Niedawno wieczorem odwiedziłem Państwa Anielę i Felicjana Dulskich... Pisze Jarosław Wanecki w „Gazecie Wyborczej - Płock”.
Mieszczański salon, przeniesiony symbolicznie z lwowskiej kamienicy, urządziła razem z uczniami Liceum Ogólnokształcącego im. Marszałka Stanisława Małachowskiego, anglistka Eliza Wójtewicz-Brzozowska. Szkolna grupa teatralna SFERA brawurowo wystawiła dzieło Gabrieli Zapolskiej. Brudne sprawy wyprano w gronie rodzinnym. Wypowiedzenie najmu lokatorce, po którą przyjechało pogotowie, wypadło doskonale. Na czas opłacono kogo trzeba podczas mediacji z matką chrzestną. Świat po godzinie spektaklu wrócił na swoje tory.
Wspominam moje teatralne Dulskie: Hanka Bielicka, Alina Janowska, Grażyna Zielińska, Anna Seniuk, Zuzanna Czerniejewska, Anna Polony, Grażyna Barszczewska i Magdalena Cielecka.
Każda inna, mimo, zdawałoby się, ogranej już sztuki z 1906 roku. Każda zawzięta, zaskakująco czuła i jednocześnie brutalna w dążeniu do wyznaczonego celu. Każda pragnąca ze szczegółami wiedzieć, gdzie dorosły syn traci czas i zdrowie. Dorobkiewiczowski majstersztyk. Autentyczny „dokument ludzki", jak pisano w recenzjach z epoki. Kołtuńska tragifarsa z jednej strony i „ordynarność", którą zarzucali dramatowi krytycy prasy konserwatywnej, z drugiej. Dwa różne spojrzenia, czyli polska mentalność w pigułce.