipuluje chorymi na serce kobietami i wszystkimi wokół? Czy Agata (Aleksandra Bożek) jest zupełnie zdrowa i tak świetnie udaje?

Czy jest mózgiem oszustw i manipulacji, pomysłodawczynią niewinnie tylko brzmiącej „metody na serce”, czy steruje nią pozostający w cieniu, małomówny, zamknięty w sobie mąż Jan (Grzegorz Falkowski) i ona również jest ofiarą?

Aleksandra Bożek stworzyła zagadkową, perwersyjną i nieprzeniknioną postać. Czy niedoszłej zakonnicy i byłemu księdzu, którym odebrano dzieci oddane w opiekę jako rodzinie zastępczej, uda się uniknąć odpowiedzialności za oszukiwanie i wykorzystywanie ludzi? Żerowanie na empatii, współczuciu, lęku przed śmiercią i chorobą? Za życie cudzym życiem? Jaki właściwie mają z tego zysk? Kiedy opadają im maski na większość pytań nie znajdziemy odpowiedzi. Przemoc, przede wszystkim jej psychiczna, najtrudniejsza do wykrycia i udowodnienia odsłona, jest tu pokazana w krzywym zwierciadle, rozpuszczona w prosecco i celebryckim, instagramowym lukrze, szumie informacyjnym. Lesbijski romans – pokazany bez niedopowiedzeń. Aktorki zostają całkowicie rozebrane, ale czy król – król ciszy z tytułowej zabawy z reportażu – podcastu Mirosława Wlekłego, który stał się kanwą przedstawienia, jest nagi?

Duża część akcji rozgrywa się nie na scenie, lecz na nagranym wcześniej filmie – telenoweli, co osłabia efekt bezpośredniego uczestnictwa w śledztwie. Jan „na żywo” rozmawia przez telefon z resztą sfilmowanych bohaterów, przebywających w domu na wsi. Ważną rolę w finałowej scenie odegra pies. Do śledzenia tajników ludzkiej psychiki wykorzystano różnorodny wachlarz środków teatralnych, aktorzy dali z siebie wszystko, długi spektakl momentami bardzo nuży, wiele scen, np. z codziennego życia reportera, nic szczególnego nie wnosi, a jednak całość uwiera i niepokoi – czy jesteśmy w stanie rozpoznać psychopatę? Jak łatwo ofiara może stać się katem? Czy ktoś kruchy i bezbronny jak Agata może nas nagle przeszyć zupełnie lodowatym spojrzeniem? Oskarżyć o najgorsze zbrodnie? Zostawić z niczym? Temat z podcastu „Pisma” jest fascynujący, mam jednak wątpliwości, czy został w pełni wykorzystany, a częste zmiany konwencji mogą zdezorientować widza i tak zmagającego się z lawiną domysłów…

Źródło:

Teatrologia.info
Link do źródła