Scenografii do tego tekstu nie trzeba było wymyślać. Wybudowała się sama, i to całkiem realnie, przy ul. Zamoyskiego 50, tam gdzie kiedyś było kino Wrzos. Autorka tekstu miała więc ułatwione zadanie. Nie musiała kombinować, w jakim klimacie utrzymać tę opowieść, jak obudować narrację, jak stopniować napięcie. Wystarczyło użyć kilku prostych teatralnych środków, by historia snuła się sama, a jej bohater zebrał na koniec zasłużone oklaski.