EN

22.01.2025, 11:19 Wersja do druku

W labiryncie Zoli

„Seks, hajs i głód” wg Emila Zoli w reż. Luka Percevala w Narodowym Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie. Pisze Piotr Gaszczyński w Teatrze Dla Wszystkich.

fot. Magda Hueckel / mat. teatru

Seks, hajs i głód, kronika rodzinna według Emila Zoli w Narodowym Starym Teatrze, to skondensowana opowieść, której pierwowzór ciągnie się przez dwadzieścia tomów sagi rodu Rougon-Macquart. Luk Perceval, reżyser, z którym uwielbiają pracować krakowscy aktorzy, ograniczył się do siedmiu części całego cyklu, kondensując je w 150 minutach spektaklu. Zadanie na wskroś karkołomne, ale nie takie rzeczy teatr widział.

Najważniejszym bohaterem tego przedstawienia jest słowo. Mnogość wątków, historii i relacji przedstawianych na scenie może przyprawić o zawrót głowy. Rezygnując z wszelakich „fajerwerków”, twórcy postawili na surowy, ascetyczny teatr, którego ciężar muszą udźwignąć sami aktorzy. Podobnie było w poprzedniej realizacji Percevala w Starym, czyli w Pewnego długiego dnia. Różnica polega jednak na tym, że tam w soczewce oglądaliśmy wzajemne relacje jednej rodziny, tu pędzimy przez lata, różne czasy i wydarzenia, odciskające swoje piętno na rodzie Rougon-Macquart. Widz ma niemałą trudność, by połapać się „who is who”, co tworzy zupełnie nową kategorię – „teatru nieprzystępnego”.

Pozostaje skupić się na najbardziej wyrazistych wątkach: Gervaise Macquart marzy o własnej pralni. Uosabia nędzę ówczesnych czasów – maltretowana przez ojca zostaje kaleką. To charakterystyczne dla naturalisty Zoli, będącego pod silnym wpływem darwinizmu. Naga siła zawsze wygra z ulotnymi ideałami. Nie ma miejsca na sentymenty. Jej brat, doktor Pascal (utożsamiany z samym autorem), zafiksowany na teoretycznych rozważaniach, nie widzi dramatu rozgrywającego się wokół. Ślepy na los rodziny, sam stopniowo pogrąża się w otchłań. Nana (najciekawszy wątek spektaklu), córka Gervaise, mimo występów w Teatrze Variete jest jedynie kurtyzaną „na dorobku”. Jej los jest równie tragiczny, jak pozostałych postaci. Jest i Etienne z Germinala, co wprowadza z kolei strajk górników oraz jego krwawe tłumienie.

Na plus – aktorzy naprawdę „dowożą”. Ich kreacje są wyraziste, spójne i przekonujące. Anna Dymna, Roman Gancarczyk, Magda Grąziowska, Ewa Kaim, Aleksandra Nowosadko, Małgorzata Zawadzka, Krzysztof Zawadzki tworzą konglomerat pełen emocji i wzajemnych napięć. Z taką ekipą można tworzyć w ciemno, nawet gdy dramaturgia pozostawia nieco do życzenia. Muzyka – osobny bohater spektaklu. Justyna Skoczek, ukryta w głębi sceny, uwalnia w przestrzeń fale niepokojących, czasem urywanych dźwięków. W kilku momentach wtóruje jej Roman Gancarczyk, który oddaje poprzez pianino emocje danej chwili.

Nie da się ukryć, że Seks, Hajs i Głód ma być swego rodzaju manifestem światopoglądowym (nie szedłbym tak daleko, że politycznym), ukazującym rozkład społeczeństwa, nierówności i przemocową władzę silniejszych nad słabszymi. Jednak widz wrzucony w sam środek rodzinnego tornada, bez solidnego backgroundu, stoi niestety, jako odbiorca sztuki, na straconej pozycji.

Tytuł oryginalny

W labiryncie Zoli

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Piotr Gaszczyński

Data publikacji oryginału:

22.01.2025