EN

25.10.2024, 13:42 Wersja do druku

Teatr TV. „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” – premiera spektaklu Mateusza Pakuły

W najbliższy poniedziałek, 28 października o godz. 20:40 Teatr Telewizji zaprasza na premierę nagradzanego spektaklu Mateusza Pakuły „Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję”.

fot. mat. TVP

Emisję przedstawienia poprzedzi wstęp z udziałem twórców: autora tekstu i reżysera Mateusza Pakuły, aktora Andrzeja Platy i scenografki Justyny Elminowskiej.

Po spektaklu zapraszamy na spotkanie z cyklu „Postscriptum”, w którym udział wezmą:  dr Iwona Filipczak-Bryniarska, dr Hanna Machińska, ks. prof. Andrzej Kobyliński, prof. Stanisław Obirek, prof. Mirosław Wielgoś. Rozmowy poprowadzi Grażyna Torbicka.

Spektakl jest rejestracją przedstawienia powstałego w koprodukcji Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie i Teatru im. Żeromskiego w Kielcach. To oparty na osobistych przeżyciach autora, Mateusza Pakuły, zapis doświadczenia choroby i procesu umierania ojca. Poruszająca, intymna opowieść o postępie niemożliwej do wyleczenia choroby nowotworowej, która wpływa na funkcjonowanie całej rodziny. To także opowieść o bezradności wobec bezsensu cierpienia i rozczarowania instytucjami państwa, służbą zdrowia oraz Kościołem, które w granicznej sytuacji nie zapewniają potrzebnego wsparcia. Ojciec głównego bohatera w ostatnim etapie choroby prosi o prawo do „godnej śmierci” i zwraca się do syna z prośbą o pomoc w odejściu. Mateusz Pakuła opisuje „współumieranie”, zapraszając widzów do rozmowy na temat eutanazji, którą rozumie jako możliwość decydowania o sobie.

Jednocześnie przedstawienie nie jest pozbawione humoru – powaga choroby przeplata się z komizmem codzienności, rodzinnych sporów i bieżących, przyziemnych problemów.
Spektakl powstał na podstawie zapisków Mateusza Pakuły, wydanych w formie książkowej pod tym samym tytułem, którą autor komentował: Oddałbym wszystkie nominacje i nagrody, żeby żył, albo żeby chociaż umierał bez bólu. Chciałbym nie napisać książki, którą musiałem napisać.

„Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję” Mateusza Pakuły to jeden z najważniejszych spektakli w polskim teatrze ostatnich lat. Mamy nadzieję, że jego prezentacja w poniedziałkowym Teatrze Telewizji będzie wydarzeniem prowokującym dyskusję o problemach, z którymi chyba każdy widz się styka lub może się zetknąć. To są problemy trudne, wywołujące emocje, ale o których trzeba publicznie mówić. Teatr Telewizji powinien też temu służyć –
mówi Wojciech Majcherek, wicedyrektor Teatru  Telewizji.

Spektakl i jego autorzy zdobyli bardzo wiele prestiżowych nagród, w tym:

•    Grand Prix i Nagrodę za Najlepszą Drugoplanową Rolę Męską dla Szymona Mysłakowskiego 16. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia w Krakowie;
•    Grand Prix oraz Nagrodę dla Mateusza Pakuły za tekst, Nagrodę Aktorską dla Wojciecha Niemczyka, Nagrodę Aktorską im. Jana Świderskiego dla Szymona Mysłakowskiego, Nagrodę dla Pauliny Góral za Reżyserię Światła 29. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej;
•    Grand Prix XXII, Nagrodę Publiczności i Nagrodę Jury Młodych Ogólnopolskiego Festiwalu Dramaturgii Współczesnej „Rzeczywistość Przedstawiona” w Zabrzu;
•    Grand Prix 32. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Bez Granic” w Cieszynie;
•    Nagrodę Specjalną, Nagrodę Publiczności oraz Nagrodę Dziennikarzy dla Andrzeja Platy 63. Kaliskich Spotkań Teatralnych
•    Tytuł najlepszego spektaklu i Nagrodę Publiczności XXX. Międzynarodowego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych w Łodzi
•    Tytuł najlepszego spektaklu i Nagrodę Publiczności 57. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego KONTRAPUNKT w Szczecinie
•    Nagrodę Teatralną im. Stanisława Wyspiańskiego przyznawaną przez Miasto Kraków;
•    Nominację do Paszportów Polityki 2023 w kategorii Teatr dla Mateusza Pakuły
•    Tytuł Olśnienie Onetu 2024 w kategorii Teatr dla Mateusza Pakuły.

fot. mat. TVP

Usłyszałem od taty: „Pomóż mi odejść", „Wymyślcie coś". Najbardziej przejmujące było: „Chciałbym umrzeć jak pies"

(…)

O czym pomyślałeś, gdy tata poprosił: „Pomóż mi"?

