Absurd? Powrót do stalinowskich praktyk? A może jedno i drugie? Nazwiska najpopularniejszych rosyjskich twórców, którzy sprzeciwili się wojnie, są wymazywane z afiszy, a ich piosenki wycofywane z eteru. Pewnie nie mogą się czuć nawet ci, którzy inwazji na Ukrainę nie potępili. Pisze Maciej Grzenkowicz w „Gazecie Wyborczej”.
Kiriłł Sieriebriennikow, czołowy reżyser teatralny i filmowy ("Lato", czekająca wciąż na polską premierę "Gorączka", pokazana w tym roku w Cannes "Żona Czajkowskiego"), odsądzany przez Kreml od czci i wiary i długo więziony w areszcie domowym, po raz pierwszy od dawna ma powód do zadowolenia. Władze nazwały go w końcu "reżyserem".
Tyle że bezimiennym.
Spektakl w reżyserii REŻYSERA
"Spektakl »Las« grają już na scenie MChAT [słynny Moskiewski Teatr Artystyczny im. Czechowa] od 18 lat, ale to pierwszy raz, kiedy reżysera nazwali REŻYSEREM przez wielkie R" - napisał Sieriebriennikow na swoim kanale na Telegramie.
W poście załącza zdjęcia programu spektaklu w swojej reżyserii. W sekcji "nad spektaklem pracowali" możemy przeczytać nazwiska scenografa, oświetleniowca, nawet asystentki i pomocnicy reżysera. Ale na samej górze tam, gdzie powinno stać "reżyser - Kiriłł Sieriebriennikow" widnieje "reżyser - REŻYSER".