„A Forsythe Evening” w Nederlands Dans Theater w Hadze. Pisze Benjamin Paschalski na blogu Kulturalny Cham.
Gdy jest mi smutno, gdy jest mi źle, nastrój podły i ciemne chmury nad głową, to szukam ukojenia w ulubionych utworach i nagraniach. To nie tylko muzyka, ale również rejestracje tanecznych fragmentów. Z jednej strony uwielbiam wracać do kawałków w wykonaniu Alvin Ailey American Dance Theater, których optymizm i nadzieja buduje lepszy stan. Ale chyba najwięcej dobrego humoru zawdzięczam krótkiej sekwencji, do odszukania na YouTube, w wykonaniu English National Ballet. To Playlist (Track 2) w choreografii Williama Forsythe’a. Świetna bitowa muzyka wprowadza w luźny nastrój, ale wizualnie to nic innego jak perfekcyjna rywalizacja tancerzy. Ścigają się, wpadają na scenę, a efekt to niczym cheerleaderki zagrzewające do boju. Kilkudziesięciu artystów ubranych w sportowe koszulki, z napisami własnych imion współgra w tej tanecznej kombinacji, prężąc mięśnie i ukazując precyzję wykonania. Pod tym płaszczykiem rozrywki kryje się tajemnica oryginalnego konceptu amerykańskiego choreografa, który sporą część zawodowego życia spędził w Europie, przez dwie dekady (1984-2004) kształtując, również nie unikając kontrowersji, oblicze artystyczne Ballett Frankfurt. To jedna z najbardziej znaczących postaci współczesnego tańca, którego prace posiada w repertuarze każda licząca się kompania baletowa. Należy do niej także Polski Balet Narodowy, który kilka lat temu wprowadził do repertuaru jego Artifact Suite. Ikoniczne dzieło ukazywało metodę twórczą artysty, bowiem należy on do tej grupy, która jasno określa pola zainteresowania oraz wykorzystane techniki kreacji. Zaczynając pracę choreografa w Stuttgart Ballet wzorował się na technice neoklasycznej, traktując ją następnie za punkt wyjścia dla własnego eksperymentu. Bowiem jego metoda polega na dekonstrukcji tejże, skrajnego jej zastosowania w wykonaniu układu. To swoiste pole postmodernistyczne, gdzie artysta odwołuje się do nieoczywistości, łamie utarte zasady, łączy sztuki – muzykę lub jej brak, słowo i obraz w jedno przedstawienie, które wymaga dobrej koncentracji od odbiorców i świetnej techniki od wykonawców. Mimo budowania komplementarnej wypowiedzi to pierwszorzędny jest taniec. Wielokrotnie wykorzystując pointy ukierunkowuje układ do skrajnego napięcia mięśni ciała, aby wywołać skrajny efekt wysiłku. Dążenie nie do piękna, ale perfekcji. To niczym matematyczne obliczenie, które umieszcza ciało w strukturze określonej przestrzeni. Wsparty teoriami wywiedzionym ze sfery kultury buduje taneczny manifest, który jest afirmacją ruchu. Jego radykalne eksperymenty z dźwiękiem, światłem, nowymi technologiami służą jednemu celowi teatralnemu – zakwestionowania wszystkiego co jest możliwe. To odrzucanie utartych schematów, spostrzeżeń i ujęć. Za najbardziej nowatorskie, choć zbieżne z wcześniejszymi poszukiwaniami artystycznymi Tadeusza Kantora, uważa się zastosowanie efektu w Artifact, gdy w trakcie wykonywania układu opadała żelazna kurtyna, a tancerze zmieniali pozycje. Dla publiczności pozostawało niewiadomą co dzieje się wówczas, gdy nie widzi ona wykonawców. W ten sposób buduje się nie tyle tajemnica, ale kreatywność umysłu stwarzająca miliony wyobrażeń możliwego układu. I właśnie to wydaje się kwintesencją myślenia Forsythe’a. Z jednej strony skrajna precyzja, a z drugiej nieoczywistość odbioru dla widza. To nie tylko rozrywkowe spędzenie wieczoru, ale intelektualna wyprawa w poszukiwaniu sensu i głębi sztuki.
