„Mała Piętnastka – legendy pomorskie” Tomasza Mana w reż. autora z Nowego Teatru w Słupsku na V Kieleckim Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.
Spektakl „Mała piętnastka” opowiada historię tragedii pomorskiej z 1948 roku, podczas której grupa nastoletnich harcerek wraz z wychowawczynią obozu i z kilkoma okolicznymi mieszkańcami wypłynęła łódkami na Jezioro Gardno, z chęcią dostania się nad morze. W wyniku problemów technicznych z łodziami większość uczestników wycieczki utopiła się.
Bardzo ciekawe było założenie spektaklu – nawiązanie do legendy, do gatunku literackiego opartego na faktycznym zdarzeniu, do którego jednak ma się osobisty i emocjonalny stosunek. Legenda jest opowieścią dotyczącą życia bohaterów, oparta jest na prawdzie, ale często jest wyidealizowana i przepleciona elementami fantastyki. Ludzie potrzebują legend, bo są ciekawi przeszłości i szukania nowych znaczeń i prawd historii.
Spektakl Nowego Teatru ze Słupska przyjął formę opowieści bohaterów z etapu przygotowań do obozu harcerskiego i z przebiegu samej katastrofy. Widz, słuchając zeznań bohaterów, stał się świadkiem wydarzenia i elementem wymiaru sprawiedliwości. Jednak opowieści bohaterów nie były suchymi faktami i informacjami, przesycone były romantycznym uniesieniem, radosnymi rozmowami i poprzeplatane harcerską i turystyczną piosenką. Sceny nie tyle były grane, ale wypowiedziane z intensywnością, z emocjami i z niewielką pomocą muzyki stawały się wstrząsająco realne. Obrazowo przekazane przez artystów i wzruszające swoją prostotą dotykały głębi tematu.
Bohaterami przedstawienia są dwie młode harcerki, opiekunka obozu, mechanik (okoliczny mieszkaniec) oraz dwóch muzyków, którzy na żywo towarzyszyli aktorom i dźwiękiem komentowali akcję. Opowieściom protagonistów towarzyszyły harcerskie, radosne piosenki – wyśpiewane melodyjne i rytmiczne przyśpiewki wywoływały różnorodne emocje i przypominały czasy młodości i beztroski. To zderzenie radosnej energii z ludzką tragedią stało się szczególnie mocne.
Przedstawienie, początkowo o pogodny wydźwięku, przerodziło się w horror. Podczas przygotowania wyprawy na jezioro, przewoźnik i mechanik zajmujący się techniczną stroną wycieczki zaniedbali swoje obowiązki. Niesprawne, poniemieckie łódki, po wypłynięciu na jezioro, zaczęły się topić, a nieumiejące pływać młode dziewczyny w panice podtapiały swoje koleżanki.
Na usta widza, który widzi i słyszy o takim nieszczęściu, ciśnie się ogromnej wagi pytanie: jak można dopuścić do takiej tragedii? Skąd taki brak odpowiedzialności? I skąd niezdrowa (nawet dziecinna) chęć postawienia na swoim – infantylna postawa, która sprawiła, że dorosłe osoby dążyły za wszelką cenę do zaspokojenia swoich pragnień? Wszystkie osoby odpowiedzialne za tragedię miały swoje egoistyczne cele. W przypadku mechanika i przewoźnika była to chęć zysku i wyrwania się z trudnej powojennej rzeczywistości, a w przypadku opiekunki obozu – niepohamowana chęć zobaczenia morza i pokazania go dzieciom.
Co sprawia, że ludzie stają się tak nierozsądni? Jak silne są ich braki wewnętrzne, tęsknoty i niezaspokojone potrzeby, targające nimi bez względu na tzw. zdrowy rozsądek? Wszak to były czasy powojenne. Ludzie dopiero zaczynali przyzwyczajać się do nowej sytuacji, próbowali leczyć swoje psychiki, stopniowo wychodzić z traum. Zaczynali pozwalać sobie na nadzieję i na przyjemności, które wcześniej były hamowane i zduszane w zarodku.
Spektakl „Mała piętnastka” jest boleśnie tragiczną formą wypowiedzi twórczej, pełną prostoty wyrazu (choć delikatnie podkręconą środkami dramatycznymi), ale też, wzorując się na zasadach legendy, pełną nostalgii i tęsknoty za innym światem. Za światem jeszcze nieodkrytym, za marzeniami i wyobrażeniami niezbadanych lądów. Przed bohaterkami opowieści, młodymi dziewczynami, było całe życie (oprócz nastoletnich harcerek w obozie uczestniczyły także siostrzenice opiekunki, 9-letnie bliźniaczki, które także się zatopiły), jednak nieodpowiedzialność kilku osób zabrała im szansę na skorzystanie z jego uroków.
Spektakl w sugestywny sposób opowiada trudną historię i zadaje niewygodne pytania. Mocny temat i bardzo oryginalny pomysł na pokazanie tragedii i jednocześnie całej rzeczywistości powojennej z nieco innej – niż dotyczącej tylko wojennych zbrodni – strony. To też przejmująca, bardzo wzruszająca realizacja i wspaniała kreacja aktorska wraz z fantastyczną warstwą muzyczną, podkreślającą emocje i przeżycia bohaterów.