Przez chwilę byłem w szoku. I nie chodziło wcale o strach związany z myślą o jakimś grzechu czy pomocy w samobójstwie. Szykowaliśmy się całą rodziną na to, że ojciec umrze we śnie, spokojnie. Że będzie gasł powoli. Szok, o którym mówię, wynikał z uświadomienia sobie, że ten scenariusz się nie ziści, że będzie tylko gorzej, że przekroczył granicę możliwych do zniesienia tortur. Ale był też drugi powód szoku. Że to, o co poprosił, jest objęte tabu, że to przestępstwo, rzecz nielegalna, wyrzucona ze sfery publicznej. I nawet wśród członków rodziny mówi się o tym ściszonym głosem.
Gdy szok minął, przyszła pewność: jeśli tylko pojawi się jakakolwiek możliwość, zrobię to. Nie miałem wątpliwości, że cierpiącemu człowiekowi to się po prostu należy. Nie wierzę w grzech, nie boję się boskiej kary, więc pomyślałem: jeśli tylko będę wiedział jak, jeśli znajdę sposób, spełnię tę prośbę.

Ale, zostawiając na boku kwestie religii, wiary, a nawet porządku prawnego, jest też wątek bardzo osobisty – czy można przyłożyć rękę do śmierci własnego rodzica?

Najmocniejszym uczuciem była wściekłość. Na to, że on cierpi, na to, że nie mogę nic zrobić. I na to, w jakiej sytuacji stawia nas, rodzinę, polskie prawo. Szybko uświadomiłem sobie, że w zasadzie nie mam kompetencji, by zareagować na jego „pomóż mi". Nie wiedziałem na przykład, czy podanie odpowiedniej ilości miligramów morfiny w tabletkach załatwiłoby sprawę. A jeśli nie, to co innego mógłbym zrobić? Przechodziło mi na przykład przez głowę, by udusić ojca poduszką albo pozwolić mu zakrztusić się własną śliną lub podawanym płynem. Za tymi myślami nic jednak nie szło, realizacja tych wyobrażeń przekraczała moje możliwości. Bariera biologiczna była za silna. Odruch ratowania go wygrywał.
I zaraz pojawił się kolejny rodzaj wściekłości – na to, że państwo nie pozwala na zatrudnienie neutralnej osoby, niezwiązanej bezpośrednio z chorym i jego bliskimi, która mogłaby odpowiedzieć na to błaganie o pomoc. Na przykład podłączyłaby ojca do kroplówki i w sposób fachowy pomogłaby mu odejść.

Fragment wywiadu Michała Nogasia z Mateuszem Pakułą, Wysokie Obcasy

fot. mat. prasowe TVP

Wybrane recenzje:

„…śmiech uderza w wielu momentach szczególnie mocno, przenosząc „Jak nie zabiłem swego ojca…” w nieoczekiwane rejony. Trzeba prawdziwej odwagi, by w odchodzeniu kogoś najbliższego znaleźć takie nuty, a z drugiej strony właśnie śmiech, czasami nawet histeryczny rechot, bywa skuteczną obroną. (…) Pozwala na dystans, a przecież nie sprawia, byśmy stracili z nią więź…”.
Jacek Wakar, jacekwakar.pl

„Przedstawienie Pakuły jest minimalistyczne, ale nie sterylne. Jest teatrem opartym na opowieści, ale bez silenia się na realizm, na budowanie klasycznych psychologicznych postaci scenicznych czy odgrywanie obyczajowych scen”.
Witold Mrozek, dwutygodnik.com

„Poruszająca adaptacja teatralna poruszającej książki, dokumentującej poruszające doświadczenie towarzyszenia bliskiej osobie w umieraniu, które kilka lat temu stało się udziałem autora książki i spektaklu, dramatopisarza i reżysera Mateusza Pakuły. ‘Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję’ jest drobiazgową relacją z polskiego umierania. Niezwykle osobistą, jednostkową i obfitującą w detale, jakie o odchodzącym ojcu może powiedzieć tylko jego rodzina, a jednocześnie bardzo uniwersalną, bo składającą się z elementów dobrze znanych wszystkim, którzy zmagali się w naszym kraju z ciężką chorobą, jak wizyty w szpitalach, na oddziałach paliatywnych, nierzadko wiążące się nie tylko ze strachem i bezradnością, ale też upokorzeniem, w końcu szukanie pomocy poza niewydolnym i nieprzyjaznym systemem…”.
Aneta Kyzioł, „Polityka”

