"Świństwo" Marie Darrieussecq w reż. Adama Sajnuka w Teatrze WARSawy. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Kurczę, jakoś jestem odporny na kontrowersyjną francuską prozę.
Bardzo głośny, przetłumaczony na 40 języków tekst ani mnie nie rozbawił, ani nie poruszył, ani zirytował, nie wzbudził niesmaku ani – nie zawstydził (co zapowiadano w Internecie). Po kilkunastu minutach faktycznego wciągnięcia się w historię naszej bohaterki, zacząłem się trochę nudzić, ta opowieść stała się jakoś przewidywalna, czegoś było za dużo, czegoś takiego, co znieczuliło i najzwyczajniej wyłączyło. Proszę jednak nie myśleć, że piszący te słowa jest jakimś troglodytą czy mizoginem, przeciwnie, po obejrzeniu w tym samym przecież teatrze Kobiety, która wpadała na drzwi nie mogłem ze wzburzenia spać ze trzy dni, a przecież oba te spektakle są w jakiś sposób do siebie podobne. Coś zatem nie zadziałało. Co?
Na pewno nie aktorstwo, Ada Dec, Justyna Fabisiak i Angelika Kurowska zagrały znakomicie (Konrad Żygadło również, choć jego rola wymagała zdecydowanie mniej poświęceń), świetnie zabrzmiała perkusja na żywo (Szymon Linette), czuć było pewną jak zawsze rękę reżysera. Szkoda jednak, że tyle talentu i energii włożono w po prostu kiepski tekst.
Świństwo było – jak przypuszczam - ostatnim repertuarowym przedstawieniem nowomiejskiej sceny, nie wiadomo - co teraz… Jest 2 grudnia, nie ma repertuaru, nie ma żadnej informacji. Ktoś wie, o co chodzi miastu stołecznemu Warszawa?