„Uroboros. Rewia na trzy aktorki” wg scen. i w reż. Agaty Koszulińskiej w Komunie Warszawa. Pisze Reda Paweł Haddad w Teatrze dla Wszystkich.
Człowieku czy wiesz, że żyjąc konsumujesz? Czy wiesz, że gdy Ty konsumujesz więcej, to oznacza, że gdzieś na ziemi, ktoś konsumuje mniej?
Zawsze wyglądaj tak, jakbyś miała spotkać miłość swojego życia lub najgorszego wroga
Przemysł modowy to potężna machina, jeden z największych korporacyjnych lewiatanów obok big pharm, przemysłu zbrojeniowego i jedzeniowego. Nieetyczny sposób produkcji ubrań wywołuje coraz więcej ważnych dyskusji. Jednocześnie jednak w socjologicznym teatrze życia codziennego, nie da się uciec od mającego gigantyczny wpływ na rzeczywistość lifestyle`u, instagrama i innych sposobów budowania swojego wizerunku, statusu, określania jak mają widzieć nas inni. Jeśli nie masz własnej osobowości, po prostu ją sobie kup. Gucci, Zara, Balenciaga. Teraz już masz szacunek od innych – zhakowałeś kulturowy kod. Pokazujesz odpowiednie znaki. Semiologicznie wiemy już, że jesteś „nasz”. Lubimy cię. Ruchy godowe w galeriach handlowych, rytuały społeczne, interakcje romantyczne – to wszystko wymaga odpowiedniego stroju. Kochająca ekologię bizneswoman z elektrycznego suva nawet nie spojrzy na zwykłego facecika w t-shircie i zwykłych jeansach. (Chyba, że będzie odpowiednio wysoki, to zmienia postać rzeczy. Niżsi nadrobią odpowiednimi ciuchami). A więc właściwy wygląd oznacza dostęp do pełni życia. Czesław Miłosz pisał o czeskiej sekcie Adamitów, którzy – naśladując ubóstwo Jezusa – chodzili cały rok nago, ale oni, jak można zauważyć, wyginęli. Podobnie Diogenes nie skończył najlepiej, a półnagich Indian, Aborygenów i Afrykańczyków pozamykano w obozach i rezerwatach. Czy rozwiązaniem jest surowa komunistyczna ograniczająca konsumpcję dyscyplina narzucona przez COP 40 (trzy ubrania na rok oraz zero mięsa i nabiału na jednego mieszkańca miasta)? Nie brzmi to zbyt wesoło. Czy to prawda, że „Green is the new red”? Bo przecież chyba nie ma możliwości, aby ludzie nie rozpoznawali się po widocznych oznaczeniach swojego statusu. Oczywiście Ignacy Loyola, Stalin, Pol Pot, fanatycy religijni i „comunal narcissists” będą mieli inne zdanie, które chętnie narzucą innym pompując propagandę i ideologię w imię „lepszego, bardziej zrównoważonego świata”. Może istnieje jakaś droga środka, która pozostawia wybór jednostce? A może Adamici i naturyści mają dobrą intuicję?
Może się zdarzyć, że urodziłaś się bez skrzydeł. Ale najważniejsze, żebyś nie przeszkadzała im wyrosnąć
Instalacja performatywna Agaty Koszulińskiej to zbiór puzzli scen z życia „pierwszego świata”, w którym sprzedawcy w galerii obłaskawiają klienta jak niewolnica na polu bawełny swojego Pana dobrodzieja, instagramowa coach celebrytka instruuje jak sprzedawać swoją confidence, dwie koszule w pełen erotycznego napięcia sposób rozmawiają o tym jakie najbardziej lubią wirowanie, a wyrzucenie ulubionej sukienki, której krawcowi nie udało się uratować, jest traktowane jak strata bliskiej osoby.
Moda przemija, styl pozostaje
Ubrania łączą się bezpośrednio z życiem, życie to emocje, a emocje to esencja życia. Ubranie to druga skóra, odpowiednio zareklamowane wzbudza pożądanie jak kojarzący się z ekskluzywnością zapach perfum na skórze. Możemy z tego drwić, ale twórcy neuromarketingu znają nasz gadzi mózg lepiej od nas i dobrze wiedzą jak prowadzić klienta do kasy. Logika i neo cortex nie mają tu żadnych szans.
Nie ma kobiet brzydkich. Są tylko kobiety zaniedbane
Młodzi aktorzy, Justyna Janowska, Weronika Łukaszewska, Michał Przybyła dają z siebie wszystko. Są wyraziści, mocni, charyzmatyczni, z każdego elementu puzzle’a performance’u układają swoją własną wycyzelowaną aktorską wypowiedź. Duża moc jest w ich ruchu (choreografia i praca z ciałem – Michał Przybyła), spojrzeniu, mikroekspresjach, wręcz religijnemu oddaniu noszonym materiałom, są bliscy zatracenia w pasji służby ubraniu. Czwartym aktorem są niesamowicie pomysłowe i przemyślane stroje zaprojektowane przez Alicję Tkaczyk.
Prostota jest kluczem do elegancji
Szkoda, że performance kończy się niespodziewanie, bez zapowiedzi i właściwie nie wiadomo dlaczego. Nie dowiadujemy się też jaki stosunku do tematu mają artyści. Na scenie czuje się, że trochę drwią z obsesji bycia modnym oraz cool i jednocześnie też inscenizują układ taneczny z rolki na instagramie, czyli też, implicite, składaj temu sui generis hołd… Ego w modzie, ego w karierze, ego w teatrze, ego na scenie. Zdrowe ego chce być zauważone. Problem (?) zniknie gdy ludzi zastąpią automaty albo niewolnicy.
Piękno zaczyna się w chwili, kiedy decydujemy się być sobą
Ta pogoń za wywyższeniem, byciem lepszym od innych, celebrytą wśród celebrytów (bo każdy kto używa social media ma prawo tak się czuć, przecież ma swoich folowersów i wyznawców) nie ma końca. Jest jak wąż zjadający własny ogon. Gra w hierarchię jest bezwzględna, bo tylko osobniki o umiejętnie zaprezentowanym wysokim statusie mogą przyciągnąć uwagę innych osobników o wysokim statusie, cieszyć się życiem i pomnażać swoje drogocenne DNA. Bo na miłość musisz zasłużyć. Nawet jeśli nie masz czym, to zatrudnij swoje ciało do pracy dla kapitalizmu, zarób pieniądze, zapłać podatki, a za resztę kupisz sobie fajne ciuchy, pójdziesz na brunch na Zbavix*, jeszcze tylko kilka popularnych nakładek na zdjęcie profilowe na fb, lajków pod eco-postami i już należysz do wspólnoty ludzi, którzy są tacy jak Ty. Jesteś po właściwej stronie. Już nigdy nie będziesz szedł sam. Tylko musisz mieć modne ciuchy, bywać w modnych miejscach, myśleć w modny sposób i robić modny teatr. Widzisz jakie to proste. Do dzieła!
Śródtytuły: Cytaty z Coco Chanel
*Plac Zbawiciela w Warszawie