Oliver Frljić zrobił spektakl o niemożności robienia teatru politycznego. A jednocześnie pokazał jego niezwykłą skuteczność - pisze Piotr Morawski w Dialogu.
O radykalności teatru politycznego nie może być mowy, skoro jest on częścią istniejącego systemu teatralnego: udany spektakl gwarantuje zaproszenia do innych krajów, innych miast. W grę wchodzą niemałe sumy. Ryzyko przedsięwzięcia bierze zaś na siebie nie radykalny reżyser, który chwilę po premierze jedzie dalej, lecz aktorzy, którzy zostają na miejscu i grają spektakl. "Jebany objazdowy prowokator" - wyrzuca Barbara Wysocka w swoim monologu w "Klątwie". Reżyser korzysta na skandalu - dla niego to część wizerunku; skandal napędza karierę i wprowadza twórcę w obieg teatralno-festiwalowy. Prowokacja i teatr ostentacyjnie polityczny stały się marką i Frljić doskonale sobie z tego zdaję sprawę. Jako reżyser na tym korzysta, w spektaklu to krytykuje. Każe Barbarze Wysockiej szydzić: "Odważny twórca. Przyjeżdża na miesiąc, robi spektakl, w którym rucha się Chrystuska i ciągnie druta Wojtyle, po czym spierdala do Monachium albo innego Mariboru r