EN

4.03.2025, 18:06 Wersja do druku

W hołdzie ofiarom Zieleniaka

„Ocalone” Piotra Rowickiego w reż. Mai Kleczewskiej z Domu Spotkań z Historią na V piętrze budynku PAST-y w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Magda Hueckel / mat. teatru

Choć od jesiennej premiery Ocalonych w Warszawie minęło już kilka miesięcy, spektakl z wybitną rolą Agnieszki Przepiórskiej triumfalnie wędruje po scenach w różnych zakątkach Polski i otrzymuje zaproszenia na kolejne festiwale teatralne. Dlatego warto o nim przypomnieć, bo dramatyczny temat, który został w tym spektaklu poruszony, powinien dotrzeć do jak najszerszej grupy widzów i pozostać w ich pamięci jako świadectwo katastrofalnych skutków, jakie może przynieść wojna oraz bezduszność agresorów. A o tym zapominać nie wolno, o czym przekonują nas realizatorzy, zmuszając do skonfrontowania się z własnymi emocjami, doświadczeniami i przekonaniami.

Ocalone w reżyserii Mai Kleczewskiej to dzieło, które wywołuje bardzo silne emocje i zmusza do głębokiej refleksji. Tekst Piotra Rowickiego to opowieść o ludzkiej tragedii, odpowiedzialności i konsekwencjach, które powstają po przeżyciu trudnej do zabliźnienia traumy. Przenosimy się do roku 1944, kiedy to w obozie przejściowym warszawskiego Zieleniaka dochodzi do gwałtów dokonywanych na kobietach i dziewczynkach przez rosyjskich kolaborantów służących Niemcom. Kleczewska, nie stroniąca w swoich realizacjach od poruszania odważnych i kontrowersyjnych tematów, po raz kolejny nie boi się sięgnąć po istotę złożoności zagadnień, w których nie ma miejsca na zmiękczanie rzeczywistości czy dezerterowanie od jej brutalności. W Ocalonych najbardziej istotny jest ludzki wymiar tragedii i emocje kobiet dotkniętych najstraszliwszym złem. Kleczewska kreuje przestrzeń, w której bohaterka musi zmierzyć się z tym, co przeżyła, o czym milczała, a także z próbą ponownego znalezienia sensu w życiu po traumatycznym doświadczeniu.

Reżyserka z precyzją i bez litości obnaża społeczne i psychologiczne mechanizmy, które wpływają na postawy uczestników tych tragicznych wydarzeń. Robi to zarówno poprzez sugestywny sposób operowania przestrzenią, wyzwalając w widzu poczucie niepokoju, jak i dając aktorce możliwość dotarcia do wewnętrznego świata bohaterki. Dlatego dostarczycielką najbardziej wzruszających i poruszających doznań jest Agnieszka Przepiórka, która z optymalnym wyczuciem, odpowiednim poziomem intensywności i niekłamaną autentycznością oddaje emocje nie tylko swojej postaci, ale i wszystkich kobiet zranionych i zhańbionych podczas wojennej zawieruchy.

Bohaterka przedstawienia próbuje odbudować swoje życie po wielkiej tragedii, ale wyrwanie się z jarzma przeszłości nie jest łatwe. Kleczewska nie boi się pokazać, jak bardzo historia wpływa na życie jednostek i jak ciężko jest tytułowym „ocalonym” stawić czoła nie tylko światu zewnętrznemu, ale i własnym demonom. Przepiórska, tym razem jako mieszkająca na warszawskiej Ochocie Irena K., nie po raz pierwszy wciela się w postać, w której najbardziej bolesne doświadczenia kobiet urastają w jej monodramach do symbolu ludzkich tragedii – dramatów, o których nie da się zapomnieć i z którymi trudno się pogodzić. A jednak aktorka w swoich portretach próbuje odnaleźć pozostałości sensu w rzeczywistości, która je przygniotła, stara się w pełnych emocji monologach ważyć każde słowo tak, by, choć pełne sprzeczności, brzmiało w sposób wyważony i przemyślany. Sceniczna intensywność obecności Przepiórskiej w Ocalonych, zarówno w brzmieniu intonacyjnym każdego słowa, jak i w wyrazie twarzy, nawet w stosowaniu pauzy w budowaniu napięcia, jest hipnotyzująca i magnetyczna. Momenty przechodzenia od ciszy do nasilenia emocji i rozpaczy znakomicie podkreślają psychologiczną wnikliwość, a ta z kolei nie pozwala widzowi na dystans, stawiając go w sytuacji nie tylko świadka, ale i uczestnika scenicznych zdarzeń.

Warto też wspomnieć o ogromnym znaczeniu i szczególnej roli użytych w spektaklu projekcji Krzysztofa Garbaczewskiego, które z jednej strony anihilują granice między przeszłością a teraźniejszością, z drugiej w wielu momentach dynamicznie wkraczają w wymiar niemal onirycznej wizyjności. Projekcje te podkreślają nie tylko pejzaż wewnętrzny tego, co czuje bohaterka, ale też pomagają w osiąganiu siły wyrazu w nie mniej ważnych i istotnych w tym spektaklu działaniach fizycznych. Na widza obrazy te oddziałują równie intensywnie, potęgując poczucie przebywania w wirtualnej otchłani, dopełniającej warstwę zarówno narracyjno-psychologiczną, jak i wizualno-emocjonalną.

Tytuł oryginalny

W hołdzie ofiarom Zieleniaka

Źródło:


Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

04.03.2025