Może tzw. teatr krytyczny wyrośnie w końcu z choroby wieku dziecięcego i przestanie kwestionować podstawy swojego istnienia? Może reżyserzy zaczną reżyserować (na Garbaczewskiego jednak w tej kwestii bym nie liczył), a aktorzy przestaną w końcu grać, że nie grają? - pisze Grzegorz Kondrasiuk w Do Rzeczy.
“Lubię gówno, lubię gówno, lubię gówno..." i tak w kółko, i jeszcze raz. Piosnkę o takim refrenie zaprezentował niedawno Witold Mrozek, czołowy krytyk teatralny „Gazety Wyborczej", w swojej nowej audycji internetowej.
Ta fonograficzna perła pochodzi z „Balladyny" w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego, wystawionej przez poznański Teatr Polski kilka lat temu. Dalej było tylko lepiej: „Hej, świnio, dałnie, to do ciebie mowa, mister Iowa Iowa". Hip-hopowy duet cipedRAPskuad w ten sposób rozprawiał się z szowinizmem w swojej branży. Jak wiadomo, problem ten spędzał Słowackiemu sen z powiek i warto było mu dopisać tych kilka zwrotek, wraz ze wspomnianym refrenem. Ale stare to już dzieje.