Mierzenie się z wyobraźnią nie jest sprawą prostą, nawet wymagającą. Jednak każdorazowo to podróż do odmiennych światów, gdzie zaskoczenie miesza się z zaciekawieniem i zadziwieniem. Wieczór baletowy złożony z mniej znanych prac choreografa przygotował Nederlands Dans Theater. Ten wspaniały zespół, który od lat specjalizuje się w poszukiwaniach choreograficznych, a scena udostępniana jest zarówno uznanym nazwiskom jaki i debiutantom, wydaje się idealnym miejscem dla ukazania kosmosu Forsythe’a. Stale funkcjonująca w Hadze formacja mieści się w niesamowitym kompleksie Amare, będącym domem dla sztuki niderlandzkiej, gdzie właśnie taniec odgrywa istotną rolę nie tylko prezentowania różnorodności, ale także budowania marki kraju poza jego granicami. Program wieczoru posiada wspólny mianownik. Trzy prace zostały przygotowane do kompozycji, ścieżki dźwiękowej Thoma Willemsa. Ten urodzony w Arnhem artysta współpracuje z choreografem od blisko czterdziestu lat towarzysząc mu w drodze dekonstrukcji i wadzenia się z myśleniem o tańcu oraz wykorzystaniu w niej muzyki. Bowiem nie pełni ona roli ilustracyjnej, ale jest rytmem, kompanem, która wielokrotnie może trwać dłużej niż ruch tancerzy. Zatem to spotkanie eksperymentu, ukazanie czy też polemizowanie kombinacji, synergii ruchu i dźwięku.
Już utwór otwierający wieczór N.N.N.N. zrealizowany początkowo w roku 2002 dla kompanii frankfurckiej jest świetnym przykładem owego myślenia. Czterech tancerzy jak splątany, nierozerwalny organizm wije się po scenie. Towarzyszy im cisza. Jedynym dźwiękiem są odgłosy stóp oraz oddechy. Jednak to wyreżyserowany do granic możliwości układ ukazuje precyzję tańca, gdzie siła i praca rąk zachwyca i unaocznia potęgę ruchu. To dzieło szybkie i wyraziste, zmienne, klarowne i spójne. Zatem muzyką jest własny rytm i wydobywane dźwięki. Of Any If And to duet w zjawiskowym wykonaniu Nicole Ishimaru oraz Luca Andrea Tessarini. W prawie ascetycznej przestrzeni dwójka tancerzy ukazuje swoiste rozstanie, tego co już skończone, niemożliwe do odrodzenia. Kontrast między bliskością a oddaleniem jest zauważalny. Praca powstała chwilę po śmierci żony choreografa i jest konsekwencją jego ówczesnego stanu emocjonalnego. Ten swoisty rozpad więzi ukazany jest poprzez pojawianie się i znikanie jakby unaocznianie tego co realne z tym co już tylko pozostaje w pamięci. Owa pustka jest tajemnicą, która pozwala wyobraźni ukształtować własną wizję nicości. Wzmocnieniem przekazu jest wykorzystanie nielogicznego ciągu słów, który pojawia się non-stop zmiennie na zjeżdżających i podnoszących się sztankietach. To nie tylko fenomenalna precyzja tanecznych umiejętności, ale również choreografia techniki, która jest współelementem dla pełnego przedstawienia. Wieczór wieńczył One Flat Thing, reproduced – znów forma laboratoryjnej precyzji i poszukiwań artystycznych. Kilkudziesięciu tancerzy ustawionych na skraju sceny przesuwa z impetem stoły, które budują swoisty labirynt, przestrzeń pola gry. Stają się one elementami współistniejącym tworząc zamknięcia i oddzielone fragmenty, z których poszukujemy ucieczki. To jak zabawa w escape room, gdzie wyjście jest owiane tajemnicą, a dla niektórych nie do odgadnięcia. W tej klatce, wsparci transową muzyką, tancerze tworzą nie tyle zespołowy, ale rozpisany indywidualnie taniec, ruch, który jest wpółistnieniem, izolacją czy też degradacją. Forsythe ukazuje swoją koncepcję tańca w pełni. Tancerze napięci są do granic możliwości, ciała lśnią jak sprężyny, każdy ruch jest precyzyjny i fantastycznie wykończony. Choreograf dokonuje specyficzną desynchronizację synchronizacji, która posiada niesamowitą siłę zauroczenia, a także zmusza do refleksji ile jeszcze przed nami w odkrywaniu możliwości ludzkiego ciała, a także jak daleko sięga inwencja twórcza łącząca naukę i sztukę.
Wieczór w Hadze był nie tyle olśniewający co mocno dający do myślenia. To spotkanie z twórcą nieoczywistym, jasno określającym pola własnych zainteresowań, w których sztuka nie jest dodatkiem do życia, ale to co wokół ją właśnie definiuje. To jasny eksperyment, jak w pracowni chemika, tylko tym razem efektem jest pokaźny bagaż artystycznego wyrazu, który daje wiele inspiracji i nieoczywistych odpowiedzi na pytanie czym jest taniec.
A Forsythe Evening, choreografia William Forsythe, muzyka Thom Willems, Nederlands Dans Theater, Haga, premiera: grudzień 2023.