„W książce i spektaklu Pakuły przeglądamy się intensywnie i w napięciu. Uruchamiamy własne emocje, wspomnienia, obawy. Powtórnie przeżywamy swoje rozstania i żałoby, być może z lękiem projektujemy nadchodzące wydarzenia. Rozpaczliwie chwytamy się momentów, gdzie pojawia się śmiech i nadzieja. Bez nich gubimy się w pokładach smutku i pesymizmu. Czujemy wdzięczność, że zostaliśmy zaproszeni do tego zamkniętego, rodzinnego świata; doceniamy odwagę w mierzeniu się z chorobą rodzica”.
Agnieszka Górnicka, e-teatr

„Naszpikowany emocjami, bardzo osobisty spektakl, wywołuje widoczne poruszenie w widzach. Nikt się nie wierci, nie słychać żadnych szelestów – każdy przefiltrowuje ten pełen bólu tekst przez własne doświadczenia. Nie pamiętam, kiedy ostatnio obserwowałem tak zasłuchanych w opowieści ludzi. To o czymś świadczy”.
Piotr Gaszczyński, Teatr dla Wszystkich

„Nie jest to spektakl przyjemny, choć bywa zabawny. To nie spektakl o śmierci, ale o umieraniu - bezwzględnie szczery i dzięki temu przejmujący, dołujący i uwierający. (…) Nie ma tu realizmu: to teatr mówiony, co wcale nie odbiera mu siły. Zagrane jest to znakomicie. Nie musimy oglądać szpitalnego łóżka z wycieńczonym chemią ojcem – wystarczy przeraźliwie smutna twarz Wojciecha Niemczyka i słowa Andrzeja Platy czy Jana Jurkowskiego…”.
Joanna Targoń, „Gazeta Wyborcza Kraków”

„…Mimo że spektakl ‘Jak nie zabiłem swojego ojca i jak bardzo tego żałuję’ jest intymnym i autentycznym wyznaniem reżysera na temat najboleśniejszych chwil jego życia, przedstawienie okazuje się udaną teatralnie i uniwersalną wypowiedzią w ponadjednostkowej, społecznie ważkiej i politycznie uwikłanej sprawie. W niezwykły sposób zachowuje balans pomiędzy osobistą opowieścią a społecznym zaangażowaniem. Dekonstruuje szkodliwość patriarchalnych wzorców i dominacji kościoła w dyskursie publicznym, trzymając jednocześnie publiczność za gardło od pierwszych do ostatnich minut. Artystycznie znakomity, osobisty spektakl Pakuły jest ważnym głosem w dyskusji o legalizacji eutanazji – skracającej cierpienie i zmniejszającej presję superbohaterstwa…”.
Magdalena Rewerenda, Członkini Komisji Artystycznej 29. Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej

„Aktorzy są znakomici. Wojciech Niemczyk odzywa się tylko kilka razy, ale intensywność jego scenicznej obecności sprawia, że opowieść nabiera innego, głębszego znaczenia. Epizody zagrane przez Mysłakowskiego, wprowadzające dla kontrastu z ponurymi treściami tej historii żywioł komiczny, to majstersztyki. Zagrane na granicy przesady, z jednej strony ukazują portretowane postaci w krzywym zwierciadle, z drugiej – przerażają, czy to własną głupotą, czy bezdusznością. Do tego jeszcze Andrzej Plata i Jan Jurkowski, na których ciąży główny ciężar prowadzenia tej dość zachowawczej w formie, narracji, udowadniają, że w kwestii aktorstwa można swobodnie nazwać ich bohaterami tego spektaklu, jeśli nie superbohaterami, tak znakomicie wywiązują się tu ze swoich zadań. Na osobne wspomnienie zasługuje warstwa muzyczna spektaklu, prosto i pięknie wykreowana przez Marcina Pakułę i Zuzannę Skolias-Pakułę, a więc i profesjonalnych artystów, i rzeczywistych obok autora tekstu i reżysera, uczestników wydarzeń…”.
Tomasz Domagała, domagalasiekultury.pl

Źródło:

Materiał nadesłany