Logo
Recenzje

Teatr jako serial, lalka jako lustro

27.06.2025, 14:56 Wersja do druku

„Serial Killer Story” Joanny Drozdy w reż. autorki z Białostockiego Teatru Lalek na 6. Międzynarodowym Festiwalu „Metamorfozy Lalek” w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Ewa Zaręba

Joanna Drozda, reżyserka o wyrazistym języku scenicznym i konsekwentnym zamiłowaniu do formalnych poszukiwań, w „Serial Killer Story” ponownie osadza opowieść na przecięciu teatru formy, groteski i musicalowej estetyki. Choć tytuł sugeruje klasyczny thriller, zamiast linearnego śledztwa dostajemy przewrotną opowieść o współczesnym społeczeństwie, które samo gubi się w narracyjnych schematach – spragnione sensu, ale uzależnione od klisz kultury popularnej.

Scenariusz czerpie inspirację z serialowej dramaturgii: pojawiają się retrospekcje, przeplatające się wątki, cliffhangery i wideo-czołówka stylizowana na telewizyjny opening. Michał Głaszczka, autor scenografii, tworzy przestrzeń funkcjonującą niczym wielopoziomowa plansza – coś pomiędzy planem filmowym, kabaretową sceną a medialnym ringiem. Kolejne sekwencje przenikają się płynnie, zacierając granice między rzeczywistością a iluzją, co daje spektaklowi dynamikę, choć czasem kosztem dramaturgicznej przejrzystości.

To jednak lalka – zgodnie z założeniami sceny, na której powstał spektakl – staje się tu nośnikiem najważniejszych treści. Projekty Michała Wyszkowskiego – od groteskowych muppetów po mroczne jawajki – są nie tylko efektowne, ale przede wszystkim funkcjonalne dramaturgicznie. W szczególności scena z szeptuchą – zmysłowo poprowadzona, nastrojowa i precyzyjna w formie – stanowi kulminację spektaklu jako języka metafory. Lalka porusza się jakby poza czasem, wnosząc na scenę element rytuału i sugestywnej hipnozy.

Formy lalkowe służą tu również jako narzędzie dystansujące – groteska pozwala bez patosu mówić o przemocy, śmierci, seksualności czy społecznych tabu. Drozda nie ucieka od trudnych tematów, lecz przetwarza je przez estetykę, tworząc teatr, który śmieje się i boli jednocześnie – jak kabaret społecznych lęków i pragnień.

Na wyróżnienie zasługuje kreacja Michała Jarmoszuka – jego Bill to jednocześnie barman, narrator, muzyk i komentator. To postać pełna ambiwalencji: outsider i alter ego widowni. Jego solowe wykonanie rockowej ballady w drugiej części to jeden z najmocniejszych momentów spektaklu – emocjonalnie spójny, technicznie precyzyjny, dramaturgicznie nośny.

Spektakl nie unika słabszych punktów. Nadmiar odniesień – od romantyzmu po streaming – oraz rozbudowane partie dialogowe potrafią osłabić główną oś intrygi. Kryminalny szkielet bywa tu jedynie pretekstem, czasem zbyt wątłym, by unieść ciężar wszystkich znaczeń. Można odnieść wrażenie, że kilka scen domagałoby się skrócenia lub większej selektywności.

Mimo tych drobnych mankamentów, „Serial Killer Story” to spektakl spójny estetycznie i autorski w duchu. Joanna Drozda tworzy świat gęsty od znaczeń, miejscami niepokojący, zawsze ironiczny, ale niepozbawiony emocjonalnej głębi. To nie tylko artystyczna prowokacja, lecz także refleksyjna opowieść o współczesnej tożsamości, medialnym odbiciu i potrzebie narracji – nawet jeśli miałaby być fikcją.

Tytuł oryginalny

Teatr jako serial, lalka jako lustro

Źródło:

https://teatrdlawszystkich.pl
Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

27.06.2025

Sprawdź także