„Księżniczka na opak wywrócona” Calderona de la Barki w reż. Pawła Aignera w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu. Pisze Anita Nowak.
Jak wiele tekst komedii ”Księżniczka na opak wywrócona” Pedro Calderona de la Barki ma wspólnego z ponadczasowością, świadczyć może fakt, że sztuka od chwili jej pierwszej polskiej premiery w 1969 roku nie schodzi ze scen całego kraju.
Filozoficzne doń wstawki z innego dzieła Calderona „Życie jest snem” i poetyckie wtręty Jarosława Marka Rymkiewicza sprawiają, że ukryta pod fasadą kostiumu czy maski prawda w odbiorze i postrzeganiu postaci; wbrew wywołującym śmiech pozorom, to przepastna, skłaniająca do refleksji nad ludzką egzystencją, życiem i śmiercią, głębia.
Jak dalece wartościowe to literacko i artystycznie dzieło można się zorientować odwiedzając Teatr im. Wilama Horzycy w Toruniu, gdzie jego inscenizacji dokonał reżyser nagradzany na licznych festiwalach w Polsce i zagranicą, Paweł Aigner. I zrobił to wspaniale. Akcja zawiłej fabuły toczy się wartko, można nawet powiedzieć, że w zawrotnym tempie, a mimo to, jest dla widzów czytelna. Zawiłe historie rozgrywające się między parami i trójkątami zakochanych bohaterów, dzięki mieszającemu im szyki tłuściutkiemu, choć już bardzo dojrzałemu Kupidynowi, którą to rolę w inscenizacji wyznaczono uskrzydlonemu niebiańsko Majordomusowi, Grzegorza Wiśniewskiego, nawiązują do „Snu nocy letniej”. Qui pro quo niczym z też szekspirowskiej „Komedii omyłek” zwodzi, sceniczne postaci, ale nigdy nie dezorientuje publiczności.
W dużej mierze dzięki fantazji autorki kostiumów, Magdaleny Gajewskiej, ale przede wszystkim doskonałemu doborowi aktorów do postaci i ich rewelacyjnej grze. Wspaniale w roli żywiołowej i rubasznej wiejskiej dziewki Gilety, odnajduje się Izabela Baran, która po zamianie sukien z subtelną, acz przebiegłą Dianą Aurory Lipartowskiej, całkiem nieźle prezentuje się też jako księżniczka mantuańska. W postaci dwóch różnych panien służących- Laury, służącej Diany i Silvi, służącej Flory, rewelacyjnie, sięgając po zupełnie różne środki wyrazu, prezentuje się Matylda Podfilipska, dzięki czemu w żadnej z tych ról długo nie udaje się jej rozpoznać. Służącego Perote ciekawie zagrał Arkadiusz Walesiak, wydobywając z postaci maksymalnie zawarte w niej liczne komediowe akcenty. Dystans z jakim jego bohater odnosi się do zdrad żony jest jednym z ciekawszych akcentów aktorskich w spektaklu.
Rubaszny duet Gilety i Pierote podkreśla jedną z najistotniejszych cech barokowych komedii dell’ arte.
Przepiękny nie tylko fizycznie, ale co ważniejsze i aktorsko, zamieniający się rolami duet pana i służącego stanowią też Igor Tajchman jako Roberto, syn Księcia Parmy i jego służący Lisardo, w którego wciela się Michał Wolny. W spektaklu nie brakuje też bodźca erotycznego w postaci ciekawie, choć nie całkowicie, rozebranego Wojciecha Jaworskiego jako Fisberto, księcia mediolańskiego. Idealnie została też dopasowana przez realizatorów kostiumem i dystyngowanym typem urody do roli Flory, bratanicy Księcia Parmy, Julia Sobiesiak- Borucka.
Interesujących akcentów wizualnych przydają spektaklowi też sceny fechtunku przygotowane pod okiem Rafała Domagały. Ciekawemu ruchowi scenicznemu towarzyszy muzyka skomponowana przez Piotra Klimka. Wszystkie zdarzenia sceniczne rozgrywają się na tle malowniczej a zarazem funkcjonalnej i dostosowanej do epoki oraz czasu akcji oprawie plastycznej Magdaleny Gajewskiej.
Toruńska inscenizacja to wspaniała lekcja teatru dla młodzieży i mniej wyrobionych widzów, a prawdziwa uczta dla koneserów i historyków teatru.